Rozdział 35

4.2K 293 56
                                    




Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Otwarłem delikatnie powieki, czuje czyjeś ręce na brzuchu, spojrzałem się delikatnie do tyłu. Leżał tam Zack, spał, tak słodko spał. Miał delikatnie rozchylone usta, powoli i cicho oddychając. Chciałem powoli wyrwać się z objęć demona, ale przez nieprzyjemne uczucie w głowie, było to niemożliwe. Gdy udało mi się usiąść. Złapałem się za głowę, co ja wczoraj robiłem? Olśnienie, podniosłem rękę i uderzyłem śpiącego chłopaka w głowę. Ten od razu wstał i się na mnie spojrzał zdziwiony z wyrzutem.

- To za to, że teraz mnie głowa boli! - huknąłem i z turlałem się na podłogę z łóżka. Szaro włosy był chyba trochę zdziwiony sytuacją, bo nawet się nie odezwał.

Usiadłem se wygodnie przed łóżkiem i udawałem obrażonego.

- Chris! - usłyszałem Zack'a nad mną - otwarłeś prezent?

- Nie - prychnąłem.

- To go otwórz w końcu - masz do mnie pretensje i co jeszcze, hmmm??? Spojrzałem na niego spod byka, co za debil...

- Kaca mam nie przeszkadzaj mi - odpowiedziałem, zdzierając kołdrę z łóżka.

- To nie musiałeś tyle pić - no zaraz nie wytrzymam, wstałem i w jednej sekundzie rzuciłem się na niego, przygwoździłem go do łóżka. Byłem zbyt pewny, trochę się zachwiałem, nawet bardzo, bo głową uderzyłem w jego głowę, ale go to chyba mniej bolało. Zrobiłem minę obrażonego dziecka i usiadłem na jego biodrach - i co to za mina, hm?

- Zamknij oczy - rozkazałem, zrobił to posłusznie - wyciągnij język do przodu - kolejny raz mnie posłuchał. Nachyliłem się nad jego ustami i namiętnie wbiłem się w jego usta. Zack oddał się mi, chyba pierwszy raz dał mi przejąć kontrole przy pocałunku, zazwyczaj to on to robił i nie dopuszczał mnie do tego. Słyszałem cichy pomruk chłopaka, jestem zadowolony z tej sytuacji, a teraz będę jeszcze bardziej zadowolony. Szybkim ruchem ugryzłem chłopaka jak najmocniej w język.

- AŁA! Za co kurwa?! - złapał się za buzie, ja zszedłem z jego brzucha i wstając na podłogę, ruszyłem w stronę łazienki.

- To było za upicie mnie... a to drugie za wszystko inne - drugą część zdania powiedziałem dość cicho, ale na tyle głośno by usłyszał. Nie patrząc na niego, wszedłem do łazienki się ogarnąć.

***

- Masz - chłopak stał nad mną, trzymając torbę na prezent, totalnie o tym zapomniałem. Siedziałem razem z Mike'em i Dylanem w salonie, oglądając coś w telewizji, bo za niedługo mamy trening. Wracając, spojrzałem się na chłopaka, trochę mi głupio, że zapomniałem o tym prezencie. Odebrałem prezent od chłopaka mówiąc ciche ,,Dziękuję". W środku było pudełko w kształcie prostopadłościanu, owinięte w papier ozdobny. Szybko odpakowałem, żeby zobaczyć zawartość. To był, telefon. Podniosłem wzrok i szeroko się uśmiechnąłem do Zacka.

- Dziękuję - stałem, mocno oplatając ręce wokół jego tali, on odwzajemnił gest.

***

Byliśmy na sali treningowej, rozgrzewając się. Dziś mieliśmy mieć sparing z demonami i Iris, oczywiście oni będą w ludzkiej formie, ale mają dawać z siebie jak najwięcej, lecz by nie zrobić nam krzywdy. Każdy sparing był z kimś innym, losowaliśmy przydzielonych do walki przeciwników, (od razu daje kolejność, w jakich będą walczyć ) Dasti wylosował Zack'a, Mike Leftan'a, Alex Iris, a ja Dylana. Jestem świadomy tego, że on nie będzie się oszczędzać z walką.

Dwójka stanęłam w zupełnej ciszy na środku sali. Chłopak w dosłownie sekundzie znalazł się obok Demona, chciał kopnąć szaroszeregowego w brzuch, z bardzo dużą siłą, lecz demon bez problemu odskoczył od przeciwnika i gdy ten zdezorientowany, próbował wyjść z sytuacji cało, ale szarooki wbił mu pięść w brzuch, chłopak się zachwiał, ale nadal stał na nogach. Spojrzał się na Zack'a i wbiegł w niego z bara w brzuch, by ten się przewrócił, co mu się nie za bardzo udało, niby upadł, ale od razu odwrócił sytuacje by być w lepszym położeniu, Zack podcioł mu nogi i poleciał również na ziemie, wstał i szybko go przygwoździł do podłogi, Dasti próbował się szarpać, ale mu nie wychodziło.

Co do Mike'go i Leftana, to walka trwałą chwilę, chłopcy uznali to za zabawę i się tylko wygłupiali. Dziewczyny natomiast walczyły spokojnie, ale spektakularnie, perfekcyjne ruchy, skupienie, Alex była perfekcjonistką, robiła wszystko z głową, miała zaplanowany ruch. Teraz zostałem tylko ja i Dylan, już nie żyje... Rozciągałem się w tym momencie, lekko zerknąłem na mojego ,,przeciwnika"

- Pośpiesz się, chce już to skończyć - spoiłem się i powolnym krokiem szedłem w stronę środka sali. Stanąłem naprzeciwko demona, zaczyna.

Należysz do mnie! (Yaoi)Where stories live. Discover now