5. Każdy krok może być ostatnim

172 11 1
                                    

- Eliksir nie będzie gotowy na jutro – powiedział po raz kolejny przysłuchując się rozmowie w kuchni.

- Nie da się tego jakoś przyśpieszyć? Jutro jest to przesłuchanie. Mogą ją zabić.

Draco prychnął.

- Naprawdę sądziłem, że jesteś chociaż trochę mądrzejszy, Wieprzlej – warknął Draco urażony jego słowami. To on się znał na eliksirach bardziej niż oni wszyscy razem wzięci. – Gdyby można było przyśpieszać robienie eliksirów to po co by podawali czas? To nie ja wymyśliłem czas trwania tego cholernego eliksiru, więc nie... Nie da się tego w żaden sposób przyśpieszyć.

- Hermiona jest już tam pięć dni...

- I będzie kolejne cztery dni jak nie dłużej – dokończył Draco.

- Jak to? Mówiłeś, że eliksir będzie gotowy na wtorek. Więc czemu dłużej? – dopytał Harry kiedy ślizgon kiwnął głową.

- Bo najpierw musimy się dowiedzieć, w której celi ją przetrzymują oraz przy okazji zdobyć ten wasz naszyjnik. Eliksir działa mniej więcej godzinę. To nie za dużo czasu na dowiadywanie się o tych miejscach.

- Można to zrobić w tym samym dniu i popijać eliksir tak jak to robił Crouch przyszywając się za Moodyego...

- Proponuję dowiedzieć się wszystkiego we wtorek, a w środę po prostu po nią iść. Dziesięć minut roboty i nas nie ma.

- A do tego czasu co mamy robić?

- Ktoś musi zdobyć włosy. Najlepiej jednego Śmierciożercy i dwójki czarodziejów, którzy mogą być blisko Umbridge...

- Panie Weasley? – zapytał Harry z nadzieją, że głowa rodziny Weasleyów zgodzi się podjąć tego zadania. Wiedzieli, że był obserwowany, ale nadal chodził do pracy i zarabiał na rodzinę. Harry podziwiał go, że nie bał się mówić Śmierciożercom, że nimi gardzi. A oni? Oni czekali tylko na jego błąd, kiedy mu się potknie noga i wyda im kryjówkę Harrego. Mogli liczyć jedynie na jego błąd, bo pan Weasley nigdy nie zdradziłby swojej rodziny, a Harrego do niej zaliczał.

- Zrobię co trzeba. Może uda mi się sprawdzić co z Hermioną, gdy będą ją prowadzić na tę rozprawę...

- Żadnej rozprawy nie będzie. Miona jest przynętą na mnie – stwierdził Harry ze smutkiem, ale miał nadzieję, że panu Weasley'owi uda się dowiedzieć co z Hermioną. Nie mieli żadnych informacji. Fakt, że zobaczy ją żywą wystarczy mu na przetrwanie kilku następnych dni.

- Malfoy, nie pomyl się w końcowym etapie tego eliksiru. Proszę – dodała szybko Ginny kiedy Draco zamierzał już coś odpowiedzieć. Jedynie prychnął i wyszedł z kuchni. Chyba nikt nie wierzył w jego umiejętności dotyczące warzenia eliksirów.

***

Artur Weasley w piątkowy poranek dotarł do Ministerstwa Magii jeszcze bardziej zestresowany niż zwykle. Traktował Hermionę jak własną córkę i fakt, że mogłaby zostać dzisiaj zamordowana strasznie go bolał. Wiedział, że musi ją zobaczyć, ale czy wytrzyma psychicznie?

Wziął głęboki wdech i ruszył przez główny hol Ministerstwa Magii trzymając się słów żony: Hermiona jest przynętą na Harrego. Jeśli będzie martwa, Harry po nią nie przyjdzie. Wiedział, że miała rację, ale z tyłu głowy jednak nadal miał ponure myśli.

Spojrzał na zegarek. Zbliżała się godzina dziewiąta. Miał jeszcze trzy godziny na ewentualną rozprawę Hermiony. Miał nadzieję, że uda mu się dowiedzieć w jakiej Sali ma się to odbyć. Do tego czasu zamierzał zdobyć włosy od dwóch bliskich współpracowników Umbridge. Nie powinno to być trudne. Musiał zanieść im własne dokumenty. Zamierzał zrobić wszystko, żeby jak najbardziej pomóc Hermionie i reszcie.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now