9. Przyjaźń a miłość. Co ważniejsze?

178 12 3
                                    

Draco musiał siłą zabrać ją na Grimmuald Place 12. Nie chciała zostawić rodziców. Nie chciała, żeby siadali przed komputerem i wykupowali bilet do Australii. Zaszczepiła im marzenie o Australii... A konkretniej o Sydney. W kurorcie, o którym rok temu rozmawiali. Gdyby nie ta cała wojna, zapewne te wakacje spędziłaby z nimi właśnie tam. A gdzie je spędziła? Na ukrywaniu się. Zastanawianiu się, gdzie mogą być kolejne horkruksy... Na początku szóstego roku nie sądziła, że tak to wszystko się skończy.

- Granger... - zaczął kiedy teleportowali się na ganek przy Grimmuald Place 12, a dziewczyna się w niego wtuliła i dała pełny upust swoim emocjom. – Musisz mnie puścić – dodał kiedy gryfonka nijak zareagowała, a nawet mocniej się w niego wtuliła. Potrzebowała jego ciepła, a on nie zamierzał jej go dać...

- Ponoć macie ciche dni, a zachowujecie się jakbyście za chwilę mieli iść do łóżka.

- Na Salazara, nawet tutaj słyszę jego paskudny głos – mruknął załamany Draco.

- I o to jestem, przyjacielu – Blaise uśmiechnął się szeroko kiedy Draco odwrócił się w kierunku otwartych już drzwi frontowych i omal nie zderzył się z wiecznie głodnym przyjacielem, który oczywiście coś właśnie jadł. – Cześć, Granger – zawołał radośnie do zapłakanej gryfonki.

- Na Godryka, głośniej. Niech cały Londyn Cię usłyszy, Zabini – za jego plecami usłyszeli rozgniewany głos Ginny, która siłą przepchnęła się i zamknęła drzwi kiedy już wszyscy weszli do budynku.

- Przyniosłeś miecz Godryka? – zapytała Hermiona kiedy weszli do salonu i usiedli przy kominku. Harry spojrzał na nią znacząco, a ona wiedziała co miał na myśli. Jak mogła się czuć po tym jak wymazała siebie z pamięci rodziców? Była sierotą, tak jak on. Pomimo wszystko, wysiliła się na uśmiech chcąc pokazać mu, że nie jest tak źle jak wygląda. Teraz mieli inne rzeczy na głowie. Zabini nie bez powodu się tu pojawił. Wierzyła w jego uczucia do Ginny, ale nie wierzyła w jego silną tęsknotę za nią. Tak silną, że złamał wszystkie zasady szkolne, żeby się tu pojawić.

- Nie. Wy macie go znaleźć – odparł tak beztrosko, że zdenerwowała się jeszcze bardziej.

- To po co tu jesteś? Po co marnujesz nasz czas?

- Granger... - zaczął ostrzegawczo Draco i tym razem to on chciał ją złapać za dłoń, ale szybko przesunęła się dalej na kanapie. Domyślał się, że wydarzenia z rodzicami mocno nią wstrząsnęły, ale pomimo wszystko... Blaise nie pojawiłby tu się bez powodu i ona powinna to wiedzieć.

- Snape powiedział, że będziesz wiedziała do czego ich użyć – Blaise nie wydawał się urażony srogim głosem gryfonki i podaj jej fiolkę z włosami. Gryfonka naprawdę sprawiała wrażenie jakby doskonale wiedziała do czego ma ich użyć, ale co gorsze... Miał wrażenie, że tylko ON nie wiedział do czego ich użyć. Aż tak był zacofany?

- Czyje to włosy? – zapytała po chwili.

- Lestrange.

Granger głośno westchnęła. Pewnie miała nadzieję, że nie usłyszy tego nazwiska.

- Snape coś jeszcze mówił?

- Ze w banku Gringotta będzie smok.

- Smok? – powtórzył zdziwiony Draco na co Blaise wzruszył tylko ramionami.

- Po co mielibyśmy iść do jej skrytki w banku? – zapytała jakby samą siebie kiedy połączyła wszystkie fakty. – Harry... Myślisz, że mogli tam ukryć jakieś horkruksy?

- Ten wasz miecz też tam może być. Gablota w gabinecie Snape'a była pusta, a wiem, że dzisiaj Lestrange była w szkole. Mogła go zabrać...

- Nawet jeśli znajdziemy tam miecz i jakiś horkruks, a może nawet dwa. Nie wiem... - dodał lekko załamany Harry i westchnął. To wszystko zaczęło go przerastać.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now