11. Randka czy może jednak nie?

277 12 3
                                    

Ginny sama nie wierzyła w to, że naprawdę szła na umówione spotkanie z Zabinim. Czy mogła nazwać to randką? Raczej nie, ale chciała wiedzieć jak on do tego spotkania podchodził. Czy wypiją jedno piwo i każdy pójdzie w swoją stronę? Jak inni zareagują na ich wspólne wyjście? Nijak. To akurat najmniej ją obchodziło. Tak naprawdę nie mieli negatywnych relacji. To ich najlepsi przyjaciele palili się do wojny. Może oni zbudują dla nich most? Uśmiechnęła się na samą myśl o tym. Hermiona i Malfoy nigdy by się nie dogadali, więc nawet nie będzie próbowała tego robić.

- Cześć, ruda – wzdrygnęła się, kiedy usłyszała za sobą Zabiniego, który odgryzał właśnie głowę wielkiej żelki w kształcie węża. Co on miał z tymi żelkami? Czyżby tak Hogsmeade na niego działało?

- Nie sądziłam, że najlepszy przyjaciel Malfoya uwielbia żelki. To nie pasuje do waszej ślizgońskiej natury.

Zmarszczyła zdziwiona brwi, kiedy Zabini uśmiechnął się zwycięsko.

- Pierwsze zdanie i już złamałaś naszą zasadę, więc idziemy na Kremowe Piwo.

- Żartujesz sobie, Zabini? – zaśmiała się, ale ruszyła razem z nim do Trzech Mioteł.

- Spokojnie, Weasley. Kremowym piwem się nie upijesz. Chyba, że jesteś skrzatem. Jesteś skrzatem, ruda? – zapytał i spojrzał dość poważnym wzrokiem na gryfonkę, która obdarzyła go krótkim złowrogim spojrzeniem co spowodowało śmiech. – Nie namawiam Cię do Ognistej Whisky, więc nie masz się czym martwić, że nagle zaczniesz tańczyć na stole.

- I tak by Ci nikt nie sprzedał Ognistej.

- No powiedzmy, że tak jest – i nie wiedząc czemu, Ginny mu nie uwierzyła. Jednak nie chciała wiedzieć w jaki sposób zdobywa on ten alkohol.

- Czemu chciałeś się ze mną umówić, skoro nienawidzisz zdrajców krwi, a moją rodziną za taką uważasz? – zapytała z czystej ciekawości, kiedy usiedli przy stoliku w rogu pubu. To pytanie męczyło ją od kilku dni. Może miał jakiś zakład z Malfoyem? Ale jaki miałby na tym cel?

- Bo założyłem się z Draconem, że Ciebie przelecę teraz na tym stole przy tych wszystkich ludziach. Więc jak, Weasley? Rozbierzesz się czy ja mam to zrobić? – i po kilku sekundach grobowej ciszy parsknął głośnym śmiechem na widok zdziwionej miny gryfonki. Domyślał się, że właśnie coś takiego mogła podejrzewać, więc widok jej rozdziawionych ust był dla niego dość zabawny.

- Żartujesz, prawda? – zdołała jedynie wyjąkać.

- No jasne, Weasley – wyszczerzył zęby i zamówił po dwa kremowe piwa u kelnera, który przechodził akurat niedaleko ich stolika. – Umiem przyznać się do błędu. Wspomniałem o nim, więc teraz pijemy po dwa kremowe piwa. Jeśli tak dalej pójdzie to skończymy w Mungu z powodu przedawkowania cukru.

- Więc czemu, Zabini?

- Czemu się z Tobą umówiłem? – Ginny kiwnęła głową. – Owszem, nie przepadam za zdrajcami krwi, mugolami i szl... - przerwał wiedząc, że to stwierdzenie oburzy rudowłosą najlepszą przyjaciółkę pewnej szlamy. – Ale... podobasz mi się, Weasley. Nie muszę się przyjaźnić z Twoją rodziną – wyszczerzył zęby.

- Podobam Ci się? – powtórzyła zdziwiona.

- Ogłuchłaś? Ile razy mam to powtórzyć? Co w tym dziwnego? Podobają mi się rudowłose dziewczyny. Mają ognisty charakterek.

- Chyba nie chcę znać więcej szczegółów, Zabini – mruknęła upijając łyk kremowego piwa, które właśnie dostali. Lekko się zarumieniła, kiedy ślizgon ponownie się zaśmiał. Wiedziała, że to piwo nie miało w sobie alkoholu albo miało go w sobie bardzo mało, ale... ale dopiero teraz stwierdziła, że miał bardzo ładny śmiech i mogła go częściej słuchać. Oj, chyba będzie musiała porozmawiać na ten temat z Hermioną. Podobał jej się ślizgon, a ona podobała się jemu.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now