O tym, jak papierosy uratowały mi życie

558 92 34
                                    

Pojawiam się i znikam, i znikam... Ale tak jakoś znowu postanowiłam wrócić na chwilę, bo mam świeżusieńką anegdotę – a wiecie doskonale, jak lubię je opowiadać – z której można wyciągnąć ciekawe wnioski (tytułem się nie kierujcie, w trakcie czytania go zrozumiecie xD).

Ostatnio dość rozpaczliwie potrzebuję roboty, więc chwytam się praktycznie wszystkiego, co tylko mi się nawinie, a ostatnio akurat wpadła mi praca jako domokrążca, którą podjęłam w poniedziałek, a dwa dni później stwierdziłam, że pierdolę i nie chcę się w to bawić za żadne pieniądze. Nie będę włazić w szczegóły, ogólnie polegało to na tym, że chodziło się po ludziach i wciskało usługi energetyczne. Przeglądałam te oferty i to w sumie nie było naciągactwo, tylko faktycznie niezłe oferty, w dodatku w pełni legalne, jednak tu nie kwestie etyczne sprawiły, że podziękowałam. Ale o tym za chwilę, zacznę od początku (chociaż jeśli ktoś jest na tych samych grupach na Facebooku co ja, być może widział już bardzo skróconą wersję tej historii).

Wiadomo, jako osoba bez doświadczenia, musiałam najpierw przejść szkolenie, które miało trwać dwa dni, trzeciego już miałam działać „samodzielnie". Jestem dziewczyną, gdyby ktoś miał wątpliwości, z jakiegoś powodu też ludzie często uznają mnie za ładną i ponoć budzę zaufanie, więc w firmie wszyscy mi mówili, że z takim wyglądem będę robić niezłe wyniki. No ale co z tym szkoleniem? Oprócz mnie było jeszcze kilku nowych pracowników i każdy dostawał swojego trenera, za którym przez te dwa dni trzeba było chodzić i obserwować, jak działa.

Mnie przydzielili do Michała, gościa niewiele ode mnie starszego, który okazał się w cholerę irytujący: na pewno kojarzycie ten typ, taki cwaniaczek, przekonany, że jak powie coś głupiego, to wszyscy będą mu przyklaskiwać, komentuje każdą mijaną dziewczynę i lubi kozaczyć, gadać, jaki to on nie jest. Dodatkowo mnie do siebie zraził, ponieważ dosłownie od pierwszej chwili dość natrętnie do mnie zarywał w sposób godny dwunastolatka. A że ja jestem strasznie „niedotykalska", mogłam przynajmniej ponabijać się z jego zaskoczenia moim oporem.

Tak czy owak, obserwowałam go przez te dwa dni i trzeciego dnia, właśnie w tę feralną środę, miałam już zagadywać do ludzi sama. Szef nigdy nie puszcza nikogo całkiem samego, więc na ten pierwszy „prawdziwy" dzień w pracy też mnie puścił z Michałem. Z początku było normalnie, radziłam sobie nieźle, bo jeśli ktoś nie zamknął mi drzwi przed nosem, raczej mnie wpuszczał do środka i pozwalał nawijać. Ale. Poszliśmy do ostatniej kamienicy tego dnia, mieliśmy w planie powoli zawijać się do biura, gdy tylko ją obskoczymy. Już pod koniec poszłam na najwyższe piętro, on ogarniał piętro poniżej. Standardowo pukam do jednych drzwi, drugich, nikt nie otwiera. Gdy zapukałam do trzecich, otworzył mi jakiś zwyczajny dziadek, który praktycznie od razu mnie wpuścił i wszystko wyglądało bardzo spoko, usiadłam, zaczęłam standardową gadkę, a Michał miał na mnie poczekać. I tu zaczyna się historia.

Wydawało się, że będzie w porządku i będę miała umowę. Zaczęłam gadać z nim o pierdołach, bo też nie jest wskazane ciągłe pieprzenie o interesach. W pewnym momencie dziadek wyciąga wódkę i zaczyna przy mnie chlać. No cóż, żulik, mieszkanie w sumie też trochę syfiaste, więc nic dziwnego. Zaczął wtedy gadać w taki sposób, że byłam prawie pewna, że jednak tej umowy nie weźmie, więc chyba nic tu po mnie, to powiedziałam, że będę się już zwijać, ale cały czas mnie zagadywał, a że nie chciałam być chamska, a on wydawał się w miarę sympatyczny, dałam mu pogadać o jego córce i o tym, jak bardzo mu się z nią kojarzę. Wypił jeszcze w międzyczasie sporo wódki i z każdą chwilą był coraz bardziej najebany, no ale nawijał, nawijał, więc czekałam, aż skończy, żeby móc się na spokojnie ulotnić.

Nagle sięgnął do szafki i wyciągnął z niej pistolet. Zaczął nim wymachiwać na lewo i prawo, wołając, że zajebie każdego, kto coś mi zrobi. A ja właśnie w tym momencie miałam wrażenie, że zaraz się zesram ze strachu i muszę stamtąd szybko spierdalać, bo wdepnęłam w niezłe gówno. Podjęłam kolejną próbę ewakuowania się, ale dziadek zrobił się agresywny.

Oczami Azie: o życiuWhere stories live. Discover now