Rozdział 38

11.2K 421 50
                                    

''Jestem na dobrej drodze"

Uśmiechnęłam się do Harry'go, kiedy znaleźliśmy się już pod domem.

- Dziękuje, że mnie odprowadziłeś.

- Nie ma za co, ale nadal nie usłyszałem od ciebie czy wszystko w porządku.

- Przed chwilą mówiłam ci, że jest okej.

- Okej, ale nie czy dobrze.

- Harry.

- Tak, to moje imię.

- Przestań - uśmiechnęłam się krzywo.

- Okej, mów. Możesz mi zaufać.

Skrzywiłam się delikatnie po usłyszeniu tych słów.

- Em! - usłyszałam Luke, wołającego moje imię. Odwróciłam się w kierunku domu i zauważyłam, że podąża w naszą stronę.

- Ja już pójdę - Harry stojący koło mnie, jak najszybciej chciał już odejść. Spojrzałam na niego niezrozumiale.

- Co ty tu robisz? - wkurzony głos Luke odezwał się niedaleko mojego ucha.

- Rozmawiamy nie widzisz? - odparł spokojnie chłopak.

- Emily, do domu! - rozkazał mi.

- Że co proszę? - myślałam, że się przesłyszałam.

- Spadaj stąd, bo zadzwonię do szefa i już tak pięknie nie będzie - Luke powiedział to na tyle cicho abym nie usłyszała, ale mimo wszystko za blisko stałam.

Harry roześmiał się i mu odpowiedział, ale normalnym głosem.

- A co boisz się? Musisz od razu się skarżyć, bo sam nie potrafisz załatwić sprawy?

- Chcesz to możemy to załatwić tu i teraz!

- Dość! Ty do domu, a tobie cześć - odezwałam się wkurzona.

- Nie, ty do domu. My musimy porozmawiać.

- Luke nie rozkazuj mi!

- Emily proszę...

- Nie proś, tylko to zostaw. Nie wiem, o co wam chodzi i nie wiem jak długo się znacie, nie obchodzi mnie to.

- Ja już pójdę, zadzwonię.

- Wyjaśnisz mi to? - spojrzałam wymownie na Luke, kiedy chłopak opuścił nasze towarzystwo.

- Nie.

- Nie? Luke ty prawie go pobiłeś z tej wściekłości! Chce wiedzieć, o co chodzi!

- Nie wtrącaj się i nie spotykaj się z nim.

- Bo co? Chce wyjaśnień. A w ogóle za kogo ty się uważasz?

- Emily! Luke! Chodźcie - zawołał nas głos Ash'a.

Jak najszybciej udałam się do domu nie zwracając uwagi na Luke.

- Czy ty rozumiesz czemu on tak się zachował? - wykrzyczałam wściekła.

- Harry należy do gangu, jest najbliższym podwładnym głównego szefa - zatkało mnie.

- Żartujesz? - spytałam zaskoczona.

- Chciałbym, dlatego proszę nie zadawaj się z nim - wyszeptał.

- Musze to przemyśleć. Idę do siebie - odparłam i zostawiłam ich samych.

Dwa tygodnie później.

Przez te dwa tygodnie wiele się wydarzyło. Mój prześladowca zaczął bardziej nękać mnie w sprawie Luke, więc w końcu wzięłam się za to i zaczęłam go powoli uwodzić. Jeśli tak to w ogóle mogę nazwać. Zbliżyliśmy się do siebie, jednak nie udało mi się być w jego pokoju dłużej niż dziesięć minut. Wiele razu chciałam się po prostu tam wkraść i przeszukać każdy zakątek, ale czuje się przez chłopaków jakby pilnowana. Zawsze jak któryś z nich opuszczał dom to wychodził na kilka godzin i wracał, i tak się zmieniali. Od tych dwóch tygodni nie byłam w domu sama. Zawsze jeden z nich zostawał i dotrzymywał mi towarzystwa, a jeśli mieli jakieś spotkania całego gangu, to wszyscy przychodzili do nas do domu. Co do Harry'go, spotkałam się z nim parę razy. Przeprowadziliśmy długą rozmowę i  porozmawiałam z nim na poważnie oraz szczerze. Przyznał się, że należy do gangu i pracuje razem z chłopakami, tylko że w trochę inny sposób. Jest zastępcą szefa i to on wydaje im pewne rozkazy i ich pilnuje. Nurtowało mnie również jedno pytanie, które mu zadałam, a mianowicie czy wie coś na mój temat od swojego szefa. Dowiedziałam się tego co od Ash'a, czyli usłyszałam ponownie słowa, które Ash przekazał szefowi, że jestem jego kuzynką. Harry również powiedział mi, że zdziwił się, kiedy okazało się, że jestem siostrą Ash'a. Oczywiście nie zaprzeczyłam jego słowom. Wystarczy mi, że trzy osoby znają prawdę. Cóż za każdym razem, kiedy wychodziłam, a Harry mnie odwoził dostawała kazania od wszystkich domowników. Coraz częściej zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły. Zachowania domowników w ciągu tych dwóch tygodni były inne. Nie zachowywali się tak, jak przedtem. Byli bardzo swobodni? Nie wiem jak to nazwać. Ogóle ze wszystkimi się zaprzyjaźniłam. Jacob stał się bardziej otwarty, co do mnie, a pozostali przygarnęli mnie pod swoje skrzydła, jako nową ich przyjaciółkę. Nie rozumiałam ich zachowania do czasu. Jacob pewnego dnia powiedział mi prosto z mostu czego ode mnie żąda. Wkurzyłam się i to bardzo. Od razu, kiedy powiedział, o co chodzi i dlaczego wszyscy się tak zachowywali w sekundę ich wszystkich znienawidziłam. Po prostu chcieli wykorzystać to, że się 'przyjaźnie' z Harry'm. Mieli nadzieje, że im pomogę, a oni pomogą mi w sprawie 'wujka'. Kiedy spytałam Ash'a czy maczał w tym palce, zaprzeczył, jednak nie uwierzyłam mu. Ze wszystkimi do których się 'zbliżyłam' chciałam trzymać, jak najdalej. Jedyną osobę, którą trzymałam blisko był Luke, a wiadomo raczej dlaczego. Wszyscy chcieli to jakoś wyjaśnić, ale nie obchodziło mnie to. Chcieli mnie wykorzystać dla swojej potrzeby wydobycia z niego jakiś informacji. Prawda jest taka, że skoro z nim rozmawiam, znamy się chociaż trochę, to nie oznacza, że będę wyciągała od niego informacje powiązane z gangiem. Harry wie, że się ścigam, wie na pewno więcej o mnie niż ja o nim, ale to nie oznacza, że ja też chce i muszę wiedzieć. Wystarczy mi, że wypytałam go o gang i trochę o inne rzeczy z nim powiązane, to mi wystarczy. Nawet przyznał mi się, co oznacza jego tatuaż. Nie spytałam go o to, sam mi powiedział. Każdy kto chociaż raz widział, bądź ma jakiś bliski kontakt z głównym szefem i jest jego zaufanym ma taki tatuaż. Kiedy wdrążyliśmy się w temat jego tatuażu spytałam go o kolor. Zdziwiło go moje pytanie, ale