Rozdział 76.2

6K 227 23
                                    

Powrót do domu po rozmowie z Harry'm był dość trudny, dlatego że próbowałam sobie wszystko poukładać w głowie i zrozumiałam, że tak naprawdę, każdy z nich mimo wszystko nawet jeśli stoi po stronie mojego ojca ma wątpliwości.

Następnego dnia wstałam dość wcześnie, więc bez chwili zastanowienia opuściłam dom i udałam się na siłownie do Willa, która była otwierana z samego rana.

Przechodząc przez pomieszczenia spotkałam wyłącznie dwóch pracowników, których znałam wyłącznie z widzenia.

Z nadzieją na spotkanie Willa zapukałam do jego gabinetu i złapałam za klamkę pchając drzwi, ale nic się nie wydarzyło. Pomieszczenia było zamknięte, a to oznaczało tylko jedno.

- Szukasz Willa? - zapytał mnie jakiś chłopak.

- Tak, jest może w pracy?

- Niestety nie, ale jest Dwayne, może on jest ci w stanie pomóc? Widziałem ciebie tutaj ostatnio, jak z nim przyszłaś - oznajmił.

- O, w sumie to tak, mógłbyś mnie do niego zaprowadzić?

- Żaden problem, tak poza tym jestem Rico - wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam.

- Emily - przedstawiłam się.

- Długo znasz Dwayne? To twój wujek? - dopytywał ciekawy.

- Wiesz...- nie udało mi się skończyć wypowiedzi.

- Emily? Co ty tutaj robisz o tej porze?

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się delikatnie. - Przyszłam porozmawiać z Willem, ale Rico powiedział, że go nie ma, ale jesteś ty, więc z tobą porozmawiam.

- Pójdziemy się przejść. Rico, zajmij się wszystkim.

- Jasne, było miło ciebie poznać Emily.

Pożegnałam się z chłopakiem i razem z Dwayne opuściłam budynek od razu wdrażając się w rozmowę. Każde z nas opowiedziało co ciekawego działo się u niego przez odstanie dni, a następnie od razu zaczęłam temat Harry'go. Chciałam się komuś zwierzyć i wypadło na Dwayne.

- Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć - przyznałam.

- Chcesz mi powiedzieć, że chcesz odnaleźć swojego ojca? - zapytał lekko zdziwiony.

- Tak, chce dowiedzieć się kim on jest, dlaczego mnie nie szuka i dla czego zostawił moją mamę. Może i chciał, żeby była bezpieczna, może i nie chciał jej w nic angażować, ale...ale to mój ojciec i powinien wiedzieć, że żyje, że jeśli uważał, że tak nie jest i dlatego mnie nie szukał, to czas nadrobić wszystko. Nigdy nie odpuszczę, chyba że sam mi powie prosto w oczy, że nie chce mnie znać.

- A co byś zrobiła gdyby on ciebie szukał? - zapytał, a ja westchnęłam.

- Gdyby mnie szukał, to już dawno by mnie znalazł.

- A jeśli nie mógłby się tobie ujawnić? - dopytywał.

- Gdyby mu zależało to wymyśliłby jakiś sposób...nie ma drogi bez wyjścia...

Mężczyzna spojrzał na mnie ostatni raz i zajął miejsce przy jednym ze stolików w środku pobliskiej kawiarni.

- Opowiedziałabyś coś o sobie?

- Nie sądzę, że jest coś ciekawego. No więc, od narodzin wychowywała mnie ciocia, o czym tak naprawdę dowiedziałam się dość niedawno. Nigdy nie poznałam swojej mamy. Jedni mówią, że zmarła zaraz po porodzie, a inni, że kilkanaście godzin później. Podobno jestem do niej bardzo podobna - zaśmiałam się. - Ciotka przez długi czas nienawidziła mnie za to, że musi się mną opiekować. Niby sobie już to wybaczyłyśmy, przynajmniej tak mi się wydaje. Poza tym okłamywała swojego męża, że jestem jego córką, a nie byłam. Oczywiście zastępował mi mojego biologicznego, ale sam rozumiesz. Wydaje mi się, że na pewno są już po rozwodzie...Całe moje dzieciństwo nie było za ciekawe. Nienawiść ze strony przybranej matki i kłótnie z bratem. Nie dawałam sobie z tym rady. Dziwnym trafem udało mi się wyjechać do Londynu. Opuściłam swój dom i wybrałam się do całkiem obcego kraju, a tam wydarzyło się wiele rzeczy. Można je podzielić na te dobre, ale również i na złe...- przerwałam swoją wypowiedź i upiłam łyk herbaty, która została mi podana zaraz po wejściu do kawiarni.

- Dużo było tych złych? Chcesz mi o nich opowiedzieć? - zapytał, kiedy przez dłuższą chwile się nie odzywałam.

- Opowiadać to raczej nie chce, ale wiem o tym, że wydarzyły się rzeczy, o których prawdopodobnie już nigdy nie zapomnę...

- Nie będę na ciebie naciskał, ale wiedz, że możesz mi ufać - mężczyzna ścisnął mnie za rękę i delikatnie się do mnie uśmiechnął.

- Dziękuję.

- To teraz o dobrych rzeczach mi opowiedz. Sądzę, że tego nie trzeba ukrywać, a przynajmniej to nie jest coś czego można się bać - ostatnie słowa wyszeptał.

- Jedną z dobrych rzeczy jest to, że poznałam Josha. To on nauczył mnie bardzo wiele. Stał się dla mnie przyjacielem. Kimś na kim zaczęło mi najbardziej zależeć i nie sądzę, że kiedykolwiek się to dla mnie zmieni, choć wiem, że od dłuższego czasu mówi mi o tym, że się na nim zawiodę, ale na razie każdą prawdę, którą się o nim dowiedziałam, mu wybaczyłam.

- Dlaczego? - zapytał.

- Bo dzięki niemu stanęłam na równe nogi. To on nauczył mnie żyć od nowa. To dzięki niemu nie boję się własnego cienia. To on był i zawsze będzie dla mnie kimś ważnym i nie ważne, że się ode mnie odwróci, bo mimo wszystko zawsze pozostanie w moim sercu. Wiem, że przed wypadkiem bardzo mnie zranił, ale też wiem, że nie robił tego bez powodu. To tak samo jakby mój własny, biologiczny ojciec odwrócił się od mojej mamy by ją chronić, nie zrobiłby tego bez powodu. Zrobiłby to co byłoby dobre, na tyle dobre by ją chronić i tak samo postąpił Josh, dlatego wiem, że jestem w stanie mu wybaczyć, bo jak sam dobrze rozumiesz, chciał mnie chronić. Mimo wszystko Josh nie powinien mnie okłamywać, powinien być szczery, może udałoby się nam obu zapobiec problemom. Tak samo, jak postąpił mój ojciec. Chciał chronić mamę, ale wiem, że powinien postąpić inaczej. Jestem pewna, że obydwoje się kochali i sądzę, że powinien zawalczyć o ich miłość i nie powinien jej zostawiać. Może teraz bylibyśmy razem, może w trakcie mojego porodu nie wystąpiłyby komplikacje...

- Nie cofniesz czasu. Nie wiesz, jak postępował, może chciał walczyć...

- Może, kto wie...nie ma go tutaj, więc sam mi o tym nie powie. Może nawet, jeśli podjął złą decyzje, mógł to naprawić. Moja mama, jeśli naprawdę go kochała to by mu wybaczyła.

- A czy ty postąpiłabyś tak samo? Wybaczyłabyś Joshowi wszystko?

- Tak jak mówiłam wcześniej. Tak, wybaczyłabym mu wszystko.

- Dlaczego?

- Ponieważ jest dla mnie kimś ważnym. Ponieważ go kocham.

~*~*~*~*~

Rozdział w końcu już jest! Przepraszam za opóźnienia, ale wakacje mnie odcięły od świata (możliwe, że i większość z Was)

Jednak stwierdzam też, że już się dla mnie powoli kończą. Teraz pochłonie mnie "szkoła", czyli zakupy książek, zeszytów i innych rzeczy.

Na zakończenie informacji dodam tylko, że jesteśmy blisko końca, a wraz z końcem tej książki pojawi się nowa i mam nadzieje, że podbije Wasze serca.

Do następnego :***

Bad girl | ZakończoneWhere stories live. Discover now