14. Smak zakazanego owocu

281 13 5
                                    

Hermiona kilka dni później wyszła ze Skrzydła Szpitalnego. Od razu skierowała się do laboratorium chcąc się dowiedzieć ile wyrządziła szkód podczas tamtej nocy. Przeczuwała, że ten eliksir był do skreślenia, ale miała głupią nadzieję, że... Nie, to niemożliwe. Nie mogła mieć fałszywych nadziei. Wzięła notatki Malfoya i ze zdziwieniem zaczęła je przeglądać. Czyli udało mu się go uratować i zakończyć etap. Ciekawe, pomyślała zaintrygowana siadając przy stole. Gdyby nie jej błąd to byliby już dalej. Mogliby nawet dzisiaj go kończyć.

Przerzuciła kolejne strony i zaczęła czytać nowsze notatki. Zaczął nowy eliksir bez uzgodnienia z nią. To miał być ich wspólny projekt, nie jego ani jej. Tylko wspólny. Czy Malfoy nie potrafił pracować zespołowo? Mogła go nawet o to teraz spytać, bo wszedł do środka.

- W końcu zdecydowałaś się tu zajrzeć – mruknął ironicznie zostawiając torbę na krześle. Podszedł do niej na tyle blisko, że zauważył jak się spina.

- Czemu ze mną nie uzgodniłeś, że zacząłeś warzyć Felix Felicis? – warknęła kiedy już jej ciało się uspokoiło. Nadal nie potrafiła logicznie wytłumaczyć czemu tak na niego reagowała.

- A niby kiedy miałem to zrobić, Granger? Przez ostatnie tygodnie jedynie co robiłaś to unikanie mnie. A poza tym nie pamiętasz naszej umowy? Po eliksirze wielosokowym mieliśmy uwarzyć Felix Felicis, a ty uparłaś się na Veritaserum. Już wystarczająco dużo razy szedłem Ci na rękę, Granger – warknął również niezbyt miło i wyrwał swój notatnik z jej rąk. Hermiona dopiero po chwili zareagowała na ten fakt. Myślała, że odejdzie od niej i zacznie kolejny etap eliksiru, ale on nadal stał i patrzył na nią jakby na coś czekał, ale na co? Na przeprosiny? Może słusznie. Mieli taką umowę, a ona uparła się na veritaserum. Na swoje usprawiedliwienie miała dobre powody. Mieli wszystkie składniki, a do Felixa brakowało im jednego. Niby mogli go szybko zdobyć nad jeziorem, ale po co marnować cenny czas? Mogli zacząć inny eliksir, a w międzyczasie zając się poszukiwaniem składnika.

- Jak Twoje samopoczucie, Granger?

Hermiona aż zdziwiona podniosła wyżej głowę. Czy po otruciu oparami piołunu miała jakieś omamy słuchowe czy on naprawdę zapytał ją o samopoczucie? Malfoy zapytał ją o samopoczucie... Miała ochotę parsknąć śmiechem.

- Dobrze – odpowiedziała jedynie i podniosła się z krzesła. Nie mogła przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Wiedziała jak mogło się to skończyć. Ginny miała rację. Była idiotką. Podobał jej się Malfoy... To było bardzo głupie z jej strony, ale miała rację... Nie mogła zapomnieć sześciu lat i pozwolić na kolejne dwa lata obrażania. Nie mogła być taka głupia. Żaden pocałunek nie był tego wart.

- Gdzie idziesz?

- Zrobiłam to co miałam zrobić, więc idę już. Teraz Twoja kolej, Malfoy – skłamała szybko i skierowała się do wyjścia. Musiała opuścić to pomieszczenie... Ale on nie pozwolił jej przejść. Miała ochotę się rozpłakać, ale nie zdążyła nawet zaprotestować, a ją pocałował. Szybko zapomniała o swoim postanowieniu, o słowach Ginny... Zapomniała wszystkie wyzwiska czując jego usta na swoich. Nie protestowała nawet wtedy kiedy wsunął dłonie pod bluzkę. Chciała zaryzykować. Tak jak Ginny zaryzykowała spotykając się z Zabinim. Tak ona zamierzała zaryzykować dla tego jednego momentu... lub kilku. Sama już nie wiedziała co o tym mogła myśleć, ale wiedziała jedno. Po tym wszystkim wrócą do rzeczywistości. Nadal będzie szlamą, a on egoistycznym dupkiem.

- Przestań – warknął Draco kiedy gryfonka zaczęła rozpinać jego koszulę i próbowała ją zdjąć. Nie rzucił zaklęcia kamuflującego na swój mroczny znak. Nie chciał, żeby go zobaczyła. Wiedział, że pobiegłaby z tymi rewelacjami do Potter'a.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now