Czarny humor

442 55 20
                                    

Czarny humor kończy się tam, gdzie zaczyna się chamstwo i/lub czyjeś cierpienie. Kurtyna.

A tak na serio: do tej rozkminy zainspirował mnie jeden post na Hejted: Everything dotyczący właśnie granic czarnego humoru oraz tocząca się pod nim dyskusja na temat słuszności i niesłuszności poszczególnych żartów.

Fakt, każdego śmieszą inne rzeczy i ma do tego święte prawo, tak samo jak ma święte prawo do tego, by się tym swoim humorem dzielić. 

Ale nie bądźmy przy tym prostakami.

Sama czasem lubię pośmiać się z jakichś nieco bardziej makabrycznych rzeczy, ot, po prostu, taką jestem osobą, tego typu rzeczy są w stanie mnie rozbawić. Ale mimo to jestem w stanie się pohamować, jeśli widzę, że jakiś żart byłby nie na miejscu lub osoby, z którymi aktualnie przebywam, nie lubią tego typu żartów. To nie jest trudne, naprawdę. Wymaga tylko odrobiny kultury, której, niestety, niektórzy całkowicie świadomie wyrzekają się w imię śmieszków.

I z jakiegoś powodu bardzo trudno jest im zrozumieć, że gdyby zaczęli żartować z mojego kolegi, który kilka dni temu podczas śnieżycy miał wypadek samochodowy i dzisiaj wyszedł ze szpitala, w jego obecności, że „hEhE, zImA zNoWu ZaSkOcZyŁa DrOgOwCóW", prawdopodobnie dostałby dość mocny strzał prosto w twarz, nawet mimo tego, że ów kolega jest na razie raczej osłabiony. Z jakiegoś powodu trudno im zrozumieć, że śmianie się z konkretnych tematów w obecności osób, które te tematy z jakiegoś powodu bolą, jest bardzo, ale to bardzo nie na miejscu.

Temat Hitlera i podobnej klasy żartów już pomijam, bo pisałam o tym jakiś czas temu w OAoW i nie ma sensu się powtarzać. Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy, którą zauważyłam w komentarzach pod wspomnianym postem.

Śmianie się ze scen tortur i morderstw.

Nie mówię tutaj o ogóle scen z gatunku gore, bo niektóre, w szczególności te wyreżyserowane, mogą bawić z powodu swojego komicznego wręcz przerysowania (jak na przykład scena pierwszego zabójstwa w netfliksowej ekranizacji „Death Note", która jest tak przejaskrawiona i nieprawdopodobna, że wywołuje albo ryk śmiechu, albo przynajmniej ostre „what the fuck" na twarzy). Nie mówię tutaj też o rzeczach w stylu nagród Darwina. Mówię tu o tym, że niektórych niesamowicie bawią nagrania z autentycznych samobójstw czy morderstw lub egzekucji, które znalazły się w sieci, czy też filmy przedstawiające znęcanie się nad zwierzętami, typu ciągnięcie psa za samochodem, podpalanie kota czy inne tego typu sceny. Niektórych tego typu obrazki bawią. I to jest dość istotny sygnał, że należy wybrać się z tym do specjalisty. Śmianie się z głupoty ludzi, nawet jeśli doprowadziła ona do tragedii, jest jeszcze dopuszczalne w granicach tego czarnego humoru, jednak świetne bawienie się podczas oglądania scen w pełni świadomego i niekontrolowanego sadyzmu, mającego na celu wyłącznie wywołanie cierpienia lub nawet odebrania życia drugiej istoty lub, Cthulhu broń, dokonywania takich rzeczy samemu, jest po prostu chore i nie ma z humorem absolutnie nic wspólnego, za to świadczy o upadku moralności i poważnym zachwianiu zdolności empatii oraz ciągotach do okrucieństwa, które, zwłaszcza jeśli dana osoba sama również robi podobne rzeczy lub chce je robić, uważając, że nie ma w nich nic złego, „bO tO tYlKo CzArNy HuMoR", kwalifikuje się jak najbardziej do leczenia ze względu na to, że osoby z takimi brakami w moralności, jeśli nie zostanie to w żaden sposób „naprawione", mogą stać się w przyszłości zagrożeniem lub przynajmniej dość upierdliwym elementem fauny dla otoczenia – nie mówię tu, że każdy, kto nabija się z takich rzeczy, za 10 lat zostanie mordercą, ale bardziej o tym, że to właśnie takie osoby najprędzej staną się rodzicami znęcającymi się psychicznie i/lub fizycznie nad swoimi dziećmi, nazywając to „metodami wychowawczymi", szefami, którzy traktują swoich podwładnych jak gówno, bo mogą, czy ludźmi, którzy nie widzą nic złego czy to w okradaniu kogoś, czy to w przejściu zupełnie obojętnie nad kimś, kto zemdlał na ulicy lub miał wypadek i czeka na jakąkolwiek pomoc.

I od razu podkreślę, żeby nie było niedomówień: nie twierdzę, że absolutnie każda taka osoba pójdzie tą drogą, bo w trakcie życia wiele rzeczy się może wydarzyć i pogląd na niektóre sprawy moralne każdemu może się zmienić, jednak każda z takich osób powinna mimo to choć raz zatrzymać się i zadać sobie pytanie, co właściwie jest takiego zabawnego w tym, że ktoś przeżywa męczarnie. Natomiast spekulacje, do czego może doprowadzić ten problem, jeśli nic się nie będzie z nim robiło, są adekwatne do podanego przykładu, o którym bardzo chciałabym powiedzieć, że jest przerysowany, jednak niestety tego typu zachowania naprawdę się zdarzają i to właśnie one zainspirowały mnie do wypowiedzenia się.

Chcę też zaznaczyć, że ogólne upodobanie do gore niekoniecznie zawsze idzie w parze z tym „czarnym humorem". Wielu ludzi, choć często boi się do tego przyznać przed kimkolwiek, bardzo ciągnie do widoków jakichś makabrycznych scen. Jest w tym coś fascynującego, my, jako ludzie, bardzo często z jakiegoś powodu bardzo pragniemy zobaczyć ten mózg rozsmarowany na ulicy.

Everybody's waiting for something to happen
Everybody's waiting for something to see
Lunatics waiting for bigger disasters
Everyone's waiting for news on TV
Winding lives at the end of the spiral
Waiting dictators with their next big thrill
Everyone's looking, but no one is listening
Everybody wants to be in at the kill


Tak śpiewał Dickinson. I jest w tym w cholerę dużo prawdy. Tacy już jesteśmy, jednakże ta fascynacja śmiercią nie oznacza, że powinna nas ona bawić. A tych, których takie rzeczy śmieszą, zapraszam do obejrzenia filmu „Salo, czyli 120 dni Sodomy" i wypisania mi wszystkich elementów komicznych w nim zawartych, bo te wszystkie turboedgy nastolatki powinny przy tej produkcji wręcz dusić się ze śmiechu.

I jeszcze jedna, bardzo ważna informacja: nazwanie jakiegoś zachowania czarnym humorem nie jest usprawiedliwieniem dla chujowego charakteru.

So I watch and I wait
And I pray for an answer
An end to the strife and the world's misery
But the end never came
And we're digging the graves
And we're loading the guns for the kill  

Do następnego, kalafiorki!

Oczami Azie: o życiuWhere stories live. Discover now