Strumień świadomości #6: Cyberpunk 2020

279 31 19
                                    

Mieszkam trzy budynki od marketu. Wczoraj koło czternastej chciałam wybrać się na zakupy... Cóż, kolejka sięgała prawie pod moją kamienicę. Poszłam więc dzisiaj z rana, bo tak jakoś wyszło, że wstałam o siódmej czterdzieści. A ta godzina, patrząc na ostatnie dni, jest dosyć późna w moim przypadku, zwłaszcza że wczoraj zasnęłam jakoś po drugiej.

Jestem raczej nocnym markiem i dużo lepiej funkcjonuję w nocy niż w dzień, w związku z czym lubię pospać sobie do południa lub dłużej, choć od pewnego czasu – być może to kwestia rozpoczęcia nowego semestru na studiach – bez budzika zwykle wstaję jakoś koło dziesiątej, ewentualnie jedenastej. Przedwczoraj jednak stuknęły mi równe cztery tygodnie siedzenia w domu... I muszę przyznać, że zaczęło mi już odrobinę odbijać.

Od paru dni nie mogę się przespać normalnie, a ta dzisiejsza długość snu jest zdecydowanie moim rekordem w tym tygodniu – wcześniej spałam po trzy, cztery godziny. Oprócz tego odpaliły się moje bóle głowy, które miewałam już wcześniej, a które najprawdopodobniej wynikają po części z depresji, po części z problemów z sercem i jeśli chodzi o intensywność, zwykle są „typowo migrenowe", chociaż regularnie zdarza im się wchodzić w rejony klasterowych. Ostatnio miałam od nich względny spokój, ale w środę lub czwartek trzepnęły mnie z całą mocą i utrzymywały się do dzisiejszego ranka. Oprócz tego weszła mi spora nerwowość, totalny brak koncentracji i delikatna utrata poczucia rzeczywistości, być może spowodowana niewyspaniem.

Oprócz orka, nocnego marka i osoby, która lubi się wypowiadać, choć nie umie, jestem też, jak to moi rodzice określali, „łazikiem" – lubię chodzić, tak po prostu chodzić, najlepiej długo i daleko. Choć ze względu na serce nie wolno mi jakoś intensywniej ćwiczyć, to z tego łażenia zrezygnować nie potrafię (zresztą, nie męczy mnie ono zbytnio, więc raczej mogę). Mam na studiach mojego rudego przydupasa, który również jest takim dreptaczem i jak jest ładna pogoda, lubimy robić sobie rajdy po 15-20 kilometrów, plus też zwykle do pracy i na uczelnię chodzę pieszo. No właśnie... kiedy prawie każdy dzień oznacza łażenie, nagła czterotygodniowa przerwa potrafi wywołać niezłego pierdolca. Ale wychodzić nie wolno.

Ostatnie kilka dni spędziłam na czytaniu różnych interpretacji tych zarządzeń, bo jasne dla mnie było, że nie ma bata, muszę się przejść – choćby ryzykując pięć kapci mandatu. To może i jest jasne, ale same zarządzenia już niekoniecznie; są sformułowane strasznie ogólnie i tak naprawdę nie wiadomo, co wolno, a czego nie. Najchętniej połaziłabym po lesie, ale tu akurat jest jasny zakaz wstępu. „Należy wybierać miejsca mało uczęszczane" – mieszkam bardzo blisko dwóch centrów Szczecina (oficjalnie Szczecin ma jedną dzielnicę określoną jako centrum, ale w praktyce powiedziałabym, że tych centrów jest co najmniej sześć, ponieważ to miasto jest wybitnie mocno rozsmarowane po mapie i ma zupełnie inną budowę niż większość miast w Polsce, przez co nie ma tu miejsca, które bez cienia wątpliwości można nazwać takim stuprocentowym centrum), więc wesołego szukania jakichś bocznych uliczek, które można nazwać mało uczęszczanymi... 

Dobra, walić, idę. Pięciokilometrowy spacerek wzdłuż jednej z większych ulic. Oczywiście z osłoną na twarz – nakaz wchodzi co prawda dopiero w czwartek, ale ja łażę tak już od jakichś dwóch tygodni. Nie cały czas co prawda, bo zwykle naciągam ją na nos dopiero jak mam się z kimś minąć albo jak wchodzę do sklepu czy stoję w kolejce, ale cały czas mam coś przy sobie. Mam maskę, ale wolę nosić raczej zwykłą kominiarkę – nie jest co prawda tak skuteczna jak maska, ale przynajmniej częściowo ogranicza rozprysk ewentualnego kichnięcia czy kaszlnięcia, plus jest zdecydowanie wygodniejsza i łatwiejsza do dokładnego wyczyszczenia. Tak samo wszelkie bandany czy chusty – nie jest powiedziane, że każdy ma zasłaniać się maską, bo masek zwyczajnie się już nie kupi. A przynajmniej nie za normalną kwotę. 

Oczami Azie: o życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz