Rozdział 37

3.7K 231 41
                                    

Strasznie mnie boli głowa, gdzie ja właściwie jestem, co się działo. A no tak biłem się z Dylanem i... K*rwa. Otwarłem szeroko oczy, próbując szybko wstać. Usiadłem, rozejrzałem się po pomieszczeniu, byłem w moim pokoju na swoim łóżku. Przeciągnąłem się, kładąc ręce na kołdrze, poczułem coś, raczej kogoś. Spał tam Zack, kosmyki włosów przykryły jego oczy, miał delikatnie rozchylone usta, taki słodki. Delikatnie pogłaskałem go po jego gęstych, miękkich włosach.

- Nie śpisz już? - wymruczał, otwierając jedno oko, spoglądając na moją twarz.

- Obudziłem cię, przepraszam - Zack przymknął powiekę i wtulił się we mnie - nie za wygodnie ci ? - zaśmiałem się cicho.

- Właśnie nie za bardzo - w sekundę podniósł się i na mnie rzucił, przewracając mnie na plecy, jego usta były przy mojej szyi. Nosem przejechał nim po jej długości. Byłył bardzo blisko mojego ucha - jak się czujesz ?

- Całkiem dobrze - odpowiedziałem bez zastanowienia.

- Przepraszam to moja wina, powinienem szybciej go powstrzymać, nie doszłoby do tego i... - obróciłem się w jego stronę, przykładając swoje czoło do jego.

- To nie twoja wina, to ja z nim przesadziłem, a to, że nas nie powstrzymaliście, nie jest naprawdę wazne - przytuliłem się do niego i zamknąłem oczy.

- Chris...

- Cicho idę spać, a ty razem ze mną - wtuliłem się w jego klatkę piersiową, zasypiając w pare minut.

*

Obudziłem się, a Zack'a już nie było obok mnie. Głowa już mnie tak nie bolała, jak wcześnie, ale nadal ją czułem. Uznałem, że wyjdę z pokoju i pójdę do naszego salonu pogadać z innymi. Chce pogadać z Dylanem, o tym, co się stało. Wstałem z łóżka, poszedłem się przebrać do łazienki. Gdy wszedłem do pomieszczenia pierwsze co to spojrzałem w lustro, o kurwa zajebiscie... prawie cała szyja jest czerwona i opuchnięta, po prawej stornie mam duży opatrunek, moja twarz też nie wyglądała za dobrze delikatnie rozcięty łuk brwiowy, a na dodatek mam obwinięta głowę bandarzem, przebrałem się i ruszyłem w stronę salonu. Założyłem zwykle czarne dżinsy i czarną polówkę.
szedłem korytarzem, gdy nagle jeb, dostałem drzwiami w twarz, upadłem na ziemie, łapiąc się za nos.

- Matko! Chris nic ci nie jest? - nad moją głowa stał Mike, ze zdziwieniem i strachem na twarzy.

- Nie, nic mi nie jest- odwzajemnił gest i podał mi rękę bym wstał - Dzięki.

- Gdzie idziesz ? - spytał, zamykając drzwi z których wyszedł.

- Do salonu, idziesz ze mną ?

- Jasne - ruszyliśmy razem w stronę pomieszczenia - ogólnie jak się czujesz?

- W sumie bywało gorzej, ale mnie wszystko boli - chłopak spojrzał się lekko ze zmartwiona miną, widząc to od razu powiedziałem - ej co z tobą od ciebie dostawałem już mocnej, pamietasz jak się pokłóciłśmy na imprezie i zacząłeś mnie lać bez opamiętania bo byłeś tak najebany?

- Nie przypominaj mi nawet, musiałem potem następnego dnia łazić i cię przepraszać - wypuścił zrezygnowany powietrze z płuc.

- Hahah no właśnie, teraz choć na salony - posłałem mu szczery uśmiech, by się już tak nie martwił, on odwzajemnił go i ruszył za mną.

