Epilog

9.6K 381 78
                                    

Rok później...

Minęło sporo czasu, a ja mogę dalej śmiało przyznać ze jestem naprawdę szczęśliwa, przy moim boku w dalszym ciągu jest Brian. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego życia, od jakiegoś roku mieszkam razem z Brianem. Dzieci jeszcze nie mamy, stwierdziliśmy, że wszystko po kolei.

Dokładnie dwa miesiące temu wszyscy dowiedzieliśmy się ze Vanessa jest w ciąży, oczywiście każdy z nas się cieszył a Col aż zemdlal z wrażenia, ciągle tylko mówi ze chce juz mieć tego synka, że będzie o niego tak dbał, już nawet ubranka kupuje.

- Zabieram Cie dzisiaj na kolacje.- Poczułam jak ktoś przytula mnie od tyłu, od razu po perfumach wiedziałam kto to taki.

- A jest jakaś okazja?- Spytalam odwracając się do niego przodem i składając szybko pocałunek na jego ustach

- To już nie mogę zabrać swojej dziewczyny na kolacje?- Oburzyl się.

-Jasne, że możesz, nic nie mowie.- Podniosłam ręce w geście poddania na co mój ukochany się roześmiał.

- Wiec bądź gotowa o 18.- Cmoknal mnie w usta i szeroko się uśmiechnął. - A właśnie, twój brat nas dzisiaj odwiedzi, mówił mi wcześniej i Van z Col'em tez.- Poinformował mnie.

- O której? - Spytałam

- Mówili, że jakoś o 15.- Stwierdził.

- O, to za chwilkę.- Zauważyłam.

Po 10 minutach w drzwiach stanęła moja przyjaciółka razem ze swoim narzeczonym. Jej brzuch był już troszkę widoczny, ale większość i tak zakrywal sweterek.

- Jak boga kocham,zabije go!- Wkurzona Van przyszła do salonu i usiadła na kanapie, patrzyłam na wszystko z rozbawieniem. - No dlaczego się śmiejesz? Powinnaś mi pomóc, bo wytrzymać z tymi facetami to się nie da!- Krzyknęła

- Juz tak gada przez tydzień,  a wiecie co jest najlepsze? - Spytał Col a my pokiwalismy głowami. - No więc, to ze ja nic nie robie, siedzę na kanapie to krzyczy na mnie, zrobię jej śniadanie to krzyczy, cokolwiek to i tak dostane opierdol. - Jeknal

- Nie przeklinaj Col! Rozmawialiśmy juz o tym!- Krzyknęła a ja z Brianem poraź kolejny wybuchlismy śmiechem.

3 lata później

Siedziałam właśnie w toalecie a wręcz trzymalam test ciążowy, byłam zdenerwowana, ponieważ nie miałam bladego pojęcia czy Brian ucieszy się z tego, że będziemy mieli dziecko, co prawda rozmawialiśmy o tym dużo razy, ale ja dopiero skończyłam szkole, wydaje mi się ze to za wcześnie.

- Kochanie, już jestem!- Usłyszałam jego głos na co jeszcze bardziej spanikowalam. - Gdzie jesteś? - Znowu Krzyknął a ja postanowiłam wyjść z łazienki.

- Tu jestem.- Powiedziałam a on podszedł do mnie I złożył na moich ustach krótki pocałunek. - Musze z Tobą porozmawiać. - Stwierdziłam.

- Coś się stało? Źle się czujesz? Coś ci jest?- Dopytywal przejęty patrząc na mnie.

- Nie nic z tych rzeczy, czuje się bardzo dobrze. To coś innego.- Westchnęłam. - Bo ja, Um nie wiem ja ci powiedzieć, w mojej głowie wydaje się to szybkie i łatwe ale tak nie jest.- Poruszylam się nie spokojnie.

- No mów, bo zaczynam się niepokoić Keith. - Odpowiedział

- Będziemy mieli dziecko,jestem w ciąży. - Powiedziałam szybko i czekałam na jego reakcje.

- Naprawdę? - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Matko święta to wspaniałe, tak strasznie się ciesze! - Krzyknął i mocno mnie pocałował.

- Myślałam że będziesz zły.- Zmruzylam oczy.

- Jakbym mógłbyc zły na moje maleństwo. - Poglaskal mój policzek.

- Kocham Cię. - Usmiechnelam się.

- Kocham Cię Darling. - Odwzajemnil mój gest.- Ale, gdy jesteś w ciąży to możesz uprawiać seks prawda?- Zapytał z przejęciem.

- Do jakiegoś miesiąca taak, a czemu pytasz?- Spytałam patrząc w jego oczy.

- Zaraz się dowiesz. - Wyszczerzyl się i podniósł mnie tak, że musiałam objąć go nogami w pasie.

6 lat później.

- Tatusiu..- Do naszej sypialni przyszła moja córeczka. Miała juz 5 lat, długie brązowe włosy bo mojej żonie, piekne niebieskie oczy bo mnie.- Nie moge zasnąć. - Potarla oczka swoimi malutkimi rączkami.

- Chodź tu do mnie. - Powiedziałem i wziąłem Rosie na ręce, kładąc ja na łóżko kolo mnie.- Spróbuj zasnąć.- Odparłem i pocałowałem ją w czólko.

- Tatusiu, a jutro pójdziemy na plac? Tam będzie Will, a ja go lubię wiesz.- Wtrąciła.

- Jaki Zack? Nie znam go.- Odpowiedzialem. - Jest dla ciebie miły? - Spytałem.

- ostatnio dał mi kwiatka, takiego różowego, spodobał mi się. - Uśmiechnęła się.

- Dobrze, jutro pójdziemy na ten plac, ale na chłopaków masz jeszcze czas kochanie.- Mruknąłem.

- Nie chce chłopaka, nie będę się nigdy całować tak jak ty i mama, napewno nie.- Odpowiedziała I ziewnela a do pokoju weszła Keith, moja cudowna i piękna żona.

- A ty czemu jeszcze nie spisz aniołku? - Spytala się dziewczynki.

- Nie mogłam zasnąć i przyszłam do was.- Odpowiedziała jej Rosie.

- A więc dobranoc.- Położyła się poprzednio dając mi calusa w usta.

- Kocham was bardzo moocno! - Powiedziała nasz córeczka i najmocniej jak potrafiła wtulila się w nas!

- My ciebie tez Aniołku! - Odpowiedzialem..

Nie mogłem mieć lepszego życia...

Koniec

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now