17. Nikt nie chciał umrzeć, ale ktoś musiał...

238 10 2
                                    

Rozdział postanowiłam dodać teraz, bo istnieje ryzyko, że wieczorem znów zapomnę.
Następny dodam w niedzielę.
Jeszcze daz, miłego dnia!
_________

Minęło kilka dni od ich ostatniej przygody w laboratorium Slughorna, on nie mógł przestać myśleć o Granger. Miała idealne ciało kochanki. Żadnej innej nie chciał tyle dotykać co jej... Czy to dlatego, że była jego zakazanym owocem? Była czymś co nigdy nie powinno się wydarzyć. Szlama z arystokratą? Ród Malfoyów jeszcze tego nie widział. Ród Blacków się nie liczył... a nawet jeśli to naprawdę chciałby zostać wypalony z drzewa genealogicznego? Sam już nie wiedział co ma o tym myśleć. Co w niej takiego było? Była po prostu piękna...

- Powiedz, że to Greengrass chcesz przelecieć – wzdrygnął się kiedy usłyszał obok siebie załamany głos Blaise'a, który dosiadł się do niego na kanapie w pokoju wspólnym.

- Co? – zapytał zaskoczony. Czemu gadał o Greengrass skoro doskonale wiedział, że mdli go na samą myśl o tym, że w przyszłości mogłaby zostać jego żoną i panią Malfoy. No i masz, zemdliło go.

- Masz wygłodniały wzrok i patrzysz na Greengrass – powiedział to tak spokojnie jakby to była dla niego normalna sprawa. Draco najpierw spojrzał szczerze zdziwiony na przyjaciela, a dopiero po chwili spojrzał ponownie w kierunku, w którym wcześniej patrzył i faktycznie... W przeciwnym rogu pokoju siedziała Greengrass z koleżankami. Draco, aż się wyprostował zniesmaczony.

- Dobra jest?

- Greengrass?! – warknął wściekły.

- Nie miałem na myśli Greengrass – westchnął ciężko. – Więc jak, Draco? Dobra jest?

- Najlepsza – odpowiedział bez zastanowienia i ponownie odpłynął w rozmyślaniach. Zapragnął znowu jej dotknąć, więc Blaise nawet się nie zdziwił kiedy Draco zostawił go samego na kanapie. Tylko zabezpieczajcie się, chłopie. Inaczej ojciec Cię wydziedziczy, a Granger zginie, pomyślał odprowadzając go wzrokiem do wyjścia.

Draco w drodze do łazienki prefektów zdążył zakamuflować swój mroczny znak i wysłać kolejną karteczkę z wiadomością do Granger. Sam nie wierzył w to co właśnie robił. Również nie wierzył w to, że przyjdzie... Ale przyszła.

***

Hermiona nie dała po sobie poznać, że po tym jak ją potraktował ona odczuwała ból... odczuwała, ale psychiczny. Miała go całego, ale gdy tylko zaczęła go dotykać... on potraktował ją przedmiotowo. Wiedziała, że Malfoy właśnie tak to traktował, ale pomimo wszystko poczuła się jak tania dziwka. Była nią? Może nią była, ale nie tylko ona skorzystałaby z tej chwili. Ale ona była głupia... Nie dopuścił do tego, żeby po raz kolejny spróbowała go dotknąć. Odwrócił ją do siebie plecami, a ona pozwoliła sobie wtedy uronić łzę. Teraz, gdy o tym myślała to sama nie była pewna swoich uczuć do Malfoya. Czy to możliwe, żeby... Nie, nie. Na pewno nie było to możliwe. Ale wiedziała jedno. Musi przerwać to, żeby czegoś do niego nie poczuć. Jakiekolwiek uczucie do niego było dla niej niebezpieczne.

***

Na początku roku szkolnego nie zastanawiał się chociażby nad tym, że tak długo będzie czekał na następny krok po pocałunku. Z nią było inaczej. Nie chciał się śpieszyć. Czekał cierpliwie jak sama postanowi pójść na ten odważny krok, bo nie ma co się oszukiwać... Kobiety bardziej przeżywają seks niż faceci. Dla nich to jest uczucie i może dla niego już też? Nigdy wcześniej nie martwił się bardziej nastrojem kobiety niż swoim. Miał się czego bać? Przepadł już całkowicie zakochując się w tej dziewczynie? Może. Czy żałował? Nie, to na pewno nie.

- Jesteś absolutnie pewna, że tego chcesz? – zapytał kiedy rudowłosa usiadła mu okrakiem na kolanach i zaczęła rozpinać białą koszulę. Powoli guzik za guzikiem jakby jeszcze zastanawiała się nad faktem czy dobrze robi. Dotknął jej szyi i dopiero wtedy na niego spojrzała.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now