Rozdział 7

6.7K 391 178
                                    


W drodze do gabinetu w ogólne się nie odzywałem. Cały czas się zastanawiałem nad kilkoma sprawami. Dlaczego nas tu przywieźli ? Po co są in te badania? I co najbardziej mnie zastanawiało dlaczego ,,on" zaczął mnie lizać po policzku gdy spałem?! Odpowiadając sobie na te pytania ustaliłem pewną wersję, przywieźli nas tu by znaleźć najsilniejszych i zrobić z nich demony. Osoby które będą najpotężniejsze będą musiały robić coś niebezpiecznego. Tak podejrzewam. A badania hmmm...  Nie mam bladego pojęcia.  Jeśli chodzi o sprawę z Zack'iem to jest pod wielkim znakiem zapytani. Ehhh... Z rozmyśleń wyciągnął mnie Dasti.

-Młody? Kontaktujesz? - Zaczął mi machać przed twarzą. Podniosłem wzrok na jego twarz. - O żyjesz. - Zachichotał .

-Taa... Dużo jeszcze osób przed nami? - Zapytałem.

- Zostały tylko cztery osób nie licząc ciebie i mnie. - Odpowiedział mi po czym się uśmiechnął, odwzajemniłem czyn. 

- Właśnie a co z Alex i Mikiem? Nigdzie ich nie widzę. - Gdy się zamyśliłem totalnie zapomniałem o rzeczywistości. 

- Weszli  jakiś czas temu. Od razu po badaniach musisz iść do swojego pokoju. - Wymamrotał pod nosem. Zastanawiam się dlaczego trzeba iść tak szybko do pokoju. (przepraszam że się powtórzyło kilka słów, ale nie umiałam tego inaczej napisać) - O jeszcze dwie osoby. -Spojrzałem się w stronę kolejki.

-Faktycznie. - Podniosłem lekko prawą brew do góry i powróciłem wzrokiem na Czerwonookiego. -Szybko. - Coś mnie ciekawi muszę się go spytać o kolor jego oczu.

- Yhm - Mruknął. 

- A mam pytanie...- Powiedziałem cicho żeby tylko on to usłyszał.

- Hmmm? Jakie? - Podniósł zaciekawiony brwi.  Zbliżyłem twarz do jego ucha i szepnąłem.

- Teraz nie zdążymy przyjdź do mnie w nocy, chcę pogadać. - Wyszeptałem, on tylko kiwnął głową twierdząco. Usłyszeliśmy słowo ,,następny". Spojrzeliśmy na siebie i kiwnąłem głową na znak by on poszedł pierwszy i się uśmiechnąłem. On tylko westchnął i wszedł do pomieszczenia.

Czekałem aż wyjdzie dość długo bo jakieś dziesięć minut. Po wyjściu widziałem tylko jak idzie w stronę Pokoi. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem lekko na klamkę po czym je delikatnie popchnąłem. Wszedłem do środka pomaszczenia. Rozejrzałem się po Gabinecie, był cały szary miał dwa łóżka lekarskie po prawo od wejścia, na przeciwko nich było duże białe biurko a dokoła niego były półki z lekarstwami i tego typu podobnymi rzeczami .  Przed mną było okno a na jego parapecie biały kwiat.  Mój wzrok wylądował na chudym facecie w lekarskim fartuchu  o kruczoczarnych włosach. Stał do mnie tyłem, ale po budowie wiedziałem że to mężczyzna. Gdy przymknąłem za sobą drzwi a on się na mnie spojrzał. Miał łagodną twarz, Był bardzo blady i miał jasno niebieskie oczy. Przeleciał mnie wzrokiem od góry do dołu. Pokazał dłonią na łóżko informując mnie przy tym że mam usiąść, wykonałem polecenie. Podszedł do mnie trzymając w ręce notes a w drugiej długopis i usiadł na taborecie który był obok łóżka. Dopiero teraz zauważyłem że tam był. Zapisał coś w notesie po czym spojrzał na moją twarz. 

- Jesteś ostatni, prawda? - Zadał mi pytanie na które odpowiedziałem kiwnięciem głową. -Dobrze. - Odetchnął, zapewne z ulgą. - Masz wypełnij. - Poddał mi jakiś formularz z pytaniami i  odpowiedziami. Między czasie  poddał mi też długopis. Zabrałem się za czytanie pierwszego pytania, które brzmiało:

,, Chorujesz na jakąś chorobę? " - Szybko zakreśliłem odpowiedź ,, nie  " i spojrzałem na następne pytanie. 

,, Jesteś alergikiem " - Także zakreśliłem poprzednią odpowiedź.  Były jeszcze pomniejsze pytania, na które też odpowiedziałem. Podałem kartę mężczyźnie. Przejrzał ją szybko i podszedł do biurka i odłożył na nim papier. 

- Ile masz lat? - Spytał się nie patrząc w moją stronę.

- Prawie 16. 

- W... hmm - Chciał coś powiedzieć, ale się zawahał i do mnie podszedł. Usiadł znów na taborecie.- Jeśli masz piętnaście lat to jesteś z zasady za młody na zmianę rasy. Dlaczego Tu jesteś? Skąd cię zabrali? 

- Chodzi panu o to z jakiego miejsca mnie porwano? - Chyba o to mu chodziło bo przytaknął. - Byłem w klubie z przyjacielem. I gdy wracaliśmy w stronę domu to nas zgarnęli. 

- Ah rozumiem. Dobrze a teraz powiedz mi swoje imię. 

- Christopher.

- Yhm, ja jestem  Leftan i nie mów mi per pan, bo jestem tylko o pięć lat starszy od ciebie. -Lekko podniósł kącik swoich ust, uśmiechając się.  Mruknąłem potwierdzająco i odwzajemniłem gest. - Dobra to teraz muszę ci podać pewien lek.

- Co? po co...? -Chciałem dokończyć, ale mi przerwał.

- Jeśli nie dostaniesz leków może coś ci się stać. - Spojrzałem na niego zaskoczony. Posyłałem mu pytające spojrzenie. Spojrzał mi w oczy a ja mu.- Masz dopiero 15 lat, jak myślisz dlaczego przyjmowani do zmiany rasy są od minimum  16 roku życia? Twój organizm nie wytarza jeszcze pewnego czynnika bez którego nie uda się zmienić i przy dłuższym przebywaniu  z Demonem czy Aniołem Możesz coś ci się stać.  Więc musisz dostać odpowiednie leki. - Zdziwiło mnie to bo zawsze myślałem że to przyjęcie od 16 roku życia to tylko tak dla formalności. Chyba się zgodzę, wolę nie ryzykować. I tak bym stąd nie uciekł i tu zostanę.

- Ehhh... Zgoda. - Westchnąłem. Nadal nie jestem pewny czy to dobry pomysł, ale muszę zaryzykować i mu zaufać. 

- Grzeczny chłopiec. - Wstał i podszedł do biurka przynosząc strzykawkę i jakieś pudełeczko. Wyciągnął jedną tabletkę i mi ją podał. - Poczekaj dam ci wodę i to połkniesz. 

- D- dobrze - Był przy Biurku i otworzył półkę wciągając butelkę z wodą biorąc od razu gaziki i chyba plastry. Podszedł do mnie i podał mi napój, - Dziękuję.

- Proszę, a teraz połknij. -Zrobiłem co mi kazał. - Okey to teraz obróć się do mnie plecami.

- Yhm.- Odwróciłem się jak kazał. Popsikał mi plecy płynem dezynfekującym. Wbił igłę pomiędzy kręgi w kręgosłupie i wstrzyknął zawartość, po czym przetarł miejsce gazikiem i zakleił plastrem.

- I gotowe. - Powiedział nachylając się nad mną i poklepując mnie po głowie powiedział. - Jesteś słodki. - Zaczerwieniłem się lekko na co Leftan się zaśmiał.

- Nie śmiej się! - Burknąłem. 

- HaHa przepraszam. - Przetarł łzę która mu poleciała od śmiechu. - Już zazdroszczę demonowi który będzie się tobą opiekować.

- Co, dlaczego? - Posłałem mu pytające spojrzenie bo totalnie go w tym momencie nie rozumiem.

- Nie ważne, a teraz zmykaj do pokoju. - Nie odpowiedział mi tylko pchając za plecy kazał wyjść. - A i nikomu nie mów o tych lekach, bo teoretycznie nie powinienem ci ich podawać.

- Hmm czemu? 

- Bo szef uznaje to za niepotrzebne. I lepiej jeśli się nikt nie dowie. - Przyłożył palec wskazujący na swoje usta oznajmiając że mam nikomu nie mówić. Chciał już się pożegnać i zamknąć drzwi, ale szybko dodał. -  A Przychodź tu codziennie około godziny 18 / 19. Bym dawał ci leki.

-Okey, na razie. - Machnąłem mu ręką na pożegnanie on zrobił to samo. 



Leftan 

Leftan 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Należysz do mnie! (Yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz