20.Symphony

9.7K 597 37
                                    

Brian

Patrzyłem na małą blondynkę wtulona we mnie, przez wszystkie emocje które ją dosiegly dzisiejszego dnia, zasnęła. Widziałem w jej oczach ze była zmęczona, tym wszystkim.

Nawet wyleciał mi z głowy żeby cokolwiek jej wyjaśniać, nie klamalem mówiąc ze nie chciałem powiedzie, że traktowałem ją jak zabawkę bo tak nie jest i nie będzie, może na początku ale potem gdy zacząłem spędzać z nią trochę czasu, słuchając jej śmiechu, który swoją drogą jest cudowny jakoś dziwnie zaczynałem czuć się w jej towarzystwie.

Wstałem z łóżka dziewczyny, uważając żeby jej nie obudzić, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju idąc schodami w dół gdzie leżał Zack.

- Zasnęła. - Powiedziałem a chłopak od razu się odwrócił

- To dobrze, mówiła coś? - Spytał gdy usiadłem kolo niego.

- Nie, była trochę zmęczona ale wzięła te leki.- Odpowiedzialem

- To dobrze.- Mruknela patrząc na mnie

- Stary, dlaczego ona to bierze,  ostatnio coś powiedziała ze jest chora a potem urwała zdanie i nic nie mówiła. - Spytałem uważnie skanujac jego twarz.

- Brian, ona powinna ci powiedzieć a nie ja, choćbym chciał nie mogę. - klepnal mnie w ramię i poszedł do kuchni.

Westchnelem nie dążąc dalej tematu, ale w mojej głowie był jeden wielki haos, tyle pytań bez odpowiedzi, na co choruje, czemu jest taka zamknięta w sobie, czy to coś poważnego, co się stało ze jej rodzice nie bywają w domu, dlaczego bierze te leki.
Jedyne co wiem to to że jutro napewno pójdę do Lily, strasznie się przywiazalem do tego malucha i wiaodmosc ze zostało jej tak niewiele, wstrząsnęła mną niemiłosiernie, taka dziewczynka ma dopiero siedem lat nic jeszcze nie zrobiła w życiu, pewnie nawet nie przekroczyła szkoły bo wciąż jest w szpitalu ale życie to jedno wielkie bagno.

- Chcesz piwo?- Spytał Zack wychodząc z kuchni

-Nie, będę się już zbierał późno.- Mruknelem ubierając na siebie skorzana kurtkę.- do jutra stary, patrz na nią w nocy.- usmiechnalem się lekko i pozegnalem przyjaciela po chwili wychodząc z domu..

Keith

Obudziłam się nad ranem, przypominając sobie wydarzenia z wczoraj momentalnie podniosłam siw z łóżka i rozgladnelam po pokoju patrząc czy nie ma turaj przypadkiem Briana, ale nikogo nie było więc spowrotem opadłam na poduszki. Po chwili ktoś zapukał do pokoju wiec Mruknelam ciche proszę a za drzwi wyłonił się mój brat.

- Wstawaj juz, zaraz do szkoły. - Powiedział z uśmiechem. - Chciałem Cie przeprosić za wczoraj, obiecałem się nie wtrącać. - Dodał siadając na łóżko.

- To ja powinnam cie przeprosić, obiecałam ze będę je brała a ty się poprostu martwisz.- Stwierdziłam przytulajac go do siebie co szybko odwzajemnil.

- A zapomniałbym. - Odezwał się po chwili a ja spojrzałam na niego z podniesioną głową.- O 17 przychodzi do Ciebie pielęgniarka, zapłaciłem jej żebyś nie musiała isc do szpitala na zastrzyki. - Uśmiechnął się

- Jesteś najlepszym bratem na świecie. - Odpowiedziałam znowu się w niego wtulajac.

- Dobra bo się spóźnimy do szkoły, jazda!-Wydał z siebie krzyk na co się zasmialam ale wykonałam jego polecenie i odrazu wstałam z łóżka scielac go i skierowalam się do szafy.

Postanowiłam ubrać na siebie białe spodnie, czarna koszulkę i niebieską bluzę z kapturem. Zeszlam na dol na śniadanie gdzie siedział juz mój brat i zabrałam się od razu za jedzenie, wzięłam jeszcze tylko z szafki swoje leki i po wzięciu ich odrazu spojrzałam kątem oka na brata, który bacznie mnie obserwował i widząc co właśnie robie uśmiechał się lekko po nosem, poczułam się szczęśliwa ze jest zadowolony z tego.

- Jedziesz ze mną? - Spytał a ja pokiwalam twierdząco głową. - To chodź, jedziemy.- Dodał a ja udałam się ubrać moje buty następnie wyszłam z domu a Zack je zamknął

___

- Stara Chodźmy na tą imprezę,  co ci szkodzi.- Od godziny Vannesa chodzi za mną jak pies i ciegle prosi żebyśmy poszły na dzisiejszą imprezę do Zayna. - jest piątek a tobie się przyda trochę rozerwać, nie mówię że masz pić odrazu bo nawet bym ci nie pozwoliła. - Zaśmiała się a ja zaraz po niej.

- Dobrze, przemyśle to okej?- Powiedziałam żeby dala mi spokój. - Tylko ze ja mam dzisiaj na 17 zastrzyki, pielęgniarka przychodzi.- Dodałam gdy przypomniałam sobie słowa mojego brata dziejszego ranka.

- To akurat, zrobi i pójdzie a my się przygotujemy. - Stwierdziła z uśmiechem a ja westchnęłam wiedząc że już nie ma odwrotu.

- Witam moje kochane przyjaciółki. - Uslyszalam głos Cola po chwili złożył pocałunek na moim policzku. - Po twojej minie mogę stwierdzić że Van juz trula ci dupe o imprezie. - Powiedział rozbawiony a ja tylko pokiwalam głową po chwili śmiejąc się z oburzonej miny mojej przyjaciółki

- Darling możemy porozmawiać? - Te trzy słowa wystarczyły żebym przestała, zacisnelam mocno powieki wdychajac powietrze i powoli się odwracając

- Tak, możemy. - Powiedziałam cicho i wstałam z ławki idąc za chłopakiem.

- Chciałem wiedzieć czy między nami jest okej?- Spytał a ja przeniosłam wzrok na niego

- Tak jest okej.- Mruknelam chłodno

- widzę ze nie jest, ja naprawdę nie chciałem tego powiedzieć, przy tobie. - Zatrzymał się na chwilę żeby złapać powietrze. - Przy tobie czuje się inaczej Darling, nie wiem co czuje ale zależy mi chyba i nie traktował bym cie jak zabawkę.- Mówiąc to ciegle wpatrzony był w mojego oczy, ja wiedziałam tylko jedno, albo upadlam na głowę albo zakochalam się w Brianie.

- Nie możesz nic do mnie czuć Brian, obiecales mi to.- Krecilam głową na boki.- jest coś co powinno cie w tym zatrzymać ale nie możesz o tym wiedzieć nie teraz.- Szepnelem

- Obiecałem Ci ze się w tobie nie zakocham, jeszcze tego nie zrobiłem, poprostu chce żebys wiedziała że nie jesteś mi obojętna. - Powiedział a ja zdziwilam się na słowo "jeszcze" czyli co? Miał zamiar to zrobić? Juz miałam otwierać buzię i coś powiedzieć ale chłopak tylko lekko się uśmiechnął i zostawił mnie sama idąc w stronę swoich kolegów...

Będą gwiazki będzie rozdział kochaniii! 💋buziaki

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now