odpowiedział. Z każdym słowem, które wypowiadał powstawał we mnie coraz większy szok. Spytał się dlaczego zadałam mu takie pytanie, więc odpowiedziałam, że spotkałam w swoim życiu osobę z takim samym tatuażem, tylko o innym kolorze. Dowiedziałam się od Harry'go ciekawych informacji. Kolor złoty oznacza potęgę, czyli jego tatuaż. Poza opisem tego jednym słowem, dodał również, że jako jedyny z nielicznych ma prywatny dostęp do szefa, a to tylko dlatego, że jego szef jest bliską dla niego osobą. Szok na mojej twarzy był bardzo duży. Kiedy poprosił mnie bym zatrzymała to dla siebie od razu potwierdziłam, że będzie to nasza wspólna tajemnica. Jest też również kolor zwykły, czyli czarny, szary. Oznacza również więzy, ale nie jakieś bliskie, tylko posłuszeństwo, wierność i oddanie swojego życia w łaski szefa. Dziwne, ale prawdziwe. Chodzi w tym o to, że jeśli wyda się albo będzie się grało przeciwko szefowi zostanie się ściętym, pozbawionym życia. W sumie nawet jeśli nie posiada się takiego tatuażu też to obowiązuje, jednak na trochę innych zasadach. Nikt tak od razu nie 'dostaje' takiego tatuażu. Na początek trzeba się wykazać i zasłużyć. Harry od samego początku wiedział, co będzie robił w przyszłości i robi to nie dlatego, że bardzo tego pragnie, tylko jego życie go do tego zmusiło oraz rodzina, która również w tym siedziała. Tamtego dnia Harry zwierzył mi się z własnego życia? Nie dlatego, że go o to prosiłam. Zrobił to z własnej woli. Po naszej rozmowie, podziękował mi i powiedział, że jestem pierwszą osobą, przed którą się wygadał. Nie mogłabym wydać go przed chłopakami. Nie mogłam im powiedzieć, co od niego wiem. Poczułabym wtedy, że zdradziłam osobę na której mi zależy. Harry stał się przez ten czas, od kiedy się poznaliśmy kimś bliskim. Nie chłopakiem, tylko przyjacielem. Jednak kiedy zwierzał mi się, chciałam zrobić to samo, ale zabrakłoby mi czasu zanim wszystko bym mu wyjaśniła. Wiem, że on może mi ufać, bo go nie wydam, ale ja nie wiem czy mogę JA mu zaufać, a jest tak tylko dlatego, że zna dobrze "szefa". Nie wiem czy nie zdradziłby mu jakiś informacji, które by mnie zniszczyły. Za szybko na podejmowanie takich decyzji. Choć wiem, że kiedy opowiadał mi o sobie nie miał pewności, że go nie wydam. Co do sprawy znalezienia mojego biologicznego ojca. Sprawa ruszyła bardzo do przodu. Nie tylko wiem, jak nazywała się moja mama, ale jak dokładnie wyglądało jej życie. Jak nazywali się jej przyjaciele. Kiedy zaszła w ciąży, kiedy urodziła, gdzie urodziła. Wiem, że jestem na dobrej drodze znalezienia taty. Teraz nie tylko trzy osoby mi w tym pomagają, ale również Josh. Rozmawiałam z nim po tak długim czasie. W końcu znalazł dziewczynę z czego bardzo się ciesze. Dowiedziałam się, jak mają się sprawy w Londynie. Opowiedziałam mu wszystko co działo się u nas. Co działo się ze mną i z moim bratem oraz jak potoczyły się nasze sprawy. Co do znalezienia mojego Stalkera dałam sobie spokój. Josh wypytywał mnie czy nadal mnie prześladuje, nie zaprzeczyłam, ale również nie potwierdziłam. Powiedziałam prawie prawdę. Zacytowałam mu kilka naszych wiadomości i nic poza tym. Chciał go szukać, ale poprosiłam go by tego nie robił, żeby dał sobie spokój. Może to dziwnie zabrzmi, ale przywiązałam się do tych głupich i zastraszających wiadomości. Takie