Rozdział 66.2

6.4K 237 15
                                    

Życzę Wam Wesołych Świąt Wielkanocnych. Aby w Waszych domach zagościła radość i spokój, a na Waszych stołach znalazły się smaczne jajka. Mokrego dyngusa!

Przespałam cały kolejny dzień i jeszcze dwa następne.

Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego, co powiedział mi Josh i co sobie przypomniałam.

We wnętrzu swojego serca czułam pustkę. Pustkę, której nie da się wypełnić, a została mi ona odebrana tego dnia, tego potwornego dnia.

Teraz wiedziałam, dlaczego odrzucałam Luke, który wielokrotnie starał się ze mną całować i zbliżyć się do mnie. Odrzucałam go, bo czułam odrazę i miałam uraz do mężczyzn przez to co się wydarzyło.

Chłopcy nie nachodzili mnie za co byłam im wdzięczna, ale wiedziałam, że to zasługa Josh'a. Tylko mu pozwalałam do siebie przyjść przez ostatnie dni.

Wiedziałam, że chłopcy będą mieli mi to za złe, ale nie chciałam przy nich płakać.

Tylko i wyłącznie Josh'owi ufałam bezgranicznie, ponieważ to on mi wtedy pomógł i był przy mnie, więc wiedział, co czuje przeżywając tamtą chwile ponownie.

~

Wstałam ze swojego łóżka i po raz ostatni rozejrzałam się po pokoju zanim go opuściłam.

Schodząc po schodach dochodziły do mnie ciche głosy, które mnie rozpraszały, a gdy już weszłam do salonu zauważyłam siedzącego Josh'a na kanapie przed telewizorem.

- Sam jesteś? - zapytałam podchodząc do niego.

- O hej, tak chłopcy wyskoczyli na szybkie zakupy spożywcze. Pozwolili mi tu trochę zostać - uśmiechnął się do mnie zachęcająco i poklepał miejsce obok siebie.

- W sumie dobrze, że ich nie ma - odwzajemniłam jego gest i usiadłam.

- Dlaczego dobrze? Miałaś już przestać się chować po kątach - szturchnął mnie lekko w ramie.

- To nie o to chodzi...chciałam porozmawiać...Nie chce mieć przed tobą tajemnic, a nie jestem pewna czy już kiedyś ci o tym nie mówiłam - roześmiałam się i spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.

- O co chodzi, księżniczko?

- O Luke i o mnie...

- Zrobił ci coś? - zdenerwował się.

- Nie, nie - zaprzeczyłam od razu. - Znaczy tak, chociaż w sumie nie...nie wiem.

- Spokojnie, postaraj się mi to wyjaśnić, ale powoli - poprosił.

- Bo my się...całowaliśmy? - chłopak otworzył szerzej oczy i przez chwile siedzieliśmy w ciszy.

- Zrobił to w brew twojej woli? - wstał wściekły z kanapy.

- Nie...chyba nie...Chciałabym ci to wszystko opowiedzieć, ponieważ to nie była jedna taka sytuacja. Znaczy...stresuję się - przyznałam.

- Czyli zrobił to, bo mu pozwoliłaś czy nie? Odwzajemniłaś ten pocałunek? - dopytywał.

- Kiedyś nie, ale ostatnio tak? Ufam ci i mam nadzieje, że mi pomożesz...

- W czym ci mam pomóc, księżniczko? Jeśli mam iść i go zabić za to, że cię tknął, zrobię to - powiedział nadal zdenerwowany. 

