12. One last time

10.4K 470 35
                                    


Otworzyłam zaspane oczy, od razu widząc śpiącego na krześle chłopaka, na ten widok lekko się usmiechnelam. Wyglądał naprawdę uroczo gdy śpi, marszczyl nosek jakby mu się coś śniło. Teoche jestem zdziwiona ze został tutaj ze mną jeszcze na cala noc bo w sumie nie musiał, przecież tylko mu pomagam nic tak nie laczy. Ale szczerze ciesze się ze jest tutaj ze mną.

- Gapisz się. - Powiedział patrząc na mnie przez jedno oko, a ja się zarumienilam. - Słodko się rumienisz, nie zakrywaj tego.- Zaśmiał się.

- Oh, przestań mnie oniesmielac.- Warknelam na co jeszcze bardziej się zaśmiał. - Idź może do domu, zjedz coś. - Stwierdziłam

- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć Darling? - Spytał udając smutnego.

- Tak, odkryles mój plan.- Powiedziałam rozbawiona.

- Jak się czujesz?- Zmienil temat, a ja poczułam dziwne ciepło w podbrzuszu, on się martwił.

- Lepiej, leki zaczynają działać. - Usmiechnelam się a w po chwili drzwi od sali się otworzyly a ja mogłam zauważyć mojego brata, uśmiechniętego od ucha do ucha. Ale gdy zobaczył Briana jego mina zmieniła się na zdziwiona

- co tutaj robisz? - Spytał mój brat.

- Cześć Zack, ciebie tez dobrze wiedzieć kumplu. - Poklepal go po ramieniu. - Przyszedłem do Keith ale będę już spadać. - Puścił mi oczko I powiedział zwykle cześć następnie wychodząc.

Spojrzałam na mojego brata, który glupkowato się uśmiechał, aż sama się dziwię bo każdego innego chłopaka zaraz by sprawdzał albo robił by wywiad ale z Brianem tego nie zrobił, co się z nimi wszystkimi dzieje.

- Musimy pogadać Keith. - Westchnął siadając na krześle obok mojego łóżka  a ja spojrzałam na niego.- Obiecuje mi jedno, proszę ze będziesz brała te leki, okej? Ja nie będę na ciebie naciskać ale błagam cie.- Mówił a jego głos w połowie zdania się łamał, było mi źle z tym ze ranie go w ten sposób.

- Obiecuje ci ze będę brała leki.- Powiedziałam z uśmiechem.

Po chwili nasze rozmowy weszły na bardziej normalne, o 10 przyszedł do mnie mój doktor prowadzący całe "leczenie" mówiąc mi ze nie ma zamku mnie trzymać i mogę iść do domu, tylko mam pamiętać o tych lekach, do tego dostałam jeszcze jakieś dwa dodatkowe tabletki do zestawu...

Wyszłam ze szpitala, czując jak ciepłe powietrze pomieszane z lekkim wiatrem odbija się od mojego ciała, wciagnelam jak najwięcej i głośno wypuscilam oddech, Zack pokazał mi palcem gdzie zaparkowal swoje auto a ja się tam skierowalam. Gdy wsiadlam usłyszałam jak na mój telefon przychodzi wiaodmosc.

Od Van;

Dowiedziałam się że wychodzisz juz ze szpitala wiec siedzę u ciebie w domu:)

Do Van.

Tak myslalam ze przyleziesz!

Od Van;

Col tez tutaj jest i juz zdążył opróżnić cała lodówkę.

Do Van;

Jakby to była nowość.

Pp 20 minutach byliśmy już pod moim domem, jak Zack wykład rodziców nie było,  ale czego ja się mam spodziewać, westchnęłam i otworzyłam drzwi widząc w kuchni moich przyjaciół od razu na moja twarz wpadł uśmiech.

- Jak się czujesz kochana. - Przyjaciółka od razu wzięła mnie wzięła objęcia

- jest w porządku Van.- Przytulilam ją: najmocniej jak potrafiłam

- nigdy więcej mnie tak nie strasz!- Odezwał się Col jedzac kanapkę która musiał sobie przygotować a ja się zasmialam

- Nie panuje nad tym!- Podniosłam ręce w geście poddania

___

Całe popołudnie spędziłam z przyjaciółmi, o 16 zgodnie tak jak było napisane na kartce wzięłam swoje lekki na tą godzinę, zrobiłam sobie też coś do jedzenia, Zacka jie było w domu gdzieś się szwendal ale dla niego też coś przygotowałam, gdy skończyłam jeść kurczaka w trzech sosach dzwonek do drzwi zaczął wydawać swoje charakterystyczne dźwięki.

- O cześć,  co tutaj robisz?- Spytałam chłopaka stojecego przedemna

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


- O cześć,  co tutaj robisz?- Spytałam chłopaka stojecego przedemna.

- Chciałem Cie gdzieś zabrać i to nie jest pytanie, ja stwierdzam.- Puścił do mnie oczko a mnie znowu oblał rumieniec, co się ze mną dzieje do cholery?!

- Musiałabym się przyszykowac. - Stwierdziłam z grymasem patrząc na moje ciuchy

- Wyglądasz super wiec możemy iść zresztą idziemy gdzieś gdzie nie ma dużo ludzi. - Stwierdził

- Czyli boisz się ze mną wyjść do ludzi?- Próbowałam udawać poważna i założyłam ręce na piersi

- co? To nie tak! Wcale..- Przestań mówić gdy zobaczył moja minę, próbowałam nie wybuchnąć śmiechem .- Zła kobieta.- Warknal

- Dobra wezmę tylko telefon i klucze żeby zamknąć drzwi.- Poinformowalam go I poszlam do blatu sięgając po wcześniej wymienione rzeczy

Siedzielismy w samochodzie Briana, pachniało tutaj cytrynami a ja moglam stwierdzic ze od razu bardzo polubiłam ten zapach, nie miałam pojęcia gdzie mnie zabiera, ale zebrałam trochę w sobie odwagi żeby zapytać.

- Gdzie jedziemy?- Spytałam patrząc na niego

- Zobaczysz, to jest niespodzianką. - Mruknął.- Będziemy na miejscu za jakąś godzinę. - Stwierdził a ja tylko pokiwalam głową na znak że rozumiem.

Resztę drogi, cicho śpiewałam piosenki pod nosem, a chłopak co jakiś czas dołączal do mnie i spiewalismy razem, mylilam się co do niego i za szybko go ocenilam, nie jest jednak takim dupkiem, można z nim pogadać. Z drugiej strony ja nie powinnam tego robić, nie powinnam teraz szukać nowych znajomości.

- Jesteśmy. - Jego zachrypniety, głos który mogłabym słychać godzinami przerwał moje myślenie a ja podniosłam głowę za szybę.

- C..co?!- Zdziwilam się gdy przed nami byl salon tatuaży.

- Masz to na liście. - Wzruszyl ramionami pokazując śnieżnobiałe zeby

- A więc chodźmy. - Zlapal go za rękę o dziwo jej nie zabrał tylko zmocnil uścisk i razem weszliśmy do salonu...

Następny rozdział może będzie z perspektywy Briana i tego co on odczuwa, jakie ma zamiary:) miłego czytania buziaki

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now