5. I hate you.

10.1K 497 57
                                    


Dzisiaj miał przyjść do Brian, nie wiem czemu ale strasznie się tym wszystkim stresowalam. Nawet nie wiem czemu zgodziłam się na to całe gowno, chociaż chce skorzystać ze wszystkiego nie mam za dużo czasu. Jest tylko jeden warunek, Brian nie może o niczym wiedzieć

Od Nieznany; Zaraz będę pod domem Darling:)

Ja; Skończ i mnie tak nie nazywaj.

Od Nieznany; Jeszcze będziesz mnie prosić o to zobaczysz.

Przewróciłam oczami na te krótkie wiadomości i zeszlam na dol gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, nie mam się czym martwić bo rodziców jak zwykle nie ma a Zack jest gdzieś na jakimś meczu.

- Cześć. - Mruknelam, i zmierzylam chłopaka od góry do doły, zatrzymując się na chwilę na jego torsie gdzie biała koszulka idealnie opinala jego mięśnie

Nie Powiedziałam tego.

- Długo będziesz się jeszcze patrzyć, czy wpuścisz mnie do środka? - Zaśmiał się a moje policzki zrobiły się czerwone gdy zrozumiałam ze przylapal mnie na gapieniu się na niego.

- Chodź na górę - Powiedziałam cicho i skierowalam się schodami w górę, poczułam palący wzrok chłopaka na moim tyłku. - Nie gap się kretynie. - Warknelam słysząc w odpowiedzi tylko śmiech chłopaka.

Znajdowalismy się w moim pokoju, usiadłam na łóżko czując się teoche skrępowana tym ze on tutaj jest, przeciwnie Brian chyba czuł się za bardzo pewny siebie bo położył się na moje łóżko i patrzył się w sufit nic nie mówiąc.

- No więc,  chyba nie przyszedłeś leżeć na moim łóżku tylko mieliśmy rozmawiać. - Stwierdziłam a on usiadł.

- No więc rozmawiajmy Darling.- Mruknął

- W czym mam ci pomoc?- Spytałam

- To proste, masz udawać moja dziewczynę, żeby taka jedna się odemnie odczepila. Potem ja Ci pomogę z tą twoja śmieszna lista i każdy będzie szczęśliwy. - Puścił mi oczko

- Nie mówiłeś nic o " udawaniu " twojej laski, przepraszam bardzo ale ja nie mam zamiaru umrz..- Przerwalam gdy zrozumiałam co tak dokładnie chciałam powiedzieć.- Em w sensie nie mam zamiaru słychać jak twoje laski mają do mnie pretensje o to ze jesteśmy razem.- Dodałam

- Spokojnie, ona ma być zazdrosna tylko.- Zaśmiał się

- A czyli nie ma się odczepic tylko ma być zazdrosna? - Zlapalam go za słówko

- Boże jedno i to samo, to jak wchodzisz w to?-Zapytał

Z jednej strony, to tylko udawanie on tez mi pomorze w paru rzeczach i tyle rozejdziemy się,  a ja to wezmę za przelotna znajomość.

- Wchodzę w to, ale jest jeden warunek.- Powiedziałam twardo a chłopak na mnie spojrzał - Nie możesz się we mnie zakochać.

- Mówisz poważnie? W takiej lasce jak ty? Proszę cię. Obejdziemy się bez tego.- Stwierdził chyba rozbawiony moimi słowami, a ja nie powiem ze nie zabolaly mnie jego słowa.

- W takim razie stoi, teraz już możesz iść. - Mruknelam obojętnie

- Wiesz, wygodnie mi na twoim łóżku wiec chyba zostane.- Wtrącił a ja spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem..- Uważaj czasami żebyś ty się nie zakochała. - Zaśmiał się

- Mi to nie grozi, jest coś co zatrzymuje mnie od takich uczuć. - Powiedziałam nieco ciszej a on spojrzał na mnie zdziwiony ale nie skomentował tego...

A ja wiedziałam że będzie problem z tym chłopakiem...

Przepraszam ze tak długo czekaliscie na rozdział ale wróciłam dopiero do domu będę coś pisać teraz buziaki ;*

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now