6. Zakazany Las

293 19 2
                                    

Westchnął kiedy Hermiona spokojnie sporządzała listę składników, które może dzisiaj znaleźć w lesie. Wydawała się jakby wcale nie denerwowała się faktem na wspólne wyjście z Malfoyem do Zakazanego Lasu. Czy tylko on przejmował się jej losem? Czy Hermiona naprawdę nie wiedziała w co się wpakuje? Przecież to był idealny moment, żeby zrobić jej krzywdę. Hermiona musiała brać to pod uwagę. Nie mogła być taka głupia.

- Miona – odezwał się w końcu siadając obok niej na kanapie. Przyjaciółka uśmiechnęła się i powróciła do sporządzania listy. Harry stwierdził, że sporo miała rzeczy do odnalezienia. Czy naprawdę zamierzała tam spędzić całą noc?

- Mogę iść z Tobą. Będę pod peleryną niewidką. Nie ufam Malfoyowi. Nie chcę, żeby coś Ci zrobił, a tam będzie miał do tego idealną okazję...

- Jak Ci się układa z Luną? – przerwała mu zirytowana. Harry westchnął. Ona naprawdę nie sprawiała wrażenia jakby chociaż trochę się obawiała, a może tak mocno chciała znaleźć te składniki, że nie myślała o niebezpieczeństwie?

- Luna jest specyficzna, ale lubię ją. Może będzie z tego przyjaźń.

- Albo coś więcej.

- Albo coś więcej – powtórzył z uśmiechem uświadamiając sobie, że nie miałby nic przeciwko na bliższą znajomość z Luną. Miała w sobie taką pogodę ducha, że momentalnie zapominał o wszystkim co złe.

- Do zobaczenia na śniadaniu, Harry – ocknął się dopiero wtedy kiedy usłyszał ponownie jej głos.

- Na pewno nie chcesz, żebym z Tobą poszedł? – zapytał szybko mając nadzieję, że przyjaciółka jeszcze zmieni zdanie. – I tak nie mam nic lepszego do roboty – dodał kiedy Hermiona już otwierała usta. – Ron jest zajęty z Lavender – wskazał na przyjaciela, który siedział w drugim kącie pokoju i rozmawiał z Lavender Brown. Hermiona jedynie wywróciła oczami. Czy Harry sądził, że będzie o niego zazdrosna? Nie, z Ronem nic ją nie łączyło i jak widać nie będzie nic łączyło.

- Umówmy się tak, Harry... Jeśli będę potrzebować pomocy to wyślę Ci patronusa, dobrze? – zapytała spoglądając na niego krótko. Dopisała ostatni składnik na pergaminie i odłożyła pióro. Szybko przejrzała całą listę i westchnęła. Będzie ciężko znaleźć, aż tyle składników tej nocy, ale miała nadzieję, że Malfoy również stanie na wysokości zadania.

- A jeśli będzie już za późno na wysłanie patronusa? A jeśli nie zdążę przyjść na czas? – dopytywał przerażony obserwując jak przyjaciółka składa pergamin na pół i wkłada do małej torebki.

- Nic mi nie będzie – pocałowała go w policzek i podniosła się z kanapy. – Do zobaczenia na śniadaniu, Harry – powtórzyła i wyszła z pokoju widząc, że powoli zbliża się godzina dwudziesta druga. Harry po kilku minutach wstał i ruszył do dormitorium. Zamierzał pilnować jej na mapie Huncwotów tak długo jak to będzie możliwe.

Hermiona kilka minut przed umówionym czasem dotarła na skraj Zakazanego Lasu. Przez chwilę korciło ją, żeby wejść do niego i zacząć poszukiwania, ale im dłużej obserwowała ciemny las tym bardziej była przekonana, że będzie lepiej jak poczeka na Malfoya. Nie był wymarzonym kandydatem na spacery po lesie, ale lepszy taki niż żaden. Z jednej strony była mu wdzięczna za to, że nie kazał jej samej iść szukać, a on poszedłby w inny dzień. Raczej nie odważyłaby się wejść sama do tego lasu.

Odwróciła się przerażona kiedy usłyszała za sobą trzask łamanej gałązki. Pierwszy raz w życiu poczuła ulgę na widok ślizgona, który właśnie szedł w jej kierunku. Chyba po raz pierwszy go widziała w codziennym stroju. Miał na sobie czarne dżinsy i bluzę tego samego koloru. Po szkolnych korytarzach widziała go albo w mundurku albo w czarnym garniturze, więc mocno zdziwiła się na jego dzisiejszy ubiór.

Felix Felicis | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz