34. we don't talk anymore

7.6K 426 83
                                    

Wczoraj przeżyłam swój pierwszy raz z Brianem,czy zaluje? Oczywiście że nie. Jestwm najszczesliwsza dziewczyna na świecie,  nie mogłam wymarzyć sobie lepszego chłopaka, no w sumie teraz narzeczonego. Co do zaręczyn, rozmawialiśmy o tym dużo,  powiedział ze chce być ze mną związany mimo wszystko, chce pokazać mi ile dla niego znacze, on również znaczy dla mnie niemiłosiernie dużo.

- Co teraz mamy?- Moje rozmyslenia przerwał głos mojej przyjaciółki.

- Teraz? Chyba niemiecki z tego co pamiętam. - Odpowiedziałam nie będąc pewna czy aby napewno teraz mamy język obcy.

- Coś ty taka zamyślona. - Spytala i zamknęła swoją szafkę.

- obiecasz, że nikomu nie powiesz?- Spytałam patrząc na nią uważnie. A dziewczyna w odpowiedzi pokiwala tylko głową twierdząco. - No to patrz.- Wyciągnęłam dłoń i pokazałam jej pierścionek.

- O. Mój. Boże. - Pisnela.- On ci się zaręczyn, ale czy on wie?- Spytala od razu poważniejac

- Van,jasne ze wie. Kocham go wiesz?- Usmiechnelam się.

- Widać Keith, widać. On ciebie tez kocha.- Odwzajemnila mój uśmiech i razem weszliśmy do klasy zaraz po tym jak uslyszelismy dzwonek na lekcje.

Siedziałam czekając tylko aż skończy się ta męczarnia i zobaczę w końcu Briana, który swoją drogą ma na 10 lekcje dopiero. Chce go zapytać czy pójdzie dzisiaj ze mną do szpitala, ponieważ musze iść zrobić znowu badania i przyjąć kolejna chemię.
Po skończonej lekcji niemieckiego, czyli jednak dobrze pamiętam plan lekcji, wyszłam na korytarz szukając wzrokiem chłopaka, którego po krótkim czasie znalazłam, albo to on mnie znalazł szybciej.

- Cześć kochanie.- Pocałował mnie w usta.- Jak się czujesz?- Spytał z troską w głosie

- Dobrze, mam do ciebie pytanie. -Stwierdziłam. - Pójdziesz dzisiaj ze mną do szpitala, na kolejne badania?- Spytałam.

- Jasne,że pójdę, kończę o 14;25 wiec pojedziemy od razu.- Uśmiechnął się na co odwzajemnilam I ruszylam w stronę klasy,gdzie miałam następna lekcje.

Cały dzień zlecial mi bardzo szybko,umówiłam się z Van ze dzisiaj zrobimy sobie u mnie babski wieczór, zero chłopaków tylko same my. Właśnie byłam w drodze do wyjścia ze szkoły gdzie już ma na mnie czekać Brian, ale nigdzie go nie zauważam, wiec pewnie stoi już przy aucie. Z uśmiechem na ustach wyszłam ze szkoły i stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam co przedemna się znajduje. Brian całował się z Cristover, on stał do mnie tyłem a ona miała otwarte oczy i patrzyła w moja stronę. Bez zastanowienia podeszłam do dwójki.

- Co ty do cholery robisz?- Na moje słowa chłopak automatycznie się odwrócił.

- Keith, to nie tak. To ona..- Nie dałam mu dokończyć tylko wciełam się w jego zdanie.

- Ona? Słusznie bo ta suka za przeproszeniem, a nie w sumie nie będę przepraszać.- Usmiechnelam się w jej stronę fałszywie i kontynuowalam. - Tez cie całowała a ty jakoś nie wygladales na takiego, któremu by się to nie podobało.- Zarzucilam.

- Uspokoj się, to ona pocalowala mnie a nie ja ją, próbowałem ją jakoś odepchnac i mówiłem, że czekam na ciebie.- Odpowiedział próbować złapać ze mną kontakt wzrokowy.

- Pogadamy później spieszę się. - Wyminelam tą dwójkę i poszlam w stronę szpitala,gdzie za chwile powinnam mieć badania.

Taki widok boli cholernie, serca aż podchodzi mi do gardła a żołądek ściska się w supelek. Ale nie będę płakać, nie teraz. Nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości, ludzie to wykorzystują a ja myślałam że on jest inny, mimo że kocham go strasznie, nie wiem czy będę umiala mu znowu zaufać. On ja całował, a to była zdrada. Juz po 30 minutach drogi byłam na miejscu, weszłam do dużego budynku czując od razu ciepłe powietrze i zapach szpitalnego jedzenia, który jest okropny ale to już chyba wspomniałam.

- Dzień dobry, Keith. - Odwrocilam się w stronę gdzie usłyszałam swoje imię a mój wzrok napotkał doktora.

- Dzień dobry, Doktorze. Ja na badania, miałam się zgłosić. - Odpowiedziałam z udawana radością w głosie.

- W takim razie chodźmy. - Pokazał dłonią w stronę jednej z sali.- Dzisiaj bez chłopaka?- Spytał uśmiechnięty.

- Tak, dzisiaj bez niego. - Odpowiedziałam szybko. Doktor musiał zobaczyć moje zmieszane bo szybko podszedł do jednej z szafek i wyciągnął potrzebne rzeczy.

- Dobrze wiec, powiedz mi jak się czujesz, robi ci się słabo? Mdli cie? Boli cie coś? - Dopytywal

- Od czasu do czasu, bolą mnie kości i strasznie głowa. - Odparłam szczerze.

- Oh, w takim razie może przepisze ci jakieś mocniejsze tabletki,żeby chociaż cie głowa nie bolała, przykro mi ale kości mogą cię boleć bo jesteś chora.- Uśmiechnął się ale nie było tutaj ani krzytyny entuzjazmu.

- Tak rozumiem.- Stwierdziłam. - Wie pan co, bo ja dużo nad tym myślałam i poprostu mam dość męczenia się, wstawania z bólem, udawania ze wszystko jest w porządku, chociaż mam ochotę wbić sobie coś, żeby mnie nie bolało. - Z każdym słowem skierowanym do lekarza, czułam jak do moich oczu napływają łzy.

- Co chcesz przez to powiedzieć Keith? - Spytał mocno zdziwiony moimi słowami.

- Nie będę się leczyć, rezygnuje z brania chemi.- Odpowiedziałam cicho i nawet nie patrząc na lekarza spuscilam głowę w dół.

Przepraszam ze tak długo czekaliscie na rozdział, ale mam nie małe problemy które próbuje jakoś ogarnąć. Mam nadzieje ze was dzisiaj zdziwilam chociaż trochę, miłego czytania aniołki

Nie zakochaj się. Where stories live. Discover now