Koronaświrus

463 38 22
                                    

Wczoraj, tak jak wszystkie placówki oświatowe w kraju, moja uczelnia ogłosiła zamknięcie – jako ostatnia w Szczecinie, pozostałe zawieszone są już od kilku dni. I cholera wie, kiedy to się skończy.

Moim zdaniem jest to bardzo rozsądny krok – zamknięcie i szkół, i uniwersytetów, może bardzo ograniczyć tempo szerzenia się choroby, ponieważ dzieci bardzo często przechodzą koronkę bezobjawowo, ale nadal przy tym zarażają innych, więc mogą z łatwością przenieść ją na osoby bardziej narażone, zaś studenci są bardzo mobilni i również ze względu na długi okres inkubacji wirusa są grupą zdolną do dość szybkiego jego roznoszenia, zwłaszcza że wielu z nich ma rodziców po sześćdziesiątym roku życia, więc zaliczających się już do grup większego ryzyka. Miejmy nadzieję, że to obecne zamknięcie uczelni i prawdopodobne masowe powroty studentów do domów nie spowodują zbyt dużego rozniesienia się choroby.

Czy należy panikować? Nie, ale nie należy również olewać sprawy. Koronawirus może i ma stosunkowo niską śmiertelność, ale rozprzestrzenia się cholernie szybko i nie mamy jak dotąd skutecznego sposobu, by zapobiec zachorowaniu. Sprawy nie ułatwia fakt, że nie znamy go wystarczająco – ludzki układ odpornościowy nie wie, jak z nim walczyć, nie mamy na niego szczepionki, nie mamy leków, które oddziałują bezpośrednio na niego.

Nie jesteśmy jednak bezsilni i możemy walczyć z pandemią (wczoraj o 12:30 WHO nadała koronawirusowi to niechlubne miano) w bardzo proste sposoby – po prostu myjąc ręce zwykłym mydłem i/lub korzystając z preparatów odkażających zawierających minimum 60% alkoholu oraz unikając przebywania w zatłoczonych miejscach. Noszenie masek ma sens wyłącznie wtedy, kiedy sami jesteśmy chorzy, ponieważ ograniczają one naszą zdolność do roznoszenia choroby dalej. Dobrze będzie też chronić osoby najstarsze – jeśli mamy taką możliwość, zróbmy za nie zakupy, załatwmy w ich imieniu co tylko się da, żeby nie musiały wychodzić z domu, ponieważ to najstarsi są najbardziej narażeni.

Jeśli chodzi o zdobywanie informacji, najlepiej opierać się na treściach publikowanych na who.int, gov.pl i gis.gov.pl – są to oficjalne strony World Health Organization oraz naszego rządu i Głównego Inspektoratu Sanitarnego, a opieranie się na nich może pomóc w odcięciu się od wywołującego panikę medialnego samograja wokół tej sprawy. Nie popadajmy w paranoję. Nie udawajmy, że nic się nie dzieje.

Nie zamierzam udawać lekarza czy epidemiologa, bo zwyczajnie takim nie jestem. Pozwolę sobie jednak wrzucić tu – za zgodą autora – tłumaczenie koronawirusowego FAQ opublikowanego oryginalnie przez Dave'a Troya, zaś w komentarzu do tego akapitu wrzucę link do źródeł tego tekstu; warto tam zaglądać, bo aktualizacje i poprawki są wstawiane regularnie. Oryginalne tłumaczenie zawiera również większą ilość źródeł, które ja musiałam niestety tu poobcinać, ponieważ Wattpad i linki zewnętrzne to związek love-hate i nie mam jak wstawić wszystkich w sposób całkowicie czytelny.

***

Uwaga: poniższy artykuł nie jest instrukcją medyczną ani konkretną poradą, jak postępować w przypadku zarażenia, czy innych konsekwencji wynikających z wybuchu epidemii. W powyższych kwestiach skontaktuj się z ekspertem/lekarzem.

P: Dlaczego ludzie wariują na ten temat bardziej niż w przypadku zwykłej grypy?
Odp.: Każda osoba zarażona grypą sezonową zaraża około 1,3 osób w swoim otoczeniu. W przypadku SARS-CoV-2 (wirus wywołujący Covid-19) szacuje się, że nosiciel zaraża około trzy razy więcej ludzi (szacuje się na 2–4). Liczba ta nazywana jest „R0" (reproductive number). Doprowadzi to bardzo szybko do wielu innych przypadków i może całkowicie przeciążyć mocno już obciążony system medyczny.

Oczami Azie: o życiuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora