42. This is me.

6.3K 344 101
                                    


- Cześć Lily.- Usiadłam na ławce obok grobu mojej małej dziewczynki,za którą mocno tęsknię.- Pewnie widzisz ten cały bałagan, który tu się dzieje.- Zasmialam się. - Ale nie martw się, jakoś jeszcze się trzymam, jest w porządku. - Czuje, ze w gebi sama siebie oklamywalam.

Jest dokładnie 2 w nocy a ja siedzę na cmentarzu,nie wiedząc co ze sobą zrobić, nie mogę spac po nocach, ponieważ źle się czuje, musze jakoś odciągnąć te wszystkie myśli odemnie, dlatego właśnie jestem tu gdzie jestem. Chciałabym zobaczyć teraz Lily i mocna ja do siebie przytulic, strasznie mi jej brakuje, to właściwie jej zawdzięczam to,że byłam szczęśliwa z Brianem. Jak na jej młody wiek, od zawsze była mądra dziewczyna, tego nie dało się ukryć, czasami zachowywała się jakby była strasza odemnie, ale to właśnie w niej kochałam. Mimo,zachowywała połączyła nas choroba i szpital to i tak traktowałam ją jak swoją siostrę.

- Wiesz.. Jeszcze trochę i chyba się zobaczymy, przynajmniej mam taką nadzieję, ale nie chce zostawiać tutaj ich wszystkich, nie chce zostawiać Zacka, ani Cola i Van a przede wszystkim nie chce zostawiać Briana, którego kocham.- Do moim oczu napłynęły łzy. - cholernie mocno go kocham,ale rozumiem to co zrobił, chciał dobrze. Postaramy się, żeby miał jak najlepiej w życiu, prawda? - Patrzyłam się na grób Lilki.

- Ja też Cię Kocham Keith.- Usłyszałam czyjś głos za mną, dobrze wiedziałam, do kogo należy ale nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, że on tutaj jest i stoi za mną. - Dlaczego jesteś tutaj o tej godzinie? - Spytał a ja odwrocilam się w jego stronę twarzą.

- Potrzebowałam się komuś wygadac.- Odpowiedziałam. - A ty co tutaj robisz? - Zapytałam również

- Zack napisał do mnie, że nie ma cie w domu i nie wie co się dzieje, wiedziałem od razu,że tutaj cie znajdę .- Stwierdził. - Słuchaj, to co się stało wtedy na plaży..- Zaczął mówić.

- Nie Brian. Ja rozumiem Cię bardzo dobrze, wiem o wszystkim, Zack mi powiedział. - Usmiechnelam się do niego słabo.

- To co powiedziałem nie było prawdą, sama powinnaś o tym wiedzieć, poprostu miałem nadzieję że będzie ci lżej i przy okazji mi też, ja nie wiem co ja zrobię kiedy cię stracę, wiec ze ten dzień nadejdzie prędzej czy później ale ja nie jestem na to gotowy, pluje sobie w twarz za wszystkie słowa które wtedy usłyszałas, bo one też mnie zabolaly wiec nawet nie wyobrażam sobie jak ciebie musiało to dotknąć.- tłumaczył a ja w ciszy siedziałam i patrzyłam mu w oczy, mimo że było ciemno na dworze, mogłam zobaczyć jego lśniące niebieskie oczy odbijające się od lampy pod cmentarzem.

- Siadaj.- Pokazałam palcem na miejsce obok mnie, chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.- Musisz mi obiecać ze dasz rade, że kiedyś będziesz miał swoje dzieci, będziesz je wychowywał najlepiej jak się da, będziesz miał piękna żonę, o którą również będziesz dbał. - Stwierdziłam próbując powtrzymac łzy.

- Nie wiem czy będę potrafił. - Szepnął.

- musisz dać radę,  niezależnie od tego co się stanie, wstaniesz i pokażesz mi i Lily,że dasz rade,rozumiesz?- Powiedziałam pewnie.

- Wybaczysz mi toć co mówiłem? - Spytał cicho

- Wybaczylam ci to już wtedy jak byliśmy na plaży. - Usmiechnelam się do niegi lekko

- Kocham cie strasznie mocno wiesz?- Przytulił mnie do siebie najmocniej jak tylko potrafił.

- Tak, wiem o tym. Ja tez cie kocham Brian. - Odpowiedziałam w tym samym czasie mój telefon zaczął wydawać dźwięki które oznaczało, że ktoś do mnie dzwonił

- Halo?- Nacisnelam zielona słuchawkę

- Keith? Gdzie ty do cholery jesteś!?- po drogiej stornie telefonu Usłyszałam głos mojego brata.- Twój doktor dzwonił teraz, wracaj szybko do domu musze ci coś powiedzieć. - Powiedział szybko i się rozlaczyl.

Nie wiedziałam o co mkze chodzić, szybko razem z Brianem pożegnaliśmy się z Lily i poszliśmy  stronę samochodu chłopaka, już po 20 minutach byliśmy pod moim domem, zaprosiłam Briana do środka, bo jest juz wystarczająco późno, żeby wracał sam do domu.

- Co się stało Zack?- Spytałam od razu po wejściu do domu.

- usiądzcie i to co wam zadań powiem mkze was zszokowac, ale również uszczęśliwić. - Dodał a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

- I po co dzwonił do ciebie doktor o tej godzinie?- Zawalam go pytaniami ale ten nie chciał mi odpowiedzieć.

- Dobra wiec, zadzwonił do mnie i powiedział, że nie daje mu spać jedna sprawa, nie chciał na początku wytłumaczyć o co chodzi, ale potem mi mówił, że w ten sam dzień kiedy ty przyszłas do szpitala, przyszła również dziewczyna, która również miała przerzuty.- Zaczął tłumaczyć

- co to ma do rzec...- Chciałam spytać ale mój brat mi na to nue pozowlil.

- Keith, ty jesteś zdrowa, pomylili twoje wyniki z ta dziewczyna.- Powiedział szybko a ja patrzyłam na niego z pełnym zdziwieniem dokładnie tak jak Brian.

MUSIAŁAM BOZE, TAK MI BYŁO SZKODA JEJ USMIERCAC NIE MAM DO TEGO SERCA....

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now