Rozdział 55.2

8K 274 65
                                    

Emily

Próbowałam otworzyć zmęczone powieki, jednak nie byłam wstanie zrobić tego samodzielnie. Echo i szum odbijający się w mojej głowie dodatkowo wszystko utrudniał, a myśli które napływały do mojego umysłu, sprawiały okropny ból oraz świadomość tego, że nie potrafię udzielić sobie odpowiedzi na dręczące pytania, stwarzały gorszy ucisk w moje czaszce. Starałam się na tyle, ile mogłam, by unieść powieki, ale nie potrafiłam sobie poradzić. Jakikolwiek ruch do jakiego chciałam zmusić moje ciało, nie udawał mi się. Czułam, jakby moje mięśnie płatały mi figla i nie reagowały na moje komendy, a dodatkowo, tylko dodawały ból w mojej głowie. Żadne słowo nie chciało się wydostać z pod moich ust. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie potrafiłam się wybudzić, a tak bardzo chciałam. Miejsce, w którym się znajdowałam na pewno nie było moim domem, a może było? Chciałam sobie skojarzyć zapach, ale nie potrafiłam, ponieważ nie czułam nic szczególnego, jakby miejsce, w którym byłam nie pachniało. Nie wiedziałam, ile czasu upłynęło odkąd mój umysł wybudził się z uśpienia, jednak czułam potrzebne dowiedzenia się tego. Chciałam, jak najszybciej wydostać się z labiryntu, który utwarzał się w mojej głowie. Chciałam dotrzeć do miejsca, które pomoże mi się odezwać, poruszyć ciałem, a co najważniejsze pomoże otworzyć oczy.

Szum panujący w mojej głowie, a może poza nią, był okropny. Nie pozwalał jasno myśleć, a jego głośność różniła się za każdym razem. Raz był to delikatny cichy szum, a za drugim razem, jakby przytłumiony głos krzyczał do mojego ucha i przemieniał się w wiatr ze świstem. Miałam tego dość. Chciałam się wybudzić, odtworzyć oczy, odezwać i dowiedzieć, co się ze mną dzieje, co się dzieje, gdzie jestem i jaki jest główny problem, że jestem w takim stanie, jak teraz.

Czułam, że to jeszcze nie ten moment, nie ten moment, żeby się wybudzić, dlatego po prostu starałam się wyłączyć i odciąć od myśli napływających do mojejgo umysłu. Po prostu odpłynęłam znowu tracąc kontakt z własną świadomością.

Ashton

Od tego nieszczęstnego dnia minęły dwa miesiące, a ona nadal się nie budziła. W tym czasie również pojawiło się wiele komplikacji w gangu, co dodatkowo wszystko utrudniało. Razem z chłopakami na zmiane staraliśmy się czuwać przy dziewczynie z nadzieją, że dzięki temu szybciej się obudzi, a nasze rozpowy w tym pomogą. Mimo wszystko na nic się zdały nasze starania. Czekaliśmy dwa miesiące i do tego czasu się nie wybudziła, a z każdym dalszym minionym dniem nasza nadzieja wygasała. Kiedy przez następne tygodnie się nie wybudzała doszliśmy do wniosku, że coś jest nie tak skoro się nie budzi. Lekarze zapeniali nas, że jeszcze kilkanaście dni i wszystko wróci do normy. Nikt z nas im nie wierzył. Doszliśmy do wniosku, że musimy ją wybudzić. Lekarz, który zajmował się moją siostą wyjaśnił nam, że to nie jest takie proste, ponieważ dziewczyna w tym momencie albo śni, albo ma wyłączony umysł i nie da się jej wybudzić, dopóki sama nie wydostanie się z tak zwanego labiryntu własnego umysł.

Nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Wszystkie złe krzywdy, które zazwyczaj działy się mojej siostrze, choć powinienem mówić kuzynce, ponieważ nie była moją rodzoną siostrą, jednak nadal ją za nią uważałem i to raczej się nie zmieni, były z mojej winy. Należałem do gangu, a ona najprawdopodobniej była córką mojego szefa. Prawdopodobnie gdybym nie był dla niej taki okrutny w dziedziństwie, nie wyjechałaby, nie poznała Josh'a, ja nie dołączyłbym do gangu, nie miałbym gangsterów za wrogów, możliwe, że nigdy nie dowiedziałaby się, że rodzina, z którą żyła nie była jej biologiczną matką, ojcem i bratem. Wszystkie kłopoty zaczęły się tylko i wyłącznie z mojej winy.

Luke

Minęły trzy miesiące. Ten czas był dla mnie, jak utrapienie. Nie potrafiłem się pogodzić ze świadomością, że mogłem jakoś zareagować. Miałem możliwość ochronić dziewczyne. Mogłem ją wyjąć z tego samochodu zanim ponownie ktoś w nas nie udeżył. Gdybym po prostu szybciej zareagował i otworzył oczy. Mogłem coś zrobić, cokolwiek, ale teraz wiedziałem, że czasu nie cofne, że zamiast najpierw zająć się kumplem, mogłem zająć się nią wiedząc, że to ona najbardziej oberwała. Miałem świadomość tego, że nie kierowca uciepiał, ale Emily. Jednak, jedyne co mi teraz pozostało to czekanie. Czekanie na to, aż ponownie ujrze niebieskie oczy dziewczyny i jej cudowny uśmiech.

Josh

Czułem pustkę w swoim sercu. Wiedziałem, że czegoś mi brakuje. Wiedziałem, że brakuje mi Emily. Kiedy tego dnia Harry poinformował mnie, że dziewczyna jest w szpitalu i nie potrafią jej wybudzić, coś we mnie uderzyło. Miałem świadomość tego, że to po części moja wina. Gdybym nie pozwolił Harry'mu na ten jego chory plan, nic by się nie wydarzyło. Gdybym po prostu dowiedział się o tym wcześniej, nie pozwoliłbym mu, a dziewczyna by z nami była, może i nie ze mną, ale ze swoją rodziną, z Ash'm, Jack'm.

Od tego dnia minęły cztery miesiące, a ja wiedziałem, że nie prętko się wybudzi, a może i nawet nie z tą samą wiedzą i wspomieniami, jak przed wypadkiem.

Wiedziałem, że ją skrzywdziłem, że tak wiele złych rzeczy jej nagadałem. Musiałem. To było tylko i wyłącznie dla jej dobra, żeby trzymała się ode mnie i od Harry'go, jak najdalej. Jeśli odkryłaby prawde o całym swoim życiu i dotarłaby do ojca, Harry zabiłyby nie tylko go, ale również i ją. Nie mogłem na to pozwolić i to było jedyne wyjście, jedyne wyjście by była bezpieczna.

Richard

Moja bratanica się nie budziła i wiedziałem, że jedyne, co musze zrobić to dorwać tych drani. Wiedziałem, że była to wina Harry'go, wiedziałem, że gra nieczysto, ale nie mogłem nic zrobić. Wiedziałem, jaki jest plan, miałem się go stosować, ale kiedy ją poznałem, nie mogłem i zerwałem umowe, a wtedy on doprowadził do tego wypadku. Przez te pięć miesięcy w gangu powstawało coraz więcej konfliktów, coraz więcej ludzi, którzy pragneli jej śmierci, jednak oni nie wiedzieli, że jej ojciec jeszcze nie wie o jej istnieniu i dopóki dziewczyna się nie obudzi, i sama go nie odnajdzie, nadal nie będzie o tym wiedział, a jej śmierć nie będzie dla niego nic znaczyła.

Jack

Siedziałem właśnie pod salą dziewczyny. Bałem się wejść i po raz kolejny spojrzeć na jej smutną twarz. Minęło pół roku, a ona nadal po prostu spała. Lekarze nie wiedzieli, kiedy się wybudzi, nie wiedzieli, czy w ogóle się wybudzi, jednak ja miałem nadzieje. Dziewczyna była dla mnie ważna, należała do mojej rodziny i nigdy nie pozwole jej odejść. Wiem, że teraz, kiedy śpi ma spokój, że jest jej dobrze, że wie, kiedy ma się wybudzić, kiedy ma spojrzeć na nasze twarze. To był jej czas. Czas na przemyślena. Choć bałem się, że kiedy otworzy oczy i spojrzy na mnie, nie będzie mnie znała. Lekarz informował nas, że może wystąpić taka kompilkacja, jadnak nie potrafiłem jej przyjąć do wiadomości. Wiedziałem, że kiedy Emily się wybudzi, nie będzie łatwo. Mimo wszystko miałem nadzieje, że będzie dobrze, mimo minionego czasu. Czekałem na ten dzień i wiedziałem, że już niedługo nadejdzie.

~*~*~*~*~

Jestem z pierwszym rozdziałem!
Cieszycie się? Jak wrażenia? Jak myślicie, co będzie dalej? Lubie trzymać Was w niepewności, także musicie poczekać na kolejny rozdział, aby się czegoś dowiedzieć. Spodziewaliście się tego, że wuj gra nieczysto i Josh ma wyrzuty sumienia? Och, możecie uwierzyć, że bardzo, ale to bardzo Was zaskocze w drugiej części, także starajcie się nie pogubić! Mam nadzieje, że ja się sama nie pogubie...

Do następnego, który postaram się napisać dość szybko, ale kiedy dodam to jeszcze się zastanowie :D

Ps. Z czyjej perspektywy chcecie kolejny rozdział? Czekam na propozycje :)

Ps2. Jak mijają Wam Święta?

Ps3. Dziękuję za 25 miejsce w Fanfiction <3 (21.12.2017r.)

Bad girl | ZakończoneWhere stories live. Discover now