Rozdział 64.2

6.1K 229 3
                                    

Idę ciemnym korytarzem, jestem sama, nikogo nie widzę, ale słyszę jakieś głosy wołające moje imię.
- Emily, Emily...
Małe promyczki światła wydobywają się zza jakiś drzwi.
Idę w tamtą stronę.
Powoli je otwieram, kiedy wchodzę do środka prąd przechodzi przez całe moje ciało. Prąd, który mnie paraliżuje, kiedy widzę cało przywiązane do krzesła na środku pomieszczenia.
- Emily, Emily pomóż mi...- mówi jakiś głos, nie rozpoznaje go.
- Proszę pomóż - cały czas patrzę na ciało przywiązane do krzesła. Ciało które wypowiada te słowa.
Głowę ma skierowana w dół, dlatego nie widzę twarzy.
- Podejdź tu...proszę pomóż - mimo strachu powoli idę w stronę osoby.
- Rozwiąż mnie - powoli wyciągam zza spodni nóż, którym przecinam liny.
- Kim jesteś? - pytam, jednak nie słyszę odpowiedzi.
Nagle wszystko znika.

Tym razem to ja sama jestem przywiązana do krzesła. Gdy podnoszę głowę widzę cień postaci, męskiej postaci. Próbuje się odezwać, ale żadne słowa nie wydobywają się z mojego gardła. Moje usta są zaklejone jakąś taśmą. Mężczyzna podchodzi bliżej, ale i tak nie mogę ujrzeć jego twarzy. Jest zbyt ciemno. Okrąża krzesło i staje za mną. Przybliża swoją twarz do mojego ucha i  mówi słowa przez, które zapominam jak się oddycha.

- Trochę się zabawimy skarbie, mam nadzieje że nie będzie bardzo bolało.
Wyciąga coś z kieszeni. Nie jestem pewna, ale chyba scyzoryk.  Dotyka nim mojego ciała, nagle wysuwa się z niego nożyk, którym delikatnie jedzie po mojej ręce nie robiąc żadnych ran.  Do moich oczu napływają łzy, które pochwali spływają po moich policzkach. Nie jestem w stanie ich powstrzymać, a tym bardziej, kiedy mężczyzna nagle wbija nóż w moją rękę. Próbuje krzyczeć, ale przez zaklejone usta z mojego gardła wydobywają się, tylko jakieś ciche dźwięki. Mężczyzna trzymając nóż w moim ciele robi głęboka ranę prowadząca od dłoni do ramienia lewej ręki. Nie mogę nic zrobić. Próbuje krzyczeć, ale to mi nic nie daje. Powoli zamykają mi się oczy.

- Nie! Proszę, proszę...- otwieram ponownie oczy, ale tym razem nie widzę nic więcej oprócz twarzy mężczyzny, który próbuje mnie uspokoić.

Odsuwam się na bezpieczną odległość i staram się mu przyjrzeć.

- Spokojnie, jestem tutaj. Jestem przy tobie - mężczyzna dotyka mojego policzka i ściera z niego łzy.

- Josh...- odzywam się, kiedy udaje mi się go poznać. Po chwili wybucham ponownym płaczem. - Miałam okropny sen. Ja...to było takie realne...- mężczyzna przybliża się do mnie i obejmuje moje drobne ciało.

- Nie myśl o tym, proszę.

- Josh...- chciałam coś powiedzieć, ale chłopak uniemożliwił mi to, odzywając się.

- Już się nic nie dzieje, już wszystko dobrze. Spokojnie, księżniczko. 

Przytulam się mocniej do chłopaka i chowam głowę w zagłębie jego szyi. Staram się opanować szloch, ale nie potrafie.

- Oddychaj, bo się udusisz, księżniczko - szepcze do mojego ucha.

- Ja...- uspokaja mnie.

- Spokojnie, spokojnie...sen, to tylko sen...- wyczuwam zawahanie w jego głosie, ale staram się odgonić tę myśl.

- Zostań ze mną, proszę - błagam.

- Zostanę...-wyszeptuje.

- Nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj mnie już nigdy...- proszę.

-...nie zostawię, księżniczko, obiecuje.

Po chwili słyszę, jak ktoś zamyka drzwi od mojego pokoju, ale staram się tym nie przejmować. Bardziej wtulam się w ciało Josh'a i staram się opanować swój oddech.

