Rozdział 28

4.9K 309 36
                                    



- Dobra do rzeczy - Dylan zaczął, a my spojrzeliśmy na niego wszyscy - w skrócie zabieramy waszą czwórkę do innego budynku, należącego do Zack'a, w którym dokończycie swój trening, a dziś przydzielimy wam waszego przewodzącego demona. Jedziemy wszyscy tu obecni i na miejscu będzie jeszcze kilka osób, ale to teraz nieważne. Ważne jest to, po co będziecie przeniesieni, mianowicie - jego mina spoważniała tak jak reszty demonów  - Wiecie, po co zostaliście tu ,, przyprowadzeni" nie dla zabawy, po zmianie w demona będziecie musieli walczyć o swój przyszły naród. Nie zostaliście wybrani z przypadku, wierzymy, że będziecie walczyć z całych sił i się nie zawiedziemy. Jutro o dziewiątej mamy wyjazd, nie macie dużej ilości rzeczy, więc nie będzie problemu. A teraz do sprawy z waszymi demonicznymi przewodnikami. Mike będziesz razem z Dastim pod moim nadzorem, ty Alex jesteś pod opieką Lefta'na, a jeśli chodzi o ciebie, Chris to już wiesz zapewne, ale dla pewności ci przypomnę jesteś przydzielony do Zack'a. A i jeszcze jedno, teraz nic nie będzie takie samo - rozejrzałem się dokoła, patrząc na wszystkich po kolei, ich twarze były poważne. Przez dłuższą chwilę trwała niezręczna cisza. Po czym zaczął mówić innym jaki demon został przydzielony do kogo.

-Dobra teraz sprawa tej o to dziewczyny - wskazał na dziewczynę. 


- A no tak, więc Iris jest upadłym Aniołem, którego razem z Zack'iem i Dylan'em znamy już od bardzo dawna i jest tu po to, by nam pomóc przy waszym przygotowaniu, dowiedzenia się o słabościach aniołów ich stylu wali, jakie mają moce i inne takie, ale od razu mówię, że jeśli należała do tej rasy nie znaczy, że jest przeciwko nam, wręcz przeciwnie jest prawie od zawsze po naszej stronie, dlatego została upadłym Aniołem, przez przyjaźnienie się z Demonami - Leftan odetchnął, zakańczając swój monolog.


- Dobra to na tyle możecie dziś sobie odpocząć, widzimy się jutro - oznajmił szaro włosy demon, muszę z nim pogadać, strasznie się boję, ale nie muszę mu wszystko wyjaśnić, nie chce by źle myślał o Dastim.

- Młody idziesz? - Alex spojrzała na mnie pytająco.

- Nie muszę coś jeszcze zrobić - ruchem głowy pokazałem na chłopaka, a ta tylko kiwnęła głową, lekko się uśmiechając.


- Zack możemy pogadać? - spojrzałem się błagalnym wzrokiem na chłopaka. Chce mu wszytko na spokojnie wyjaśnić, to było nieporozumieniem.

- O czym niby? - warknął, nawet na mnie nie patrząc, nie powiem, zabolało. Nie odpowiedziałem mu, nie wiedziałem co powiedzieć, on tylko prychnął i ruszył przed siebie. Debil, debil, jak możesz być takim debilem?! Krzyknąłem w myślach.


On się ode mnie oddalał, był już przy drzwiach, poczułem ogromny ból w klatce piersiowej, nawet nie wiem, kiedy podbiegłem do niego, złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą, nie wiem, gdzie go ciągnąłem, po prostu chciałem z nim porozmawiać i być przy nim. Nic więcej nie oczekuję, chce, tylko by mnie wysłuchał. Szedłem przed siebie, nie patrząc czy mu się to podoba, czy nie po prostu, nie obchodziło mnie w tym momencie nic więcej jak wyjaśnienie mu tego wszystkiego. W pewnym momencie chłopak mnie wyprzedził i teraz on mnie ciągnął, zaprowadził mnie do swojego, jak pamiętam gabinetu. Weszliśmy do pomieszczenia, trzaskając drzwiami.

- Więc?! - powiedział podniesionym głosem, wyczułem w nim nutkę złości, zestresowania i smutku. Próbowałem wydusić z siebie chociaż jedno słowo, ale nie mogłem, każda próba otwarcia ust kończyła się ponownym ich zamknięciem. Czułem, jak moje oczy zaczęły robić się wilgotne i mokre, chciało mi się płakać, stałem jak wryty, nie mogłem się nawet ruszyć. Demon w końcu podszedł do mnie i powiedział - jeśli nic nie masz do powiedzenia...

- Nie! - krzyknąłem, przerywając mu - t-to co zobaczyłeś rano... to nieporozumienie... wiem, ja wiem, jak to mogło wyglądać, ale nic na prawdę nic się nie stało między nami, n-naprawdę... - zacząłem po prostu płakać, rękami nieudolnie próbowałem wytrzeć kolejno to spływające z moich oczu łzy, na marne, leciało ich coraz to więcej - J-ja przep-przepraszam... - Zack zbliżył się do mnie, złapał mnie ręką za podbródek, podnosząc go do góry.


- Nie do twarzy ci z płaczem - powiedział to tak łagodnie, przecierając kciukiem moje lecące z oczu łzy, chłopak delikatnie pocałował mnie w czoło lekko się uśmiechając, złapał mnie w biodrach i wyszeptał - obwiń ręce wokół mojej szyi - posłusznie to zrobiłem, demon szybko mnie poniósł - nogi - wiedziałem, o co mu chodzi, nogami obwiniłem się wokół jego bioder. Schowałem głowę w zagłębiu jego szyi, on wyszedł z pomieszczenia i korytarzem ruszył do innego pokoju zapewne swojego. Po dotarciu wchodząc, zamknął drzwi i usiadł na łóżku, obierając się plecami o ścianę, głaszcząc mnie po plecach i głowię. Zamknąłem oczy, mocnej przytulając się do chłopaka.

- Zack? - zapytałem, on wymruczał ciche tak - o-odchylisz szyję do tyłu? - poczułem na mojej twarzy i uszach ogromne pieczenie, aaa jakie to zawstydzające. Demon nic się nie odezwał, tylko odchylił bardziej szyję, dając mi do niej większy dostęp. Delikatnie zacząłem całować jego skórę, mocniej zawinąłem nogi na jego biodrach, a ten położył rękę na moich pośladkach, delikatnie je ściskając. Wgryzłem się w jego szyję, zasysając skórę, nie jestem dobry w robieniu malinek, ale się staram. Gdy skończyłem, odsunąłem się delikatnie by na nią spojrzeć, nie wyszła, tak jak miała, ale nie jest najgorzej, jeszcze raz wgryzłem się w szyję chłopaka, zamruczał, tak słodko zamruczał, ale przy okazji mocniej ścisnął mój pośladek, na co jęknąłem. Zrobiłem mu cztery lub pięć malinek, po czym pocałunki skierowałem do góry, nogi już nie były na biodrach chłopaka a siedziałem na nim okrakiem, podnosząc się wyżej na kolanach, by dotrzeć do jego ust. Gdy mi się to w końcu udało, spojrzałem na chłopaka i cała moja odwaga poszła się pieprzyć, moje kolana się ugięły, znów na nim usiadłem i opuściłem głowę na jego tors.


- Ojoj, nie mów mi... - prychnął uroczym śmiechem.

- Cicho bądź! - Moje ręce mocniej zacisnęły się na jego bluzce, on kolejny raz delikatnie pogłaskał mnie po głowie.


- Jesteś mój i nikogo innego - wyszeptał.


- Jestem twój - uśmiechnąłem się z wielkim rumieńcem na twarzy.








Należysz do mnie! (Yaoi)Where stories live. Discover now