wiem jak to brzmi, ale to samo powiedziałam przyjacielowi. Stwierdził, że zwariowałam i że z wielką chęcią się nim zajmie, bo to pewnie prześladowcy wina. Chce zakończyć 'misje', którą mam do wykonania i wyciągnąć jak najwięcej informacji. Po co mam znaleźć, to co muszę znaleźć. Za każdym razem, kiedy pytam zmienia temat albo pisze, że nie powinno mnie to interesować, ale ja muszę wiedzieć i się dowiem. Do dziś nawet nie znam jego imienia i to mnie drażni. Może jednak powinnam przyjąć pomoc Josh'a w zalezieniu go? Nie, przecież jego nie da się znaleźć. W ciągu tych dwóch tygodni zmienił dwa razy numer, choć mimo wszystko czasami pisze z zastrzeżonego, kiedy nie chce żebym mu odpisała. Coś tu nie gra i ja się w końcu dowiem co. Z tego co na pewno zauważyłam jest świetnym informatykiem i hakerem. Po czym tak stwierdziłam? Po pierwsze wie wszystko. Ma możliwość sterowania wszystkimi gadżetami, które nie znajdują się nawet w jego rękach. Steruje wszystkim z innego komputer, z innego stanowiska. Po drugie, potrafi nawet przejąć dane z mojego telefonu oraz rozmowy. Ogólnie zna najmniejszy mój ruch. Tak jakby cały czas obok mnie stał i chodził za mną krok w krok. Podejrzewałam o to każdego. Nawet mojego brata. Jednak wiele razy się zdarzyło, że kiedy dostawałam wiadomości Ash, w sumie nie mój brat, a kuzyn, nie miał przy sobie telefonu. Calum również był w takich sytuacjach. Miałam kilka razy wątpliwości co do Luke, ale kiedyś był razem ze mną w pokoju, kiedy dostałam wiadomość i raczej nie pisał by do mnie, że jest zazdrosny o samego siebie. Choć może nie chce bym się dowiedziała, ale jego również wykluczyłam. Dziewczyny, czyli Van, Jess i Jen również skreśliłam z listy podejrzanych. Była jedna sytuacja, kiedy wypytywałam ich o 'szefa' wtedy dostałam wiadomość. One odpadają. Jest jeszcze Harry, kiedy nocowałam u niego, a on w kuchni został mnie samą dostałam kilka wiadomości. Jednak kiedy wrócił nadal pisałam ze Stalkerem, a on nie miał wtedy przy sobie telefonu, więc on też odpada. Podejrzewałam nawet Jacob'a, ale on niedawno został skreślony z listy. Wszyscy tego dnia przebywaliśmy w salonie. Piszą wszyscy mam na myśli Luke, Mik'a, Cal'a, Ash'a, Jess, Van, Jen, Liam'a, Louis'a no i Jacob'a oraz Scott'a,a i jeszcze Taylor. Tego dnia wszyscy byliśmy w kuchni i szukaliśmy, jakiś danych na temat mojego i Ash'a "wuja". Znaleźliśmy, w sumie nic ciekawego nie znaleźliśmy. W tym gronie brakowało jednej osoby, a mianowicie Eric'a. Jest na mojej liście. Jeszcze go nie wykluczyłam, bo w ogóle go nie widuje, więc nie wiem czy może to być on, a może nie. Jest trochę dziwny, ale nie podejrzewam go w żadnym wypadku. Mimo wszystko czekam, aż okaże się w stu procentach, że mogę go skreślić z czarnej listy. Nie mam pojęcia, kto jest Stalkerem. Kto chce zdobyć jakieś informacje, dyskietkę, ale jak już wcześniej wspominałam dowiem się końcu kim on jest. Nie ważne, ile będzie mnie to kosztowało wysiłku. Nie ważne, co będę musiała zrobić. Znajdę go, albo może sam się znajdzie.

~*~*~*~*~

Skończyliście już ferie, a może jeszcze macie? Ja niestety w poniedziałek do szkoły :(
Kto lubi pobieranie krwi? Byłam dzisiaj...nienawidzę tego...umarłam, ale przeżyłam.

Do następnego :*

Bad girl | ZakończoneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora