Rozdział 5

173 9 0
                                    

Gdy się obudziłam przypomniałam sobie, że dziś wychodzę ze szpitala, którego odbierają mnie ci mężczyźni, którzy twierdzą, że są moimi braćmi. Zaczełam zbierać swoje rzeczy gdy nagle wchodzi jeden z tych chłopaków i zabrał ode mnie torbę z moimi rzeczami, a gdy już wychodziliśmy z sali, w której byłam zaczął coś do mnie mówić.
- Wiem, że każdy cię o to pyta ale naprawdę nic nie pamiętasz?- zapytał Dylan
- Tak naprawdę to niektóre wspomnienia mam za jakąś dziwną mgłą.
- Czemu nic nie mówiłaś?
- Bo mam już tego dosyć, zawsze byłam jedynaczką i nagle wy mi mówicie, że jesteście moimi braćmi!
- Nie wiem przez co przechodzisz ale to musi być naprawdę trudne.- jak tylko skończył to mnie przytulił pewnie z całej siły ale chyba nie chciał mnie skrzywdzić.
- Chodźmy już, reszta czeka przy aucie.- pokiwałam lekko głową i kiedy szliśmy do auta Dylan trzymał mnie przy swoim boku jakby nie chciał żebym upadła, jakbym była jego największym skarbem. Przyznaję, że to całkiem miłe. Gdy byliśmy już przy aucie, Will pomógł mi wejść do auta, a sam później usiadł z przodu samochodu, za kierownicą siedział najstarszy ze wszystkich, a obok mnie siedział Shane i przez całą drogę starał się abym sobie coś przypomniała opowiadając mi różne historie, które się według niego nam się zdarzyły i ja w nich uczestniczyłam ale było mi trudno w to wszystko uwierzyć.

Rodzina Monet- AmnezjaWhere stories live. Discover now