Iluzja wyjątkowości

458 79 18
                                    

Kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że nie jestem stworzona do małych rzeczy. I jak patrzę na to z perspektywy czasu i różnych przemyśleń, dochodzę do wniosku, że to jedne z gorszych słów, jakie można w życiu usłyszeć.

Praktycznie każdy z nas od dziecka jest ze wszystkich stron atakowany sloganami, że jest wspaniały, najlepszy, ma ogromny potencjał i tak dalej, i naprawdę ze świecą szukać osoby, która by nigdy nie usłyszała tego typu tekstu na swój temat. Nawet chodząc do szkoły, gdy coś nam nie idzie, nie zostaniemy raczej nazwani debilami z tej konkretnej dziedziny, prędzej ktoś powie, że jesteśmy zdolni, ale leniwi. To jest cholernie wszechobecne... do pewnego momentu.

W życiu każdego człowieka prędzej czy później nadchodzi moment, gdy musi zacząć pleść własny, niezależny od innych los. I właśnie ten moment bywa często jednym z najboleśniejszych zderzeń z rzeczywistością, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Bo właśnie w takich momentach mamy okazję po raz pierwszy przekonać się, że wcale tacy wyjątkowi nie jesteśmy.

Na jedną faktycznie wybitną jednostkę przypadają dziesiątki tysięcy przeciętniaków, których mnogość na dobrą sprawę jest główną przyczyną wyjątkowości tej jednej osoby. Z tego tabunu normików zawsze jakiś procent stanowią idioci. To nie jest tak, że ktoś jest zdolny, ale leniwy. Po prostu po świecie chodzą też ludzie zwyczajnie głupi.
To nie jest tak, że teraz staram się kogoś obrazić czy zdołować. Cały problem z tą całą iluzją wyjątkowości otaczającą praktycznie każdego z nas jest taki, że w znacznej większości przypadków jest ona fałszywa, a lwia część nas jest praktycznie taka sama, o podobnych możliwościach intelektualnych, podobnej ilości i sile wrodzonych predyspozycji, podobnej ilości pomysłów na siebie i sposobów na wykorzystanie tychże predyspozycji, by coś zrobić ze swoim życiem i tak naprawdę większości z nas nie przyniosą one żadnych ponadprzeciętnych korzyści. Wybitne jednostki są wybitne wyłącznie dzięki temu, że zdarzają się dosłownie raz na milion, są unikatowe, podczas gdy cała reszta całkowicie przeciętnej społeczności różni się tylko kosmetycznymi szczegółami.

No przepraszam, musiałam to powiedzieć. Nie jesteśmy wyjątkowi. Szanse na to, że nigdy nie uda się nam w żaden sposób wybić ponad ten tłum miliardów innych przeciętnych osób wynoszą 99,(9)%. Jesteśmy normikami. Przeciętniakami. Szarakami zamkniętymi w swoich własnych kółkach wzajemnej adoracji złożonych z rodziny, znajomych i ewentualnie obserwujących na Instagramie czy innym gównie. Nic nie wyróżni nas ani dziś, ani za pięćdziesiąt lat.

Lajf is brutal? Może. Jednak temu, że prawdopodobnie każdy z nas tutaj obecnych jest zwykłym szarakiem i do końca swoich dni tym przeciętnym Kowalskim pozostanie, nie da się zaprzeczyć. Jednak teraz zaprzeczę też samej sobie.

Na początku stwierdziłam, że takie tworzące iluzję naszej unikatowości slogany są szkodliwe, bo czynią nasze zderzenie z rzeczywistością i uświadomienie sobie własnej przeciętności jeszcze boleśniejszymi... Ale jest też druga strona medalu, choć ona w moim przypadku będzie aż ociekać subiektywizmem. Rzadko słyszałam w swoim życiu pochwały, zazwyczaj jedyną reakcją otoczenia na jakiś mój sukces był śmiech lub stwierdzenie, że nie ma się czym chwalić, bo przecież poszło mi beznadziejnie. A gdy byłam w największej – jak do tej pory – życiowej przepaści, usłyszałam właśnie te słowa: „nie jesteś stworzona do małych rzeczy”. I mimo że już trochę od tego czasu minęło, te słowa nadal ze mną są i mimo że świat każdego dnia pokazuje mi, jak zwyczajna jestem, one wciąż nie pozwalają mi się z tym pogodzić i uwierzyć, że jestem tylko kolejnym Kowalskim. Nie jestem żadnym Kowalskim. Jestem Azie i jeszcze pokażę wszystkim, że stać mnie na dużo więcej, niż zawsze sądzili.

Tą pół motywującą, pół demotywującą myślą zakończę ten wpis. Zapraszam Was wszystkich do dyskusji, co Wy sądzicie o tym zjawisku: według Was taka wiara rodziny/otoczenia w wyjątkowość jakiejś osoby przynosi więcej szkody czy pożytku? Chętnie poczytam Wasze wypowiedzi ;)

Oczami Azie: o życiuWhere stories live. Discover now