3. Plan

193 12 8
                                    

Wiedział, że pożałuje swojej decyzji prędzej czy później, ale niestety jedynie z nimi miał możliwość pomocy Granger, a może nawet ją uratować. Ponoć głupi ma szczęście, więc Potter i Weasley razem mieli je podwójnie. I tylko dlatego wrócił na Grimmuald Place 4, ale nie był sam. Spojrzał na matkę i dopiero wtedy zapukał do drzwi. Nie zamierzał jej zostawiać po raz kolejny i zastanawiać się czy wszystko u niej w porządku, a poza tym może stęskniła się za domem, który należał do jej rodu?

- Hermiony nie ma – warknął wyraźnie zdenerwowany Harry uchylając drzwi.

- Wiem i wiem również, że szybko nie wróci – dodał kiedy Potter zamykał już drzwi.

- O czym ty mówisz?

- Wpuść nas.

- Rodzina Rona nie będzie zadowolona z tego powodu... – przerwał kiedy napotkał chłodny wzrok matki Malfoya.

- Potter... Chyba nie muszę Ci przypominać, że ten dom należy do rodu Blacków, a wy jesteście w nim jedynie z mojej dobrej woli...

- Syriusz Black, mój ojciec chrzestny, przepisał mi go w testamencie, więc prawnie należy do mnie...

- Nie należysz do rodu Blacków, a ja należę, Potter. Jedno moje słowo w odpowiednim departamencie Ministerstwa Magii, a dom wróci ponownie w łaski prawowitych właścicieli, czyli rodu Blacków czy Tobie się to podoba czy nie. Syriusz nie miał prawa przekazywać go nikomu kto nie należał do tego rodu – mówiła wyniośle, a Draco jedynie mógł czuć dumę, że jego matka nie była jedynie czarodziejką urodzoną w arystokratycznym rodzie, ale też inteligentną kobietą. Pomimo tej dumy, nie zamierzał pozwolić na kontynuowanie tej dyskusji. Marnowali cenny czas.

- Odnośnie Ministerstwa Magii... Granger już tam jest – i korzystając z jego lekko przygłupiej miny, weszli do środka.

- Mogę wiedzieć o co wam chodzi? – warknął Harry kiedy dotarł za nimi do kuchni, w której nastała cisza. Pani Malfoy przez krótką chwilę obserwowała oburzoną panią Weasley, aż w końcu ze stoickim spokojem usiadła na krześle przy drugim końcu stołu i spojrzała na syna. Draco wiedział, że nie sprawiało jej przyjemności przebywania w takim towarzystwie i była tu tylko ze względu na niego.

- Szmalcownicy ją złapali.

- I ty to mówisz tak spokojnie?!

- A inny ton głosu zmieni ten fakt, Weasley?!

Ron westchnął siadając również przy stole.

- Skąd wiesz, że zabrali ją do Ministerstwa?

- Jak to skąd wie? Przecież jest jednym z nich. Jest Śmierciożercą – Ron nie pozwolił nawet otworzyć ust Draconowi, bo już za niego odpowiedział. Ślizgon nie zamierzał jednak mu odgryzać. Owszem, miał mroczny znak na przedramieniu, ale nie z własnej woli.

- Czego Granger szukała na Pokątnej?

- Składników do eliksirów – odpowiedziała mu Ginny, do której powoli dochodził fakt, że jej najlepsza przyjaciółka mogła być już martwa. Ze łzami w oczach spojrzała na Harrego. Czy to wszystko było tego warte?

- Jakich?

- Eliksiru Wielosokowego i... - przerwała kiedy zorientowała się, że nikt oprócz niej nie wiedział, że Hermiona była w ciąży i planowała uwarzyć eliksir aborcyjny, a następnie go wypić. Ojciec dziecka nie miał prawa usłyszeć tej informacji z jej ust i to przy wszystkich.

- I? – dopytywał Draco lekko zniecierpliwiony czekaniem.

- Nie powiedziała – dokończyła szybko schylając głowę. Bała się, że mógłby wszystko wyczytać z jej twarzy.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now