12. Impreza

268 13 6
                                    

Zostały trzy godziny do meczu i postanowiła to wykorzystać spędzając ten czas w bibliotece. Nie myliła się. Była ona pusta. Z uśmiechem na twarzy wzięła książkę od transmutacji i usiadła przy stoliku. Nie zwróciła uwagi na zegarek, który pokazywał już jedenastą. Zgodnie z wcześniejszą umową powinna być w laboratorium z Malfoyem, ale uznała, że nie jest na tyle głupi, żeby nie umieć wrzucić składnika do kociołka i wymieszać piętnaście razy zgodnie ze wskazówkami zegara.

Westchnęła kiedy wyjrzała zza okno i zobaczyła tłum uczniów zmierzających na trybuny. Spojrzała ponownie na zegarek. Za piętnaście minut miał rozpocząć się mecz, a obiecała, że na nim będzie.

Odłożyła książkę na półkę i wyszła z biblioteki. Hogwart był pusty. Nie zdziwiłaby się, gdyby była jedyną osobą, która jeszcze została w zamku. Otuliła się bardziej ramionami i ruszyła w kierunku schodów. Cicho krzyknęła kiedy poczuła dotyk na swoim ramieniu, a już chwilę później stała plecami oparta o ścianę.

- Co ty wyprawiasz? – zdołała wyszeptać kiedy zobaczyła jego twarz przed sobą. Zastygła kiedy ją pocałował. Była tak zaskoczona, że nawet nie próbowała się wyrwać, a co gorsze... oddała go zachęcając Malfoya do pogłębienia pocałunku.

- Przyjdziesz na imprezę? – zapytał nagle sam siebie zaskakując. Nie miał w planach ją o to pytać, więc co, na Salazara, go do tego skłoniło?

- Co? – zapytała zdziwiona bardziej nagłym przerwaniem pocałunku niż jego pytaniem, którego nawet nie usłyszała.

- Przyjdziesz na imprezę, Granger? – ponownie zapytał lekko już zirytowany. Ta dziewczyna była kompletnym przeciwieństwem wszystkich kobiet, które do tej pory poznał. Coraz bardziej go to irytowało, ale równocześnie motywowało do jej zdobycia.

- Przyjdę – odpowiedziała i dopiero kiedy zostawił ją samą na korytarzu zrozumiała co właśnie teraz zrobiła. Odmówiła przyjaciołom, a przyjęła zaproszenie od osoby, która nią gardziła? Co się z nią stało? Czemu w taki sposób reagowała na jego dotyk?

Po skończonym meczu Hermiona czekała, przed wejściem do szatni Gryffindoru, na Harrego, żeby pogratulować mu szybkiego złapania znicza. Długo musiała na niego czekać. Wyszedł jako ostatni, a na jej widok od razu uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Gratulacje, Harry – i chciała go przytulić, ale szatyn się odsunął.

- Co robiłaś z Malfoyem? – warknął wściekły.

- Szpiegujesz mnie?!

- Nie widziałem Cię cały dzień przed meczem. Byłaś w bibliotece, rozumiem... ale kiedy kwadrans przed meczem nie pojawiłaś się jeszcze na trybunach to naprawdę zacząłem poważnie się o Ciebie martwić. Zobaczyłem Cię na mapie w towarzystwie Malfoya! Czemu się z nim spotykasz?!

- Robimy razem projekt z eliksirów...

- I nie możecie ograniczyć się do samej rozmowy w trakcie warzenia tych waszych durnych eliksirów?!

- One nie są durne!

- W ogóle nie dbasz o swoje bezpieczeństwo!

- Jestem bezpieczna!

- Naucz się Sectusempry to Ci uwierzę – i odszedł. Hermiona otarła łzy spływające po policzkach i ruszyła w stronę Hogwartu. Musiała za wszelką cenę poszukać w książkach czegoś o tym zaklęciu Sectusempra. Nigdy nie słyszała o tym zaklęciu. Jeśli był dopisek, że na wrogów to może w książkach o obronie coś się o nim dowie. W połowie drogi do biblioteki przypomniała sobie o dzisiejszej imprezie. Poszuka tego zaklęcia jutro. Teraz musiała poprosić Ginny o radę.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now