- Nie! Nie! Proszę, nie! Nie o to chodzi. Po prostu muszę coś zrozumieć, a wiem, że ty mi w tym pomożesz, przynajmniej mam taką nadzieje. W sumie część już zrozumiałam. Jak kiedyś po przyjeździe tutaj Luke mnie podrywał? Odrzucałam go, aż pewnego dnia po prostu mnie pocałował. Nie odwzajemniłam pocałunku i  wtedy, kiedy się do mnie zbliżył czułam wewnętrzny strach, strach, że coś mi się stanie, że on chce mnie skrzywdzić. Miałam takie odczucie za każdym razem, gdy chciał przekroczyć granice - nabrałam głęboko powietrza i nadal nie patrząc na chłopaka kontynuowałam. - Parę dni temu...- chłopak wstrzymał oddech, jakby spodziewał się tego, co chce mu powiedzieć. -...rozmawialiśmy o tych pocałunkach, ponieważ sobie o nich przypomniałam. Kiedy się do mnie przybliżył czułam strach, ale się nie odsunęłam tak jak zawsze. Szczerze powiedziawszy chciałam się pozbyć tego odczucia, więc ciekawa co poczuje sama go pocałowałam. Nie wiem, co się wtedy ze mną stało, ale nie chciałam tego przerywać. Teraz, jak o tym myślę to czuje się okropnie. Niby tego chciałam, ale mimo wszystko czułam, że nie powinnam, że będę tego żałowała i cholera żałuje. Boje się, że Luke pomyśli, że ja coś do niego...no wiesz...że mi się podoba? - westchnęłam przygaszona i zawstydzona.

- A podoba ci się? - zapytał nagle.

- Co? - zdziwiłam się.

- Czy Luke ci się podoba? Czy coś do niego czujesz? - dopytywał zdenerwowany.

-Nie, nie. Nic do niego nie czuje. Może wcześniej coś czułam? Jeśli tak to nie pamiętam...

- O uczuciach się nie zapomina - odwrócił się do mnie plecami i wolnym krokiem podszedł do okna.

- W takim razie nic do niego nie czułam - powiedziałam pewnie i powoli wstałam z kanapy.

- Rozumiem...- zaczęłam podchodzić do chłopaka, a kiedy już znalazłam się obok niego przytuliłam go od tyłu.

- Co cię martwi, Josh? - zapytałam zmartwiona.

- Nic, ciesze się, że jesteś ze mną szczera, jednak nie wiem w czym ci mam pomóc - odparł zachrypniętym głosem.

- Już mi pomogłeś. Pomogłeś mi zrozumieć i teraz jestem pewna, że nic nas nie łączyło. Po prostu stresowałam się, że Luke nie chce mi czegoś powiedzieć, ale jak widać nie kłamał mówiąc, że nic nas nie łączy - uśmiechnęłam się, kiedy chłopak odwrócił się w moja stronę.

- Tak ci powiedział? - dopytywał.

- Nie dosłownie, ale dał do zrozumienia, że nic, a nic, oprócz no tego pocałunku - odwróciłam wzrok od jego oczu i westchnęłam.

- Nie martw się tym tak - chłopak objął mnie w pasie i przysunął bliżej swojego ciała.

- Nie jesteś zły? - zapytałam szeptem.

- A dlaczego miałbym? - zdziwił się, ale wyczułam, jakby udawał, że go to nie rusza.

- No wiesz...wcześniej ci o tym nie mówiłam? Więc powinieneś być zły, że nie byłam z tobą szczera...

- Księżniczko, gdyby było to dla ciebie ważne to bym o tym wiedział, ale że nic on dla ciebie nie znaczył to nic nie wspominałaś, choć nie jestem pewny czy mi o tym nie mówiłaś...działo się tyle rzeczy w tak krótkim czasie, że zapewne nawet wagi do tego nie przywiązałaś. Nie masz się czym zamartwiać, a ja nie jestem i nigdy nie będę na ciebie zły. Za bardzo mi na tobie zależy...

- Mi też bardzo na tobie zależy - wyszeptałam i wtuliłam się ciasno w jego umięśnione ciało.

~*~*~*~*~

Maraton 3/3

Ostatni rozdział z maratonu, ale to nie znaczy, że rozdział się nie pojawi w najbliższym czasie.

Do następnego :***

Bad girl | ZakończoneWhere stories live. Discover now