Gdy dotarliśmy na miejsce, było już tam większość osób prócz Zack'a jak zwykle. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i usiedliśmy przy stole by zjeść naszykowane już śniadanie. Gdy zjadłem posiłek co chwile patrzałem na Dylana, chce z nim wyjaśnić wczorajsza sytuacje, tez jest lekko pobujamy, ale nie tak bardzo jak ja. Z moich głębokich przemyśleń wyrwał mnie Dasti

- Ej słyszysz ty mnie ? - machał mi przed twarzą otwartą dłonią, spojrzałem się na niego pytająco, on wykorzystał moją uwagę skupioną na nim a nie na czymś zupełnie innym - odpuść sobienie może dzisiaj trening, będzie to dla ciebie lepsze - podniosłem tylko brew do góry i wyszczerzyłem oczy.

- Czemu niby ? - odpowiedziałem narazie jeszcze spokojnie, ale byłem już podenerwowany, co ma znaczyć, że lepiej jak nie pójdę na ten tenig, co ja jestem małe dziecko co jak dostanie w twarz to od razu bierze sobie tygodniowy urlop, przecież nic mi takiego nie jest mam kilka ran i siniaków, ale to nic takiego.

- Wiesz... - chciał już coś powiedzieć, ale mu przerwano.

- Nie jest małym dzieckiem poradzi sobien- Alex ze spokojem wtrąciła się w rozmowę delikatnie podnoszać koncik swojich ust patrząc ja mnie, ta dziewczyna jest cudowna naprawdę gdybym mógł to bym ją poprzytulał, nie dość, że taka słodziutka to na dodatek jest taka kochana.

-No niby tak - opuścił zrezygnowany wzrok z mina zbitego psa, ja widząc ten widok cicho się zaśmiałem - a ty z czego się śmiejesz, hmm? - ojoj chłoptaś się oburzył, a to niby ja jest takie dziecko co trzeba pilnować 24/7. Pokazałem mu język - uważaj bo ci jeszcze coś z tym językiem stanie - mówić to Mike złapał za koj język i mocno pociągnął do dołu, przez co moja głowa powędrowała za ciągniętym narządem.

- Alatydefilu - wybełkotałem, chłopak zaczął się śmiać i puścił mój biedny język.

*

Trening właśnie się zaczął, a Zack'a nadal nie ma, czekam na niego w naszej sali w której zazwyczaj ćwiczyliśmy, już lekko zirytowany miałem wyjść z pomieszczenia gdy nagle usłyszałem głos za mną.

- Chris, możemy pogadać - odwróciłem się i ujrzałem Dylana, który stał w progu drugich drzwi.

- Jasne, sam nawet miałeś potem iść to zrobić - odpowiedziałem i podszedłem do chłopaka.

- słuchaj chciałem przeprosić za wczoraj, moja demoniczna strona trochę się różni od tej mojej ludzkiej i nie mogłem tego kontrolować

- Nie no nic się przecież takiego nie stało, nie zrobiłeś mi jakiejś to dużej krzywdy, kilka małych zadrapań i siniaków - w sumie chciałbym go o coś spytać bo gdy już mówi o tym, że nie panuje nad swoją demoniczną stroną to czy Zack też?

- Mam taką nadzieje, że nic ci się tak poważniejszego nie stało - odetchnął z ulgą.

- Dylan mam jedno pytanie - czarno włosy spojrzał na mnie.

- Jakie ?

- Jak to jest, że nie panujesz nad swoim wewnętrznym Demonem? - spytałem pewnie, bo naparawde mnie to zastanawiało.

- Powiem tak, jeśli sam z własnej woli się przemienie to nie mam problemu z kontrolą nad Demonem, ale gdy on sam się ,,wywoła" to trudno nad nim zapanować a co dopiero kontrolować w 100%.

- A czyli na tym to polega - odetchnąłem z ulgą, ale nagle mi się coś przypomniało - a i jescze wiesz może gdzie jest Zack ? Czekam na niego już od jakiegoś czasu a on nadal się nie pokazał.

- Jak mam być szczerym to nie mam pojęcia, dziś chyba nie miał jakoś dużo do roboty, wiec powinien tu być.

- Jasne, dzięki wielkie - Dylan kiwnął tylko głową i wyszedł z slali naprawdopodobniej na trening z Mikem i Dastim.

*

Nie no zaraz się zdenerwuje go tutaj nadal nie ma, ile można czekać na tego głupiego Demona, niby syn władcy demonów, a nie umie nawet poinformować, że nie przyjdzie. Po prostu pójdę sobie na basen czy tam siłownie i zrobię sobie trening

Należysz do mnie! (Yaoi)Where stories live. Discover now