Let's play a game

272 23 65
                                    

Lubię marnować swoje życie grając w gry i domyślam się, że wśród Was też jest trochę takich osób. OAoż jest właściwie o wszystkim i o niczym, więc stwierdziłam, że fajnym pomysłem byłoby zrobić tutaj mały kącik gamingowy, w którym powymieniamy się tytułami, które nas wciągnęły. Ja rzucam tu szóstkę moich faworytów i liczę na to, że Wy też podsuniecie jakieś ciekawe rzeczy i dacie znać, jeśli też gracie w którąś z wymienionych przeze mnie we wpisie lub przez innych w komentarzach ^^ 

Wpis może zawierać śladowe ilości spoilerów, jednak nie przekraczają one granicy około dziesięciu pierwszych minut gry.

Darkwood, czyli straszenie po polsku

Darkwood to gra niewielkiego polskiego studia Acid Wizard (przeglądając Steama, zauważyłam, że to jak na razie ich jedyny produkt), które postanowiło zacząć z wysokiego C. Moim skromnym zdaniem stworzenie klimatycznego survival horroru to trudna sztuka, ale studio poradziło sobie z tym zadaniem śpiewająco. 

Ta gra wydaje mi się odrobinę surrealistyczna, nieco przypominająca klimatem senną wizję. Zostajemy wrzuceni do bardzo mrocznego i mglistego świata, którego mapa w dodatku jest generowana losowo, więc ile razy nie będziemy rozpoczynać nowej rozgrywki, za każdym razem będzie ona wyglądać nieco inaczej. Oprócz tego mamy nietypową perspektywę – nie ma tam widoku pierwszoosobowego ani zza pleców bohatera, tylko widzimy rzut z góry, dziewięćdziesiąt stopni względem terenu. Mimo to mamy jednak ograniczone pole widzenia, bo widzimy jedynie to, co jest w stanie zobaczyć bohater, zaś cała reszta lokacji jest pokryta czymś w rodzaju „mgły wojny" znanej z gier strategicznych.

Nie ma tu też typowego systemu rozwoju umiejętności; żeby w jakiś sposób ulepszyć naszą postać, musimy, żeby za bardzo nie spoilerować, przyjmować pewne dziwne substancje, po których mamy jeszcze dziwniejsze wizje, plus za zdobyte umiejętności dostajemy również kary, które utrudniają pewne aspekty rozgrywki. Postacie, które spotykamy, są natomiast jak żywcem wyjęte z obrazów Beksińskiego.

W Darkwood, jak to w survivalu, musimy skoncentrować się na przetrwaniu, nie ma tam jednak systemu głodu, senności, pragnienia i tak dalej. Potrzebujemy przede wszystkim benzyny, drewna i złomu. W dzień jesteśmy względnie bezpieczni (chyba że wpakujemy się na stado psów, dzikusów, kąsaczy albo innych niezbyt przyjaźnie nastawionych stworzeń), natomiast w nocy zaczyna się prawdziwa zabawa. Ciemność zapada o 20:00 i trwa do 8:00, przy czym to jest taka ciemność totalna. Możemy sprawdzać godzinę za pomocą zegarka, ale nie dostajemy go z miejsca – musimy najpierw go zdobyć, co może trwać kilka dni (oczywiście tych „growych"). W nocy lepiej nie wychodzić z budynku, a jeśli już w nim jesteśmy, trzeba zabarykadować się na wszelkie możliwe sposoby. O ile pierwsza noc jest stosunkowo spokojna, z każdą kolejną robi się coraz gorzej i coraz silniejsze istoty w coraz większych bandach starają się nas dopaść. W klasycznych survival horrorach ciemność może i jest naszym sprzymierzeńcem, bo dzięki niej możemy skryć się przed wrogami, jednak tutaj trudno stwierdzić, co jest gorsze – światło czy mrok. Niektóre z istot (przynajmniej mam takie wrażenie) widzą w ciemności i mogą nas dopaść mimo braku oświetlenia, a oprócz tego, gdy siedzimy w ciemności, mogą dopaść nas duchy, przed którymi nijak nie jesteśmy w stanie się obronić. Lepiej więc siedzieć w świetle, ale znów – ułatwia ono przeciwnikom zobaczenie nas, choćby przez okno. Naszym głównym zadaniem jest przetrwać i wydostać się z tytułowego ciemnego lasu.

Ścieżka dźwiękowa też robi tutaj robotę. Ta gra jest przede wszystkim cicha, muzyka jest dość oszczędna, zaś dźwięki otoczenia głośne i niepokojące. Kiedy dreptamy sobie po okolicy, niejeden raz zdarzy się, że nasza postać nadepnie na suchy patyk, który pęknie z głośnym trzaskiem. I naprawdę ciarki przechodzą wtedy po plecach.

Oczami Azie: o życiuWhere stories live. Discover now