13. Na tym polega miłość

182 12 2
                                    

Nie wiedziała, ile spała, ale zapewne mało. Miała wrażenia, że nie wypoczęła nawet przez chwilę. Jakby zamknęła oczy i chwilę później je otworzyła. Możliwe, że miała rację, bo na krawędzi jej łóżka siedział chłopak.

- Harry? – zapytała zaspana, a gryfon się wzdrygnął i spojrzał na nią. Wysilił się na delikatny uśmiech. Co się takiego stało, że musiał to robić? Ktoś z ich bliskich został złapany albo może coś jeszcze gorszego?

- Harry, co się stało? – zapytała po chwili, kiedy przyjaciel nie powiedział nawet słowa. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na niego oczekująco. Czy naprawdę będzie zmuszona wydusić z niego te słowa?

- Nic, po prostu się zastanawiam czemu Ron nas zdradził.

Mimowolnie Hermiona odetchnęła z ulgą. Nie cieszyła się, że ich zdradził, ale wolała taką informację niż jakąś o śmierci kogoś bliskiego.

- Tęskni za Lavender – po tym wszystkim nadal próbowała jakoś usprawiedliwić postępowanie Rona. Chciała znaleźć jakiś sensowny argument, żeby go zrozumieć, ale pomimo wszystko... Harry też na pewno tęskni za Luną, ale ich nie zdradził i na pewno o tym nie myślał. Harry nie należał do osób, które myślą o ucieczce, bo tak będzie dla niego łatwiej. Równie dobrze Harry mógł znaleźć Strażnika Tajemnicy i ukryć się. Nie zrobił tego, bo nie jest egoistą. Wie, że Voldemort nie powstrzyma się przed mordowaniem niewinnych ludzi tylko po to, żeby go wykurzyć.

- Ja też tęsknię za Luną, ale nigdy bym was nie zdradził. Nawet Malfoya, bo nam pomaga – powstrzymał się od śmiechu. – Nigdy nie sądziłem, że moja najlepsza przyjaciółka poczuje coś do tej tlenionej fretki – i udało mu się ją rozśmieszyć.

- Odnośnie tej tlenionej fretki... Gdzie jest? – zapytała zaciekawiona.

- Poszedł zdobyć włos jakiegoś śmierciożercy, żeby pójść z Tobą do banku. Ja będę pod peleryną niewidką – kontynuował pomimo faktu, że Hermiona poderwała się z łóżka i wybiegła do salonu. Miała nadzieję, że Harry pomimo wszystko żartował i zastanie Dracona siedzącego chociażby przy stole i jedzącego kanapki, ale nie. Nikogo tu nie było.

- Jak mogłeś pozwolić mu iść? To zbyt niebezpieczne! – krzyczała na niewinnego Harrego, który stał jedynie i obserwował zdenerwowaną przyjaciółkę.

- Sądzisz, że pytał mnie o zdanie, Miona? Zamierzał wykorzystać fakt, że śpisz, a wiesz, że on nie puściłby Cię samej do tego banku... Tej gnidzie na Tobie zależy, a nawet ty wiesz, że pod peleryną niewidką jest miejsce dla jednej dorosłej osoby...

- Kiedy poszedł?

- Z godzinę temu. Obaj mieliśmy nadzieję, że zdąży wrócić nim się obudzisz...

- Czyli coś się stało? – Hermiona nagle zaczęła mieć problemy z oddychaniem.

- Nie, kochanie – uśmiechnął się szeroko. – Po prostu za krótko spałaś. Dajmy mu jeszcze godzinę lub dwie. Potem zaczniemy się martwić. Usiądź, weź głęboki wdech i postaraj się nie myśleć, że coś mu się stało – mówił spokojnie i pomogło, bo Hermiona mimowolnie wykonała jego rozkazy, ale pomimo jej prób nie udało się odgonić złych myśli. Draco doskonale wiedział, że jest na celowniku śmierciożerców, a pomimo wszystko postanowił zaryzykować. Jak mógł być tak głupi?

- Obiecasz mi coś, Harry?

- To zabrzmiało jakbyś już się z nami żegnała – mówił niepewnie widząc jej markotną minę, ale kiwnął głową, kiedy przyjaciółka w żaden sposób nie zareagowała na jego słowa.

- Postaraj się zrobić wszystko, żeby uratować Dracona, Harry. Proszę Cię – dodała szybko widząc jego oburzoną minę. – Mnie nie zabiją. Jestem im potrzebna żywa. Dracona zabiją bez wahania i Ciebie też na pewno zabiją, więc błagam Cię, Harry... Postaraj się zrobić wszystko, żeby go uratować.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now