11. So cold

9.4K 535 20
                                    

- Jak to do cholery odlozyla leki?- Krzyknąłem na cały korytarz.- Przecież codziennie pytałem ja po dziesięć razy czy brała zawsze mówiła ze tak!- Przetarlem twarz dłońmi

- Keith narazie śpi, jak pan chce to może do niej iść, ale cicho i proszę jej nie denerwować .- Powiedział a ja pokiwalem tylko głową.

Pogorszyło jej się, przez to ze przestała brać te cholerne leki, nie wiem czemu ich nie bierze ale się dowiem. Oklamywala mnie gdy się pytałem ale dlaczego?

- Stary co z nią? - Zobaczyłem biegnącego Briana w moja stronę

- Zaslabla, jak wchodziła na schody. - Odpowiedziałem.

- Ale wszystko jest okej?- Spytał

- Narazie śpi. - Nie powiem mu ze moja siostra ma raka, będzie chciała to sama mu o tym powie, zresztą już kiedyś o tym z nią rozmawiałem ze nikomu nie mowie bez jej zgody.

- Idę do niej.- Powiedział momentalnie a ja już bez sił pokiwalem głową.

Keith

Otworzyłam lekko oczy, ale momentalnie je zamknęłam przez ostre światło które mnie porazilo, gdy mój wzrok juz się przyzwyczaiłam zorientowałam się ze jestem w szpitalu, pamiętam jak przyszła do nas mama i z nią rozmawiałam potem już nie pamiętam.

- Jak się czujesz?- Zastyglam na moment gdy usłyszałam ten głos

- Brian? Co ty tutaj robisz?- Cholera, czy on wie o tym ze ja jestem chora?!

- Zack do mnie zadzwonił, mówił ze zaslablas. - Uśmiechnął się i usiadł kolo mnie.

- Czemu Przyjechales? - Zdziwilam się, chyba nic nie wiedział, tyle dobrze.

- Sam nie wiem, czułem ze musze Darling. - Puścił do mnie oczko.

- Ale mnie boli głowa. - Jeknelam zmieniając temat na co chłopak się zaśmiał

Potem do sali wszedł Col i Zack, widziałam po jego oczach ze płakał. Nie chciałam żeby tak było, chyba lekarz mu powiedział ze odłożylam leki wiec będzie kazania w domu.
Po 21 Brian i Col poszli juz do domu ale mój brat jeszcze został, czyli teraz będzie mi prawil moraly.

- dlaczego Keith? - Spytał cicho nawet na mnie nie patrząc.- Dlaczego przestałas brać te leki?- Teraz podniósł wzrok na mnie

- Sama nie wiem, po co mi to?- Stwierdziłam. - Za 4 miesiące i tak wszystko chuj strzeli wiec nie musze tego brać. - Powiedziałam twardo czując w środku jak powoli się łamie.

- Po co ci to!? A co dzisiaj się stało? Prawie cie straciłem a ty masz to totalnie w dupie! -Krzyczał

- Przepraszam Zack, zacznę je brać. - Poinformowalam go żeby dał juz sobie z tym spokój

- O, kochana jasne ze będziesz je brała, sam będę ci je codziennie dawaj. - Oburzyl się

- Zachowujesz się jak mama.- Stwierdziłam

- Bo cię kocham siostrzyczko i się martwię .- Pocałował mnie w czubek głowy I wstał z krzesła.- Idę do domu, przespie się i przyjdę jutro po śniadaniu.- Pożegnał się ze mną i wyszedł z sali

Wpatrywalam się w sufit przez jakiś czas myśląc jakie moje życie ma teraz znaczenie, kiedyś była lekcja w szkole o tym czy gdybyśmy dostali kopertę w której byłaby data naszej śmierci czy byśmy ja otworzyli, duża ilość osób w mojej klasie powiedziała ze tak. A ja teraz uważam ze to głupie, wiem ile będę żyła, no może nie do końca ale coś tam wiem i czuje się z tym okropnie mimo że prawie jesteś pogodzona z takim losem..

- Nad czym tak zawzięcie myślisz Darling?- Uslyszalam dobrze znany mi głos przy drzwiach

- Co tutaj robisz?- Spytałam chłopaka opierającego się o ścianę.

- Przyszedłem odwiedzić moja ulubiona pacjentke. - Uśmiechnął się lobuzersko a mnie oblał rumieniec, boże ledwo co z nim gadam a tak się zachowuje.

- Wiesz ze juz stąd nie wyjdziesz prawda? Bo właśnie skończyły się odwiedziny. - Stwierdziłam

- Właśnie o to mi chodziło, dlatego przyszedłem po, ponieważ moja droga Darling będziesz miała ze mną cała noc.- Odparł a ja w głębi czułam ze chce żeby został, ale sama nie wiem dlaczego...

- Może zagramy w pytania? - Podsunelam pomysł a Brian pokiwal tylko twierdząco głową.- Wiec jaki jest Twój ulubiony kolor?- Spytałam zaczynając grę

- Fioletowy. Dlaczego Zack tak za tobą lata z tymi lekami?- I tutaj znalazł się problem, nie chce go oklamywac ale też nie chce mówić prawdy..

- Kiedyś Ci powiem okej?- Usmiechnelam się niepewnie i chyba zrozumiał ze nie chce o tym rozmawiać. - Jak poszła sprawa z Cristover? - Zadalam kolejne pytanie

- Myśli ze jestem z Tobą, chłopaki bardzo cie polubili, dzisiaj się pytali czy wpadniesz ze mną do nich ale wylądowałem tutaj z tobą. - Posłał mi swój uroczy uśmiech. - Gdzie są twoi rodzice?

- Umm, pracują. Siedzą ciągle w pracy, nie powiem ci ze maja nas w dupie bo tak nie jest, dają nam pieniądze, dom, płacą rachunki poprostu twierdzą że możemy sami się zająć. - Stwierdziłam pewnie. - Zakochales się kiedyś?- to pytanie Zadalam ciszej

- Nie, jeszcze nigdy. I w sumie nie zapowiada się zeby tak miało być. - Prychnal.- Podoba Ci się ktoś teraz?

- Nie, nikt.- Zasmialam się cicho pod nosem..

Przez resztę nocy graliśmy w różne gry, cieszyłam się że ze mną został, może powinnam powiedzieć mu o chorobie ale w sumie nie jest nikim ważnym w moim życiu, chyba. Jak jestem przy nim czyje się tak dziwnie, jeszcze nigdy tak nie mialam, gdy raz mnie dotknął czułam jakby w brzuchu zawiazal mi się supel, może to normalne...

- Idź juz spać Darling, zostane z Tobą do rana o będę uciekał bo Zack przyjdzie.- Uśmiechnął się a ja momentalnie ziewnelam i przylozylam głowę do poduszki

- Dziękuję Brian. - Westchnęłam. - Dziękuję,  że ze mną zostałeś. - Dodałam, poczułam jak ciepłe i miękkie wargi składają mokry pocałunek na moim czole, następnie zasypiam...

Podoba się rozdział bo sama nie wiem;/ jakiś taki nudny się wydaje dla mnie ale nie mam kompletnie weny

Nie zakochaj się. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz