Rozdział 1

16.2K 541 415
                                    

Witam moi kochani Pierwszy rozdział nowego opowiadania


Mam na imię Christopher mam prawie 16 lat jestem rasy ,,ludzkiej". Mam ciemny blond włosy, czerwone oczy jak krew, których nienawidzę. Obrzydzają mnie, ludzie mi ich zazdroszczą i mówią, jakie są piękne i pociągające, ale ja ich nie znoszę. Są. Straszne...



*****



Obudzi mnie budzik o 6;30 , wytarzałem się z mojego mięciutkiego łoża i podszedłem do szafy, z której wyciągiem biały T-shirt, czarne dżinsy i czarną skórzaną kurtkę następnie ruszyłem w stronę łazienki, wziąłem szybki prysznic. Po kilku minutach opuściłem pomieszczenie i pokierowałem się w stronę kuchni, zrobiłem sobie śniadanie, nie wspomniałem mieszkam sam moi rodzice jakby to ująć ,,Gdzieś Spierdolili" to było jakiś rok temu, nie przejmowałem się tym za bardzo, bo i tak nie miałem z nimi dobrego kontaktu i się mną nawet nie przejmowali. Zrobiłem sobie kanapkę z serem i sałatą, szybko ją pochłonąłem, nie jadłem zbyt dużo, ponieważ nie byłem zazwyczaj głodny, byłem wręcz przyzwyczajony do tego, że chodziłem głodny, gdy byłem młodszy, to rodzice ,,zapominali"o mnie. W tym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, od razu podbiegłem do nich i je szybko otworzyłem, w progu stał mój najlepszy przyjaciel Mike, był o kilka centymetrów wyższy ode mnie, bo miał 180 a ja 175, więc nie było dużej różnicy między nami. Miał granatowe włosy a końcówki lekko białe, miał prawie złote oczy, które błyszczały. Był lekko umięśniony, lecz bez przesady, w lewym uchu miał dwa srebrne kolczyki, tak jak ja, bo robiliśmy je razem jakieś 8 miesięcy temu. Ogólnie miał łagodną twarz, ale miał lekko zadarty nos i był bardzo przystojny, ale był debilem, oczywiście w dobrym znaczeniu. Zawszę mnie wspierał, rozśmieszał i nigdy się z nim nie dało nudzić. Wszedł do mojego mieszkania i objął mnie ramieniem i z uśmiechem na ustach powiedział:

-To, co lecimy? Zbieraj swoje rzeczy i idziemy na autobus, bo się znowu spóźnimy.-Lekko zachichotał pod nosem, na co ja zrobiłem to samo.

-Ale przecież to przez Ciebie się ostatnio spóźniliśmy, ponieważ zachciało ci się pomęczyć przed szkołą i poszliśmy zagrać za dom w koszykówkę. - Zaśmiałem się na wspomnienia z tamtego dnia, bardzo dobrze się bawiłem z przyjacielem tak jak zawsze.

-Nie moja wina, kapitanie! - No tak byłem kapitanem drużyny koszykarskiej w naszej szkole, do której uczęszczaliśmy. -Proszę o wybaczenie!- Głośno się zaśmiał, na co ja tylko spojrzałem na niego jak na idiotę.

-Ale z ciebie głupek. -Parsknąłem z lekkim uśmiechem na twarzy i zabrałem swoje rzeczy w rękę. - Idziemy rezerwowy?

-CO?! Jakie rezerwowy? Przecież jestem w pierwszym składzie. - Jęknął zdziwiony. - Nie możesz tak! - Rzucił mi się na szyję i błagał, żebym tego nie robił, na co ja tylko się z niego śmiałem, bo robił tak za każdym razem. On dobrze wiedział, że bym go nie dał na ławkę, bo jest za dobry. Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę przystanku, całą drogę się wygłupialiśmy i śmialiśmy ze swojej głupoty. Znam Mike'go od dziecka, od zawsze byliśmy jak bracia i mogliśmy sobie powiedzieć wszystko.

*****

Byliśmy przed budynkiem szkoły, jak zwykle robiła niezłe wrażenie, była wielka, miała ogromne boisko, ogród. Miała z pięć pięter i dach, na którym często siedzieliśmy ze złotookim. Poszliśmy w stronę wejścia, a potem w kierunku naszej klasy. Mieliśmy lekcję z naszym wychowawcą panem Mishimą, który uczył Matematyki, a Mike jej ani trochę nie kumał i zawsze się sprzeczał z nauczycielem. Gdy usiedliśmy w naszej ławce na końcu. Zadzwonił dzwonek, a do klasy wszedł nasz nauczyciel, Przywitał się z wszystkimi głośnym ,,Dzień dobry" po czym usiadł na krześle, popijając herbatę. Uznał, że dziś nam odpuści i możemy robić, co chcemy, tylko mamy być chicho. Jak by tego nie wykorzystać i omówić nasze dzisiejsze plany na wieczór, ponieważ zawsze w piątki razem z Mike'm albo nocowaliśmy u siebie nawzajem, albo wychodziliśmy na miasto lub imprezy.

Należysz do mnie! (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz