10. Ucieczka

200 12 9
                                    

Uciekajcie.

Nastała chwila ciszy kiedy usłyszeli głos Snape'a w kuchni. Ginny upuściła szklankę z herbatą i dopiero odgłos tłuczonego szkła ich wszystkich obudził. Hermiona gwałtownie wstała od stołu i wybiegła z kuchni, a Malfoy zaraz za nią. Rudowłosa za to nie potrafiła ruszyć się z miejsca.

- Wiedziałem, że to tak się skończy – warknął Ron wychodząc z kuchni.

- Pokłóciliście się? – Harry wydawał się jedynie zdenerwowany kiedy zadał jej to pytanie. Ginny jedynie pokręciła przecząco głową czując jak łzy napływają jej do oczu. – Mógł nas zdradzić? Może być po ich stronie? – pytał dalej nie zwracając uwagi, że gryfonka już nie potrafiła zapanować nad swoimi emocjami.

- Nigdy dobrowolnie by nas nie zdradził. Złapali go. Mówił, że musi wrócić przed zajęciami. Spóźnił się. Wszedł za późno do kominka.... To wszystko moja wina. Ja nie chciałam go puścić... Chciałam, żeby z nami został – mówiła chaotycznie próbując zapanować nad drżeniem swojego ciała. Nie martwiła się swoim losem. Miała nadzieję, że uda jej się stąd uciec, ale Blaise? On nie da rady już uciec. Możliwe, że mógł być już martwy.

- Pamiętasz co powiedział, gdy wchodził do kominka?

- Gabinet Snape'a...

Harry westchnął.

- Mógł to powiedzieć nieświadomie?

- O czym ty mówisz? Przecież gabinet Snape'a... - przerwała kiedy to do niej dotarło. – Już do niego nie należy. On zajmuje teraz gabinet dyrektora. Na Godryka, Harry... Wpadł w pułapkę. Zabiją go, prawda?

- Pochodzi z wysoko postawionej rodziny. Nie zabiją go – skłamał chcąc ją pocieszyć. Sam obstawiał, że Śmierciożercy zabili Zabiniego zaraz po tym jak wydał im ich kryjówkę. Nie chciał jej tego mówić. Chciał jej dać nadzieję na ucieczkę. Ginny była w tym ślizgonie zakochana. Możliwe, że po potwierdzeniu jej przypuszczeń nie chciałaby już dalej uciekać... Dałaby się zabić.

- Większość Zakonu jest w pracy. W domu zostali jedynie moja mama i pani Malfoy...

- Znajdź je i stąd uciekajcie, dobrze? – Ginny kiwnęła głową nic nie mówiąc na fakt, że Harry właśnie wycierał jej łzy z policzków. – Ja znajdę Rona i Hermionę... Wszyscy stąd uciekniemy. Zobaczysz...

- I Malfoya...

- Malfoy będzie przy Hermionie.

Ginny jedynie kiwnęła głową. Musieli działać. Nie mieli już czasu.

***

Po wysłaniu wiadomości na Grimmuald Place 12 schował różdżkę i wszedł do swojego poprzedniego gabinetu kiedy po raz kolejny usłyszał krzyk torturowanego ucznia. Musiał go za wszelką cenę bronić. To przez jego działania tutaj trafił... Po części, ale jednak...

- Co tu się dzieje? – warknął Snape wchodząc do gabinetu bez pukania. Amycus Carrow cofnął zaklęcie z Zabiniego, który teraz jedynie głośno oddychał. Pewnie zostawiał mu pełne pole do manewru. Brawo, Zabini. Nawet nie potrafisz zapamiętać, że masz wrócić do gabinetu dyrektora. Mam nadzieję, że adres Zakonu również zapomniałeś, myślał wściekły kiedy podszedł bliżej całej trójki.

- Jest po stronie Pottera, Severusie – odezwała się siostra Amycusa, Alecto.

- Jesteście tego absolutnie pewni? – wysilił się na ironiczny uśmiech. – Znam pana Zabiniego od pierwszego roku i przez cały ten czas nie potrafił patrzeć na Pottera. Gardził nim przy każdej możliwej okazji – kłamał i miał nadzieję, że rodzeństwo Carrow nie posiadało, aż tak szerokiej wiedzy o uczniach Slytherinu, bo jedyną osobą, która na każdym kroku próbowała ośmieszyć Pottera, był Draco Malfoy, który już i tak był uznawany za zdrajcę... Blaise Zabini nigdy publicznie nie obraził pożal się Salazarze, złotej trójcy Hogwartu. Jedynie stał z boku... Ale Carrowowie nie musieli tego wiedzieć.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now