13. Skrzydło szpitalne

223 14 1
                                    

Draco nawet nie próbował ukryć swojego zdziwienia kiedy Slughorn podszedł do niego podczas śniadania i nakazał pójście razem z nim do Skrzydła Szpitalnego. Na śniadaniu nie widział tylko Blaise'a. Gdy wychodził do Wielkiej Sali nadal spał, więc co na Salazara mogło mu się wydarzyć w ciągu tych dziesięciu minut i to w łóżku?

Już miał o to zapytać, ale właśnie dotarli do Skrzydła i nie takiego widoku się spodziewał. Wszystkiego, ale nie takiego... Zobaczył Pottera, a jeśli on tutaj był to... coś się stało z Granger i on był podejrzany.

- Pan Potter znalazł ją w nocy w moim prywatnym laboratorium. Coś dodała do kociołka. Nad jakim eliksirem pracowaliście?

- Co? – zapytał zaskoczony odrywając wzrok od oparzonej twarzy gryfonki i pani Pomfrey, która coś właśnie jej nakładała na te oparzenia.

- Nad jakim eliksirem pracowaliście, panie Malfoy? – powtórzył pytanie spokojnym tonem, ale bacznie przyglądał się swojemu wychowankowi.

- Eliksir wielosokowy i veritaserum – odpowiedział jakby automatycznie ponownie przenosząc wzrok na nieprzytomną gryfonką.

- Veritaserum? – zapytał zdziwiony Potter, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.

- Podejrzewam, że mogła zatruć się i oparzyć oparami z piołunu, ale przy tym eliksirze nie ma piołunu. Mogła pomylić składniki? Czy była pod wpływem jakiegoś alkoholu? – zapytał, ale wątpił, że uzyskałby odpowiedz. Potter zacisnął usta i nic nie odpowiedział. To mu wystarczyło.

- Nie wiem. Nie było mnie tam – warknął trochę wściekły. – Byłem na imprezie. Dopiero dzisiaj mieliśmy dodać kolejny składnik. Nie mam pojęcia co Granger robiła tam sama w nocy – mówił dalej. Sam nie wiedział na co był bardziej zły, że przez jej głupotę jeden eliksir byli w plecy czy fakt, że Potter ją znalazł. Gdyby przebywała dłużej wśród oparów piołunu mógłby mieć już zadanie z głowy.

- Przygotujesz dla panny Granger antidotum czy ja mam to zrobić?

- Przygotuję – odpowiedział natychmiast i wyszedł. Zawsze istniało ryzyko, że antidotum mogło nie zadziałać. To mogła być jego szansa na pozbycie się Granger i będzie miał spokój. A oskarżenia? Nawet doskonale uwarzone antidotum nie daje stuprocentowej skuteczności.

***

- O czym myślisz, Weasley? – wzdrygnęła się kiedy dotknął jej ramienia i delikatnie kierował ją w stronę szyi. Zamknęła książkę i spojrzała na niego. Nie zdziwiłaby się, gdyby siedziała tu już kilka godzin nie przeczytawszy chociażby jednej strony. Jej myśli ciągle krążyły wokół Hermiony. Nawet nie chciała myśleć co by się stało, gdyby Harry nie zdecydował się pójść do tego laboratorium eliksirów Slughorna. Już nawet nie interesowała się faktem czemu akurat ją śledził na mapie, ale tym razem nie zamierzała go o to męczyć.

- O Hermionie i o tym co by się stało, gdyby Harry jej nie znalazł.

- I tylko o tym myślisz? – dopytywał dalej czując, że nie tylko to ją męczyło i miał rację.

- Myślisz, że Malfoy miał coś w tym wspólnego?

Ciemnoskóry wyprostował się na krześle starając się zachować spokój.

- Nie, nie myślę, że Draco miał coś wspólnego z faktem, że Granger po alkoholu zamierzała dodać składniki do durnego eliksiru. To musiało się skończyć katastrofą.

Ginny westchnęła. Wiedziała, że poruszyła drażliwy dla niego temat. Zaatakowała jego najlepszego przyjaciela. Nie miałaby mu nawet za złe, gdyby wstał i wyszedł, ale tego nie zrobił i właśnie patrzył na nią oskarżycielskim wzrokiem.

Felix Felicis | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz