25. The Heart Wants what.

9K 564 172
                                    

Rozdział dedykuję diamentowagirl
I cuuukierkooowa
Minęły dokładnie dwa tygodnie odkąd Brian u mnie nocować, od tamtej pory nasze relacje się polepszyly, spędzamy ze sobą sporo czasu, chłopak zachowuje się tak samo jak przed tym gdy o niczym nie wiedział w związku z moja choroba i jestem mu strasznie wdzieczna.

Teraz jestem w trakcie przygotowań bo dzisiaj razem z chłopakiem idziemy do Lily, musze z przykrością powiedzieć ze u niej nie jest za dobrze,są to jej ostatnie dni a my próbujemy siedzieć tam tyle ile możemy,  każda wolna chwile siedzimy razem z nią i rozmawiamy o wszystkim, staram się, żeby nie myślała nad tym co się zbliża.

- Gotowa?- Uslyszalam głos chłopaka,  po chwili wszedł do mojego pokoju

- Mówiłam ci żebyś pukal jak wchodzisz, co jeśli teraz stała bym naga przy szafie?- Powiedziałam rozczesujac swoje wlosy.

- To byś nie chciała wiedzieć co wtedy bym zrobił. - Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się lobuzersko i podszedł do mnie obujmujac moja talię i popatrzył się w lustro.

- Wiesz, dziwnie się czuje, mam wrażenie, że coś się dzisiaj stanie.- Wesrchnelam patrząc na nasze odbicie.

- Co może się stać? - Spytał.- Dobra Chodźmy juz, Lily pewnie czeka.

Brian zabrał swoje klucze a ja wzięłam jeszcze bluzę i razem zeszliśmy na dol kierując się do auta, poprzednio mówiąc Zackowi ze wychodzę. Z moim bratem pogorszyły mi się trochę stosunki, nie rozmawiamy często, ponieważ nie ma go w domu. Teraz to mam wrażenie, że gdyby nie Brian zostałaby całkiem sama, no może jeszcze z wyjątkiem Cola i Van bo oni są przy mnie zawsze, kiedy tego potrzebuje.

Po 15 minutach byliśmy na miejscu, naszczescie na mieście nie było korków, przez co szybko przejechaliśmy odległość. Wysiadlam z auta tak samo zrobił Brian i podszedł do mnie, splatając nasz ręce i razem weszliśmy do środka witając się z pielegniarkami. Rozeszmiani weszliśmy do sali Lily ale zamiast jej zobaczyliśmy idealnie poscielone łóżko i pusto w pokoju.

- Nie, to niemożliwe. - Szepnelam czując napływające do moich oczu łzy.

- Chodź do doktora, ale proszę cię nie płacz. - Odezwał się Brian,widziałam ze jest w takim samym szoku jak ja. Oboje skierowalismy się do pokoju gdzie był gabinet doktora i bez pukania weszliśmy. Mężczyzna gdy nas zobaczył, już się nie uśmiechał tak jak zawsze, w jego oczach nie było tego blasku, teraz były smutne.

- Przykro mi.- Powiedział a w jego oczach pojawiły się łzy.

- Nie to niemożliwe. - Krecilam głową na boki.- Ona nie umarła, robicie sobie żarty tak?- Zasmialam się przez łzy. - Dobra Lily wychodź, koniec.- Powiedziałam

- Keith to nie jest żadną zabawa, w nocy Lily źle się zaczęła czuć nic nie pomagalo i na chwilę wyszedłem tylko a gdy wróciłem...- Opowiedział a ja wybuchlam głośnym płaczem.

Widziałam ze Brian tez płacze,  nie próbuje tego ukrywać w końcu Lily była dla niego kimś bliskim przez te kilka tygodni, nie mogę uwierzyć że jej nie ma, mojej małej siostrzyczki. Wyrwalam się z obięc chłopaka i pobieglam do sali dziewczynki. Na lozku zobaczyłam misia, którego kupiłam jej trzy tygodnie temu, wzięłam go i mocno przytulilam jeszcze bardziej płacząc.

- Nie płacz juz, proszę. - Westchnął Brian znowu mnie obejmując swoimi silnymi ramionami

- To boli.- Szepnelam. - Ona mnie zostawiła, nie pozwoliłam jej. Miała ze mną zostać, nawet nic nie powiedziała, chcą ją tutaj spowrotem, błagam. - skulilam się na podłodze coraz bardziej płacząc.

Czułam się jakby ktoś właśnie zabrał mi cześć mnie, straciłam najważniejsza osobę w moim życiu, mówiła mi ze będzie walczyć do końca, obiecała mi to.

- Przepraszam.- Uskuszalam głos jednej z pielęgniarek. - Mam tutaj dwa listy, Lily kazała mi je pisać bo ona sama nie umie, miałam wam je dać. - Dodała i podała nam dwie koperty, jedna była dla mnie a druga dla Briana. Postanowiłam, że swoją otworze w domu, gdy będę sama.

- Chodź pójdziemy do domu, jesteś zmęczona. - Brian wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i wyszedł ze szpitala. Posadził mnie na miejsce pasazera i sam usiadł na miejscu kierowcy.

Z moich oczu ciągle leciały łzy, przytulajac pluszaka miałam przed oczami moja malutka Lily, gdy razem się bawilismy, gdy widziałam ją szczęśliwa, gdy mnie przytulala najmocniej jak potrafiłam nie mogę uwierzyć że nie zobaczę jej uśmiechu ze nie usłyszę jak śpiewa swoją ulubioną piosenkę.

- Zostać z tobą czy chcesz byc sama?- Spytał mnie chłopak gdy weszliśmy juz do mojego domu.

- Mogę zostać sama? Jutro do ciebie zadzwonię. - Poprosiłam a chłopak zrozumiał i tylko pokiwal głową.

- Jakby coś to dzwon do mnie dobrze?- Stwierdził I pocałował mnie w czoło jeszcze raz przytulajac następnie wyszedł z mojego domu.

Poszłam na górę i w ciuchach położyłam się na łóżko, w pewnym momencie przypomniało mi się o liście, złapalam za moją torebkę gdzie znajdowała się koperta, po chwili trzymalam ją już w dłoni. Otworzyłam zawartość i zaczęłam czytać w skupieniu.

Moja kochana Keith, będę mówiła na ciebie Darling tak jak mówi Brian, wiesz ze strasznie cie kocham siostrzyczko? Pisze ten list, no w sumie nie ja go pisze bo pani Aga, bo wiesz ze nie umiem pisać ale mniejsza, chce ci podziękować za wszystko, mimo że wiedziałam co mnie niedługo czeka, przy tobie i Brianie o tym zapomniałam, zastepowalas mi moją mamę a Brian tatę a także mogłam cie traktować jak swoją siostrę. Nie chce żebyś o mnie zapomniała, chciałabym żeby znaleźli coś przez co chociaż ciebie uratują bo mnie się niestety nie udało, możemy byłabyś szczęśliwa z Brianem, zresztą co ja gadam, napewno byś była. Daj mu szansę Keith, widać że jest wszystko tobie zakochany, pokaz mu ze nawet te 3 miesiące miga być najwspanialsze, a ty rób wszystko żebyś nie musiała o tym myśleć, żyj chwila. Jeszcze raz dziękuję ci za bycie przy mnie, nie mogłam mieć lepszej siostry od ciebie, kiedyś jak się spotkamy będziemy się z tego śmiać zobaczysz, kocham cię .
Twoja Lily.

Ja juz płacze! Musiałam to zrobić, od początku taki był plan, przepraszam!

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now