- Połóż się...- prosi, ale od razu zaprzeczam.

- Boję się - szepcze.

- Nie masz czego. Jestem przy tobie. Nic się już nie wydarzy. Nic ci się już nie przyśni - obiecuje.

- Josh...czy to...to tylko zwykły koszmar, prawda? - pytam.

- Powinnaś postarać się zasnąć - nie odpowiada na moje pytanie.

- Josh...- czuje, jak nowe łzy napływają mi do oczu.

- Chciałbym, żeby to był tylko koszmar, księżniczko. Jednak podobno, każdy koszmar ma w sobie cień prawdy - mówi.

- To...to dlatego...- wybucham ponownym płaczem. - Ta blizna, to prawda...kiedy się kąpałam po wybudzeniu...- wypowiadam. - Czułam coś pod tatuażem...- wyjaśniam. - To nie tylko sen, to prawda - mówię już tylko do siebie.

- Spokojnie, księżniczko. Obiecuje, że wszystko ci wyjaśnię, ale dopiero, jak się uspokoisz, dobrze? - odsuwa mnie od siebie i spogląda w moje oczy.

- Boję się...

- Wiem, że się boisz. Ja też się boje, ale razem damy rade. Wiesz czego najbardziej się boje? Boje się, że się odsuniesz, że cię stracę, że znowu zamkniesz się w sobie i będzie trudno wydostać cię na zewnątrz, ale też wiem, że jesteś bardzo silna i dasz rade, nie ważne co ci powiem, choć wiem, że to co ode mnie usłyszysz, może cię podłamać, ponieważ takie rzeczy nie powinny spotkać nigdy żadnej dziewczyny. Opowiem ci wszystko od początku, ale dopiero wtedy, kiedy będziesz na to gotowa. Mam nadzieje, że zdążę ci wszystko wyjaśnić zanim sama sobie przypomnisz.

Wpatrywałam się w niego zaskoczona i z lekkim niedowierzaniem.

Czy może być coś gorszego niż to, że ktoś na mnie napadł i mnie oszpecił?

- Chce wiedzieć. Teraz chce wiedzieć, proszę.

- Emily, jutro, jak się wyśpisz...

- Nie, nie. Ja już nie zasnę. Nie po tym koszmarze. Proszę cię, Josh.

Chłopak kładzie moje ciało na łóżku i zajmuje miejsce obok mnie.

- Dobrze, opowiem ci, ale proszę, żebyś mi nie przerywała, chyba że nie będziesz już chciała tego słuchać, w porządku? - przytakuje.

- Josh...

- Tak, księżniczko?

Opieram głowę na jego torsie i spoglądam w jego oczy wpatrzone we mnie.

- Dziękuję, że tu jesteś - uśmiecham się delikatnie, na co chłopak wzdycha i bardziej przyciąga mnie do swojego ciała.

- To ja dziękuję, że na razie mogę tu być.

- Zawsze będziesz mógł tu być - mówię zdziwiona jego słowami.

- Kiedy przypomnisz sobie wszystko, zwątpisz - wyjaśnia.

- Nie prawda. Już o tym rozmawialiśmy, nie odtrącę cię...

- Nie rozmawiajmy już o tym. Zobaczymy co przyniesie nam czas.

- Okej, ale obiecaj, że mnie nie zostawisz...

- O ty mi powinnaś to obiecać, Emily - chłopak wysila się na cichy śmiech.

- Josh...- odzywam się groźnie, na co chłopak chichocze.

- Obiecuje, księżniczko. Obiecuje, że cię nie zostawię. Bez względu na wszystko i wszystkich.

- Dziękuję - szepcze. - Ja też ciebie nigdy nie zostawię, obiecuje ci to Josh. Obiecuje.

- Postaraj się mi tego nie obiecywać - mówi. - Po prostu to zrób, księżniczko.

~*~*~*~*~

Maraton 1/3

Wiem, że krótki, ale chciałam tak jakoś "fajnie" zakończyć ten rozdział, by ogłosić, że zaczynamy maraton, a to pierwszy jego rozdział :D

Mam nadzieje, że Wam się podoba!

Rozdziały będę dodawała codziennie rano (jak wstanę haha), aż do zakończenia maratonu.

Czas!
Start!

Miłego dnia moi kochani :***

Bad girl | ZakończoneWhere stories live. Discover now