30. October baby

8.3K 488 51
                                    


Właśnie byłam w trakcie szykowania się na spotkanie z Brianem, nie powiem ze się nie stresuje bo wtedy bym sklamala, strasznie zżera mnie trema, ale sama nie wiem dlaczego. Może boje się trochę co mi powie

- Napewno jest okej?- Spytałam Van i pokazałam się przed nią w niebieskich dzinsach, w białej koszulce i beżowym sweterku.

- Wyglądasz ślicznie. I pamiętaj co ci mówiłam Keith. - Pocałowała mnie w policzek, po czym z uśmiechem na ustach i trochę większą odwaga wyszłam z pokoju kierując się do mieście gdzie mam spotkać się z chłopakiem.

Może powinnam powiedzieć mu ze mi zależy? To chyba nie jest złe. Ale boję się, że powie mi coś czego od dawna boje się ze te słowa wypłynąć z jego ust. Mianowicie tego, że nie chce mnie znać, że nie chce zadawać się z chora dziewczyna, że to nie dla niego.

Za nim się zorientowałam byłam już na miejscu, obkrecilam się do około żeby sprawdzić czy czasami gdzieś nie siedzi ale nigdzie go nie zauważyłam, może nie przyjdzie? Usiadłam na najbliższej ławce i czekałam tak długo ile trzeba.

- O tu jesteś. - Usłyszałam jego głos a następnie odetchnelam z ulgą ze jednak nie miał zamiaru tak tego zostawić

- coś się stało Brian?- Spytałam patrząc na chłopaka.

- Nie, to znaczy tak - Westchnął. - Słuchaj Keith miałem Ci to powiedzieć juz dawno i nie miałem bladego pojęcia jak się do tego zabrać.- Mówił mi to prosto w oczy a ja czułam coraz większy strach. - Przez ten czas, gdy spedzalas go ze mną, zaczęło mi zależeć okej? Nie jak na przyjaciółce ale jak na dziewczynie, jestem zazdrosny o każdego chłopaka, który stoi kolo ciebie bo wiem ze on ma większe szanse niż taki ktoś jak ja.- Powiedział

- Brian..- Chciałam coś powiedzieć ale chłopak wcial mi się w zdanie

- Ja wiem, że nie powinienem ci tego mówić, ale muszę Keith, to co mówiłaś zanim się jeszcze poznaliśmy ze mam się nie zakochać, powiedziałem wtedy ze nie ma problemu ze nie musisz się o to martwić. Ale jednak jest problem, bo przegrałem i jestem w tobie zakochany.- Ostatnie zdanie powiedział nieco ciszej a ja w osłupieniu patrzyłam mu tylko w oczy, z moich ust nie mógł się wydobyć żaden dźwięk. - Wiedziałem ze nie powinienem tego mówić, ale cóż. - Odparł i juz miał się podnosić z ławki ale chwyciłam jego dłoń i przyciągnęłam do siebie na tyle, żeby złączyl nasze usta.

- Ja też Cię Kocham. - Usmiechnelam się do niego i jeszcze raz musnelam jego wargi. On zadowolony z moim słów od razu pogłębil pocałunek a ja wreszcie czułam się naprawdę szczęśliwa.

- Bądź moja dziewczyną. - Wtrącił a ja spojrzałam głęboko w jego oczy u jeszcze bardziej się usmiechnelam.

- To nie brzmi jak pytanie.- Zasmialam się.

- Bo to nie jest pytanie.- Poruszył subiektywnie brwiami na co zachichotalam

- W takim razie chyba nie mam nic do gadania i jestwm twoja dziewczyna.- Stwierdziłam rozbawiona cała sytuacja.

Postanowiliśmy jeszcze przejść się po parku, szliśmy trzymając się za ręce, czułam się tak strasznie bezpieczna, jakbym była na właściwym miejscu, Brian pokazał mi jak żyć, przy nim zapomniałam o chorobie i o tym co niedługo mnie czeka, zapomniałam tego o tym wszystkim co działo się w moim życiu, pierwszy raz od dawna siw szczerze uśmiecham i to dzięki niemu, dzięki jednej osobie,która aż tak mnie uszczesliwia.

- Pójdziemy na cmentarz?- Spytal Brian.- Do Lily, musze jej się czymś pochwalić. - Uśmiechnął się

- Chodzisz do niej?- Spytałam zdziwiona.

- Tak, jestem tam prawie co dwa dni, idę sobie wieczorem na przykład o 18 i zostaje do 20. Gadam tam o wszystkim i wiem ze jest kolo mnie i tego słucha. - Zaśmiał się cicho

- Ja, nie miałam odwagi, żeby tam pójść, trochę się bałam nie wiem czego ale bałam się, bo jeszcze chyba nie do końca do mnie to wszystko dotarło, rozumiesz chyba.- Westchnęłam idąc dalej.

- Rozumiem kochanie, do mnie też to nie dotarło, dlatego chodzę tam i z nią rozmawiam, wiesz ze to dzięki niej teraz jesteśmy razem?- Zapytał a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Wtedy w szpitalu Spytala mnie czy coś do ciebie czuje, odpowiedziałem jej ze nie, a ona powiedziała ze mam się nad tym zastanowić bo mi na kopie tak ze nie będę mógł chodzić i zastanowilem się. - Wybuchlam śmiechem.

- To byłby cudowny widok jak mała dziewczynka kopie twój tylek. - Smialam się głośniej

- Seksowny tylek. - Mruknął.

- Cokolwiek powiesz.- Odpowiedziałam

Następnym kierunkiem był cmentarz, w prawdzie chciałam tam iść ale nie sama tylko z kimś. Byliśmy już niedaleko, z oddali można było zauważyć tabliczkę i ludzi,którzy stali i sprzedawali znicze lub wkłady a także kwiaty. Podeszłam do jednej z pani ze stoiska i kupiłam jedna piękna czerwona róże na grób małej.

Weszliśmy przez bramę i poszliśmy tam gdzie leży moja Lily, leży razem z innymi dziećmi, jej grób nie jest mały ani duży, po chwili przy nim byliśmy.
Podeszłam jak najbliżej i kucnelam żeby być tej samej wysokości co pomnik, spojrzałam na zdjęcie dziewczynki, które sama wybrałam, była na nim uśmiechnęła właśnie taka ją zapamiętałam.

- Tęsknię za nią. - Szepnelam I przejechalam opuszkami palców bo zimnym pomniku, poczym wstałam i podeszłam do swojego chłopaka mocno się do niego przytulajac.

- Ja też. - Odpowiedział tym samym tonem. - Widzisz Lily, w końcu nabrałem tyle odwagi i jej powiedzialem a właśnie tego chciałaś, prawda? To napisałaś mi w liście, że mam się nie bać. Szczerze nawet nie było czego.- Uśmiechnął się a ja razem z nim i jeszcze mocniej go objęłam.

- Kocham Cię. - Powiedziałam w jego tors.

- Ja też Cię kocham Keith. - Odpowiedział I pocałował moje czoło

Mam nadzieje ze jesteście zadowoleni ze w końcu jej powiedział.

Szału dostane, zaczęłam pisać nowe opowiadanie "Obcy" a wattpad postanowił mi go usunąć, jak tam były tylko dwa rozdziały! Nie będę pisać tego od początku bo juz całkiem straciłam wątek tego wszystkiego a miałam tak ładnie zaplanowane, ale wymyśliłam nowy temat, skończę tylko "Zaufaj mi" i zabieram się za tamtą. Buziaki

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now