Rozdział 11

126 5 0
                                    

- I co z nim teraz jest?
- Nie żyje.
- To jakim cudem ty żyjesz?
- Bo ty mnie uratowałaś mimo, że podczas upadku złamałaś nogę to się do mnie przeczągałaś i zadzwoniłaś do Vince'a.
- Ja już to pamiętam wtedy jak byłam przy tobie spanikowałam i nie wiedziałam co mam robić ale gdy już przyjechał Vincent i Will byłam już spokojna bo Will się mną zajął a do ciebie podbiegł Vince i zespół ratowniczy.
- Zgadza się.- w tamtej chwili sobie przypomniałam o moim wypadku przez, który mam teraz tą bliznę i o wypadku Tonego. Ale się wtedy ucieszyłam, że zaczynam już sobie przypominać
- Przypomniałam to sobie ale fajnie. Shane mi o tym wczoraj mówił w aucie ale mu nie uwierzyłam. Teraz już mu wierzę.- Tony się wtedy uśmiechnął
- Chodźmy już na śniadanie.- powiedział po czym razem zeszliśmy na dół oboje z wielką radością
- Co się stało malutka, że jesteście oboje tacy radośni?
- Przypomniałam coś sobie.- wszyscy przy stole już na mnie patrzyli
- Co takiego?- Zapytał Vincent
- Tony mi opowiedział o tym jak mnie uratował gdy odbierał mnie że szkoły na motorze i jak mogłam umrzeć przez waszą ciotkę.
- Hej przecież też ci o tym opowiadałem.- rzucił Shane
- Wtedy ci nie uwierzyłam, przepraszam, ale ty nie masz naszych blizn przez który bym ci uwierzyła.
- No już dobrze niech ci będzie.- odpowiedział Shane
- Ale wspaniale malutka.- Will też się zaraził naszą radością tak samo jak cała reszta no może oprócz Vinca.

Rodzina Monet- AmnezjaWhere stories live. Discover now