18. Nie pozwól nam umrzeć

155 9 1
                                    

Blaise wiedział, że czeka go koniec. Albo śmierciożercy go zabiją albo umrze tu z głodu. Miał wrażenie jakby świat o nim zapomniał. Od tamtego dnia, kiedy Lovegood go odwiedziła, nikogo innego nie widział. Pewnie powinien się cieszyć z takiego obrotu sprawy, bo żył, a inni nie mogli powiedzieć o takim szczęściu.

- A więc już po mnie - wyszeptał sam do siebie, kiedy ujrzał powstającą tarczę nad szkołą. Wszyscy szykowali się na bitwę, ale jakoś nikt nie pomyślał o nim, a szkoda... Przydałby się jakiś ratunek. Voldemort na pewno sobie o nim przypomni, gdyby tylko wygra tę bitwę, ale ludzie z Zakonu, którym chcąc czy nie chcąc pomógł? Raczej już go skreślili. Weasleyówna pewnie też. Szkoda, chciałby wiedzieć co miała mu do powiedzenia. Gdyby to ona była na jego miejscu, nie odpuściłby. Zrobiłby wszystko, żeby jej pomóc. I to gryfonów nazywają tymi szlachetnymi... Śmieszne.

Wzdrygnął się, kiedy usłyszał kroki na schodach. Czyżby śmierciożercy chcieli pozbyć się go przed bitwą? Nie chcieli ryzykować przegranej? Ale gdyby przegrali... to w czym mógłby im zaszkodzić? Kompletnie w niczym. Wbrew pozorom niczego się wtedy nie dowiedział na Grimmuald Place. Może trochę... Ale nie po to tam był.

- Pucey? Co ty tu robisz?

Nie ukrywał, że widok starszego kolegi go zdziwił i to mocno. Czy kiedykolwiek ze sobą rozmawiali? Nie przypominał sobie. Kojarzył jedynie złe relacje między Draconem a Adrianem. Dlaczego? Wolał nie wnikać, Draco prędzej czy później sam by się wygadał.

- Sprawdzam co u Ciebie, Blaise - i uśmiechnął się w dość ohydny sposób. Już nie dziwił się czemu Draco za nim nie przepadał. - Po której stronie w końcu jesteś?

- Po tej co moi przyjaciele i rodzina. Nie zdradzę ich - odpowiedział dość szczerze. Nic nie tracił. To tylko kwestia godzin, gdy dowie się, że czeka go śmierć czy jednak wolność.

- A pod wpływem Imperiusa?

Blaise spojrzał na niego zszokowany i dopiero teraz zauważył, że trzyma różdżkę. Czy to możliwe, że Pucey był tym psycholem z Ministerstwa? Już wiedział czemu Draco za nim nie przepadał, ale to było jeszcze grubo przed wydarzeniami z Ministerstwa.

- Odbiło Ci, Pucey? - warknął nim zdążył ugryźć się w język. Był zamknięty w celi. Powinien chociaż próbować nie podpadać ludziom, którzy mogli go dobić.

- Czy Tobie też Draco działa na nerwy? Przyznam, że mi okropnie. Nie chciałbyś się go czasami pozbyć? Poczęstować go Avadą?

- Oszalałeś? - Ciebie chętnie poczęstowałbym takim zaklęciem, dokończył w myślach przerażony nie spuszczając wzroku z jego różdżki. Czy był na tyle silny, żeby oprzeć się Imperiusowi?

- Zabijesz Dracona Malfoya, a potem Ginny Weasley. Później się zobaczy.

- Czemu chcesz zabić Dracona? Nie lubiliście się w szkole, ale żeby do tego stopnia?

- Żywy Draco nie odpuści, póki nie będzie miał przy sobie Granger.

Blaise aż parsknął śmiechem.

- Chcesz go zabić, bo chodzi o dziewczynę? - zapytał wręcz ironicznie.

- Zapomniałeś już co mówiłem? To nie ja go zabiję, tylko ty. I nie tylko jego.

- Zapomnij, Pucey. Nigdy tego nie zrobię - mówił chcąc przekonać bardziej siebie niż jego. Nigdy nie testowano na nim zaklęcia Imperiusa i prawda była taka, że nie miał pojęcia jak mógłby go pokonać. Zaczął żałować faktu, że był chory na czwartym roku, kiedy to profesor Moody testował to zaklęcie na każdym z uczniów. Gdyby wiedział, że ta wiedza później mu się przyda... zrobiłby wszystko, żeby być na tych zajęciach. Silna wola, Blaise. Miej silną wolę.

Felix Felicis | DramioneWhere stories live. Discover now