6. Please

10.6K 494 20
                                    


Następnego dnia, wstałam nieco szybciej bo w końcu musiałam porozmawiać z Van, która omijala mnie gdy tylko przeszłam obok. Juz od 7;20 siedzę w szkole czekając na przyjaciółkę, ludzie wchodzili i wychodzili, zdałam sobie sprawę ze widzę to praktycznie ostatni raz, że za kilka miesięcy nie zobaczę juz wkurzajacej nauczycielki od biologi i polskiego, że nie przytula Cola i Van ale to nie była moje dycyzja, wydocznie tak musiało być.

- Keith? - Uslyszalam cichy głos który należał do mojej przyjaciółki

- Musimy porozmawiać. - Stwierdziłam wstając z ławki.

- Tak, musimy.- Powtórzyła i razem skierowalismy się w stronę kantorka woznego. Zawsze gdy się klocilismy Col zamykał nas tam żebyśmy się pogodzili bo miał dość jak krzyczymy na siebie a co najlepsze ze to pomagało.

- No więc. Ja przepraszam ze tak zareagowałam wtedy, ale dobrze wiesz jak się z tym czuje, j..ja n..nie chce c..cie stracić Keith. - Mówiła łamiącym głosem a w jej oczach można było dostrzec łzy

- Vannesa, ja nic na to nie poradzę, ale hej zawsze będę z tobą. Juz ci to mówiłam, możesz odejść teraz i sobie z tym poradzisz.- Usmiechnelam się żeby dodać jej otuchy

- Nie, nawet tak nie mów. Zostaje z Tobą.- Powiedziała twardo

- Może nie będziemy już oglądać filmów w weekendy, nie będziemy zamawiać różnych lodów i sprawdzać ich smaków jak zawsze ale będę przy tobie co by się nie stalo.- Przytulilam ja najmocniej jak się dało co po chwili Odwzajemnila

Siedzielismy w kantorku do czasu kiedy nie uslyszelismy dzwonka na pierwszą lekcje, rozmawialiśmy o wszystkim. Jako jedynej Powiedziałam o mojej liście i Brianie a ona nie była tym zdziwiona tylko stwierdziła że sama by tak pewnie zrobiła na moim miejscu. A gdy Powiedziałam jej ze chce iść na imprezę, od razu zadzwoniła do Cola mówiąc mu ze w piątek idziemy do Klubu, za to właśnie kocham Van.

Siedziałam na lekcji Biologii właśnie był temat o macierzyństwie i rodzinie , nie słuchalam jak zwykle nauczyciela bo niby po co? Nie przyda mi się to, nie będę nigdy matka, nie będę miała męża. Jak to mówią wiecznie młoda. Usłyszałam dzwonek kończący lekcje, odetchnelam i wyszłam z klasy od razu szukając wzrokiem moich przyjaciół

- O tutaj jesteś. - podbiegł do mnie mój brat

- Co się stało? - Spytałam

- Bralas dzisiaj leki?- Zapytał na tyle głośno ze ludzie z korytarza patrzyli teraz na naszą dwójkę

- Chodź. - Pociągnęłam go za rękaw bluzy w stronę dworu gdzie byliśmy sami.- Jeszcze kurwa głośniej mogłeś się zapytać żeby cała szkoła wiedziała że biorę te jebane leki. - Krzyknelam

- uspokoj się. - Mruknął

- Błagam się nie interesuj się od teraz czy wezmę to czy nie, Zack to i tak nic nie da, nie uratuje mnie to więc nie ma takiej potrzeby a biorę je żebyś był zadowolony.

- Nie masz prawa mówić że to nic nie da.- Pokręcił głową. - One cie uratują rozumiesz?- Bardziej Stwierdził niż zapytał a ja wiedziałam że nie ma po co się z nim kłócić

- Dobra może coś da, ale biorę to i nie musisz się martwić tym okej?- Zapytałam a on pokiwal twierdząco głową. - Dobra idę po Col mnie wola.- Powiedziałam widząc z tyłu przyjaciela machajacego do mnie ręką.

Resztę dnia spędziłam z przyjaciółmi na rozmawianiu i umówiliśmy się już na piątek do klubu, zostały jeszcze 3 dni wiec tragedii nie ma, ciesze się ze mam aż tak wspaniale osoby kolo siebie. Cały dzień próbowałam odnaleźć wzrokiem Briana ale nigdzie go nie widziałam, zastanawiało mnie co może robić ze go nie ma, ale w sumie co ja do tego mam, znając życie pewnie zabawia się z jakąś dziewczyną która i tak kopie w dupe.

O 16 byłam już w swoim domu, odziwo rodzice przedtem chyba byli w mieszkaniu bo na kuchence stał obiad a wiem ze Zack gotować nie umie wiec musiała to być mama, czasami chciałabym z nią porozmawiać o babskich sprawach, o chlopakach i tak dalej. Kiedyś było zupełnie inaczej, zabierali mnie do siebie do firmy gdzie pomagalam a gdy się dowiedzieli to mieszkają tam a nie w domu, to trochę przykre ale jak już mówiłam rozumiem ich.

Od Nieznany;

Będę u Ciebie za 20 minut,szykując się zabieram Cie na "randke"

Czy chcesz zmienić nazwę kontaktu na "Brian"? Tak/Nie

Do Briana.
A gdzie pytanie czy w ogóle chce gdzieś z Tobą iść?

Od Briana
Chce ci powiedzieć kiedy masz udawać moja dziewczynę Darling.

Do Briana
Skoro tak to nie nazywaj tego randka, idę się szykować narazie.

Od Briana
Dla mnie to randka, w sumie masz jedno takie w liście.

Przewróciłam oczami na ostatniego sms i schowalam telefon do tylnej kieszeni moich spodni i skierowalam się schodami w górę do mojego pokoju. Z szafy wyjelam zwykłe czarne rurki biały top i szary długi sweterek. Włosy związałam w koka a makijażu postanowiłam nie robić, po co mam się specjalnie szykować na takie coś..

Nie zakochaj się. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz