Uśmiechnij się. :)

448 42 34
                                    

Na wstępie chciałabym bardzo podziękować za 500 obserwujących <3 Świadomość, że mimo mojej dość marnej aktywności wciąż trafiają tu nowe osoby i uznają moje teksty za w jakiś sposób wartościowe, jest bardzo motywująca, więc bardzo dziękuję każdemu, kto zostawił na moim profilu follow ^^ A teraz przejdźmy do rzeczy.

Wiem, że poruszałam ten temat wielokrotnie (zwłaszcza w „O Wattpadzie"), tym razem jednak postanowiłam tknąć to z jeszcze innej strony. A zatem – po raz kolejny – nieco gadania na temat depresji, tym razem trochę bardziej naukowo (choć podkreślam: jestem dr Oetkerem i totalnym laikiem, a mój jedyny związek z psychiatrią to wizyty u mojego doktora, więc potraktujcie ten wpis jako zbiór informacji, które jedna Grażynka z internetów przekazuje drugiej Grażynce z internetów, jednak staram się, by oprócz własnej wiedzy czerpać ze źródeł tak legitnych, jak się tylko da, więc w końcowych linkach możecie znaleźć m.in. artykuły naukowe lekarzy psychiatrów oraz profesorów uniwersyteckich czy prace doktorskie). Jako że ten wpis będzie długi jak jasna cholera, dla mojej i Waszej wygody na początku przedstawię spis treści, by w razie potrzeby łatwiej było zlokalizować daną sekcję (dammit, niechże Watt wprowadzi wewnętrzne nagłówki!):

Choroba, zaburzenie... To nie jest to samo!

Depresja czy chandra?

Rodzaje depresji

Fazy depresji

Depresja a epizody depresyjne w innych zaburzeniach

Jak działa autoagresja?

Dlaczego sam się nie wyleczysz?

Leczenie i jego wpływ na organizm

Na kozetce, czyli o co chodzi z psychoterapią?

Jak „mądre rady od cioci" mają się do rzeczywistości?

Jak reagować i gdzie szukać pomocy?

Standardowo, źródła, na których opierałam się w tym wpisie, podam w komentarzu w kolejności takiej, w jakiej się nimi posługiwałam, wrzucę tam też strony, które mogą być pomocne, gdy ktoś z Was lub z Waszego otoczenia się z tym zmaga. A teraz do rzeczy.

Choroba, zaburzenie... To nie jest to samo!

Słyszy się różne nazwy: choroba psychiczna, zaburzenie psychiczne, zaburzenie osobowości... Często są używane wymiennie, jednak absolutnie nie są to synonimy, każdy z tych terminów ma swoją własną definicję.

Z chorobami psychicznymi jest zdecydowanie największe zamieszanie, w dużej mierze wynikające ze społecznej stygmatyzacji tego terminu. Choć można trafić na bardzo różne użycia tej nazwy, najbardziej akceptowalnymi wersjami są obecnie używanie jej w odniesieniu do zaburzeń wywołanych uszkodzeniami lub dysfunkcjami mózgu wynikającymi ogólnie z chorób lub nadużywania substancji psychoaktywnych, a także określanie chorobą psychiczną wszelkich zaburzeń typu psychotycznego (czyli cała ferajna związana z halucynacjami i urojeniami wszelkiej maści). Jednak z powodu wspomnianej wcześniej stygmatyzacji, termin „choroba psychiczna" stopniowo zanika i jest coraz rzadziej stosowany przez psychiatrów. Częściowo odchodzi się już od nazywania chorobą psychiczną nawet wspomnianych przed chwilą zaburzeń psychotycznych.

Zaburzenie psychiczne jest już znacznie łatwiejsze, ponieważ odnosi się do ogółu wszelkich dysfunkcji psychicznych. Zaliczają się do tego wszelkie zaburzenia nastroju, behawioralne, rozwojowe, upośledzenia oraz uzależnienia.

Zaburzenie osobowości jest dużo węższym terminem, ponieważ jest to jedna z kategorii zaburzeń psychicznych. Tak jak z kwadratami i prostokątami: każde zaburzenie osobowości jest zaburzeniem psychicznym, ale nie każde zaburzenie psychiczne jest zaburzeniem osobowości. Wplatając moją subiektywną opinię, uważam, że zaburzenia osobowości są najcięższym kalibrem z tych trzech terminów. Dlaczego? Ponieważ są zakorzenione znacznie głębiej niż większość zaburzeń psychicznych i wynikają z trwałych i niezmienialnych cech wykształconych w bardzo wczesnym dzieciństwie (teoria rozwoju psychospołecznego Eriksona, polecam mocno) oraz z nieprawidłowych wzorców społecznych utrwalonych również w tym okresie, przez co osoby z tak bardzo nieprawidłowo rozwiniętą osobowością są właściwie niezdolne do funkcjonowania w społeczeństwie bez wyrządzania krzywdy sobie lub innym. Takie combo czyni zaburzenia osobowości niemal nieuleczalnymi i wymagającymi niesamowicie wielkiego nakładu pracy, żeby choć częściowo zapanować nad najbardziej problematycznymi cechami (nie bez powodu często w przypadku „czystych" zaburzeń osobowości najbardziej wskazany czas leczenia szpitalnego to pół roku lub więcej).

Oczami Azie: o życiuWhere stories live. Discover now