1. Ósmy na liście

107 8 4
                                    

Rok później...

- Jest Draco? - zapytała na wstępie, kiedy Ginny otworzyła jej drzwi do domu. Rudowłosa westchnęła i pokręciła przecząco głową wpuszczając ją do środka. Hermiona skorzystała z okazji i poszła od razu w kierunku salonu, gdzie ku jej zdziwieniu był Zabini.

- Co tu robisz? - zapytała nim zdążyła ugryźć się w język.

- Mieszkam? - odparł szczerze zdziwiony wymieniając lekko zdziwione spojrzenie z rudowłosą. Czyżby samotne macierzyństwo sprawiało, że najmądrzejsza czarownica pokolenia traciła rozum?

- Wiem, ale myślałam, że będę pomagać Ginny w wyborze sukni ślubnej, a przyszły mąż nie powinien jej zobaczyć wcześniej niż na ślubnym kobiercu.

- O ile wiem to suknie wybiera się w salonie ślubnym, a nie przed kominkiem - wymamrotał Blaise nadal lekko zdziwiony postawą młodych kobiet.

- Muszę za trzy godziny odebrać Elfi ze żłobka. Jeśli dzisiaj nie zdążymy wybrać Ci sukienki to możemy jutro...

- Wiem, Miona. Jak sobie radzisz z Elfi? Nie prosisz nas o pomoc, a wiesz, że my jesteśmy dostępni dla Ciebie o każdej porze dnia. Wystarczy słowo...

- Prawie każdej, Granger. W nocy śpię - wtrącił swoje trzy słowa Zabini nie zwracając uwagi na srogi wzrok narzeczonej.

- Blaise ukończył kurs i został już magmomedykiem. Gdybyś była chora lub Elfi to wiesz, że możesz się do niego zgłosić o każdej porze dnia, prawda kochanie? - specjalnie zaakcentowała ostatnie słowa.

- Prawie każdej, tylko wtedy, kiedy jestem w pracy.

- Ale w razie nagłej potrzeby jest gotów przybyć do Munga w ciągu minuty - dokończyła za niego Ginny uśmiechając się szeroko do przyjaciółki. - Prawda, Blaise?

- Ależ oczywiście - i również wysilił się na uśmiech.

- Na Godryka, Ginny. Co ty robisz? - zapytała w końcu oszołomiona jej słowami.

- No właśnie, ruda. Co ty wyprawiasz?

Ginny westchnęła siadając na kanapie obok swojego przyszłego męża. Coraz częściej dochodziła do wniosku, że musiała być pijana, bo na trzeźwo nie mogła przyjąć jego oświadczyn.

- Chcę wiedzieć czemu nie prosisz nas o pomoc. Jesteś sama w wychowywaniu córki. Rodzice nie zawsze mogą Ci pomóc, bo podróżują. Harry jest gotów wziąć wolne w pracy byś chociaż jeden dzień sobie odpoczęła. Ja również jestem w podobnej sytuacji co Harry. A Blaise? Pracuje w szpitalu, więc czemu jako ostatni dowiadujemy się, że byłaś z Elfi trzy dni temu na oddziale w Mungu?

- A więc o to chodzi... Elfi miała jedynie podwyższoną gorączkę. Nic jej nie jest.

- Spędziła noc na oddziale i ty chcesz mi powiedzieć, że nic jej nie było? Nawet jeśli, to bardzo mnie to cieszy, że jest zdrowa, ale... Czemu nam nie powiedziałaś? Blaise mógł rzucić na nią oko. Podpytać się innych uzdrowicieli co i jak, a ty nie musiałabyś siedzieć całą noc przy jej łóżeczku. Nie poszłaś do Ministerstwa Magii, bo byłaś zbyt wycieńczona nocnym czuwaniem. Gdyby Harry się za sobą nie wstawił, mogliby Cię wyrzucić, a pragnę Ci przypomnieć, że starasz się o awans na szefa departamentu. Zapomniałaś już o tym?

Ginny chciała kontynuować, ale przerwała, kiedy Hermionie zaczęły spływać łzy po policzku, a później już nie mogła nad nimi zapanować.

- Bo pamiętam jak jeszcze po wojnie wszyscy namawialiście mnie na aborcję. Że to nie będzie moja wina. Że nie o to się prosiłam. Nikt mnie za to nie skaże, ale ja musiałam urodzić to dziecko i obiecałam sobie, że wychowam je najlepiej jak potrafię.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now