Rozdział 10

6.6K 401 107
                                    




Następnego dnia miałem wziąć rano leki po czym musiałem iść do Dylana. Podobno mam go znaleść na sali konferencyjnej. Przebrałem się w ,, mundurek " i ruszyłem w stronę pomieszczenia w którym mieliśmy się spotkać. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Nikogo nie było w pokoju oprócz mnie.  Usiadłem na kanapie i czekałem. W ciągu kilku minut otworzyły się drzwi od wyjścia z pomieszczenia i stanął tam Zack a nie Czarnowłosy. Spojrzał na mnie po czym podszedł do mnie i Usiadł obok mnie na kanapie. Przez chwile się do siebie nie odbywaliśmy . Ale on przerwał tą ciszę.

- Dylan'a nie będzie. - Powiedział to bez uczuć. I jak on niby ma być dobrą osoba ? Nie wydaje mi się by taki był. - Dzisiaj ja się tobą ,,zajmę" - Dał dużo nacisk na ostatnie słowo.

- Czemu go nie będzie ? - Jestem w stanie zrobić wszystko by tylko spędzić z szarooki jak najmniej czasu to możliwe.

- Miał coś bardzo ważnego do zrobienia. - Spojrzał na mnie tymi oczami bez Jakiegokolwiek wyrazu życia. On ma niby uczucia ? Pfff nie rozśmieszajcie mnie. Wstał i nie patrząc na mnie ruszył do drzwi w czasie powiedział oschle - Choć.

Ruszyłem za nim bo co innego mi pozostało? Nic... nie uda mi się stad wyrwać, bo i tak nie zostawię Mika i reszty. Ehh... zanim się zorientowałem uderzyłem w plecy szarookiego wywalając się przy tym na podłogę . Spojrzałem na niego pytająco gdy się odwrócił w moja stronę. Ten tylko wzruszył ramionami i otworzył jakieś drzwi z czarnym numerem 4 wygrawerowanym na kawałku metalu. Podniosłem się do pozycji siedzącej i ruszyłem za nim. W pokoju były dwa duże okna naprzeciwko drzwi wejściowych białe ściany i podłoga z czarnych desek. A na ścianach było mnóstwo brązowych szafek na klucz. W rogu pokoju była duża szara kanapa narożnikowa a przed nią mały stoliczek. Po lewo od wejścia było duże brązowe biurko z laptopem. Zack pokazał otwartą dłonią na kanapę informując mnie bym tam usiadł, wykonałem polecenia a on podszedł do biurka i przy Nim usiadł włączając urządzenie. Siedziałem chwile w milczeniu po czym mi się znudziło, wiec wstałem i podszedłem do niego. Nachyliłem się nad biurkiem i się przyglądałem szaro włosemu. On na to nie reagował nawet na mnie nie spojrzał. Tylko przeglądał coś w tym głupim laptopie. Chyba dość długo się na niego patrzyłem bo straciłem rachubę czasu i się zamyśliłem nie widząc nawet kiedy on wyłączył urządzenie i odszedł od mnie.

- Kontaktujesz? Czy nie? - Dopiero teraz zauważyłem że tyka mnie długopisem po policzku. Otrząsnąłem się i na niego spojrzałem.

- C-co?! - podniosłem zdziwimy brwi i na niego spojrzałem. Jak zwykle ten sam wyraz twarzy, bez uczuć...

- Przestałeś kontaktować a mamy zajęcia. - spojrzałem się na niego jak na debila, którym był, ale to mały szczegół.

- No tak zapomniałem - Użyłem takiego sarkazmu by go wyczuł - Ale to ty przecież cały czas siedziałeś przy laptopie i kazałeś mi siedzieć na kanapie. - wystawiłem mu język by go obrazić, ale nie podziało...

- Hmmm, ale nie ja cały czas wlepiałem swoje gały w swojego nauczyciela. - Spojrzał na mnie z kpiną na twarzy.

- Nie ja uciekłem z gabinetu doktora. - I się wkopałem, zakrytem usta buzią. Ten się na mnie spojrzał. I złapał mnie za bluzkę rzucając  na kanapę.  Syknąłem  z bólu gdyż uderzyłem się od tyłu w twardą krawędź kanapy. Leżałem na plecach a on zawisł nad mną na czworaka. - Co ty....  - Nie udało mi się więcej  powiedzieć.

- Ty myślisz że masz zjebane życie tylko przez tą jedną sytuacje ?! Nie wiesz co to prawdziwe cierpienie psychiczne i fizyczne! Wiesz ? Chyba nie! Wiec nie mów że masz tak do dupy! - krzyczał, cały czas krzyczał. Nie rozumiałem...

Naprawdę nie rozumiem. Poczułem jak po moim prawym policzku spływa coś mokrego. Łza ?! Ja płacze ?! Nie!! Przez tego debila płacze ! Zack się uspokoił gdy zauważył moje łzy. Zszedł ze mnie kładąc się obok mnie i na mnie spojrzał. Zrobiłem to samo a nasze spojrzenia się skrzyżowały po czym  Położył swoją dłoń na moim policzku i przetarł mokrą strużkę łez. Po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Oddałem gest wtulając się w jego tors nadal płacząc. Wplótł dłoń w moje włosy i zaczął mnie delikatnie głaskać a druga rękę położył na moich plecach i zrobił to samo co z drugą. Był taki ciepły. Mocniej wtuliłem się w ciało szarookiego. Nie wiem jak długo tak leżeliśmy wtuleni w siebie, ale zapewne dość długo bo zasnąłem.

Poczułem ciepły powiew wiatru na mojej twarzy. Otwarłem zaspane oczy marszcząc przy tym nos, był to Zack lekko się uśmiechając w moją stronę. Zaraz CO?! On się uśmiecha ? Nie mogę uwierzyć... Patrzyłem na niego z niedowierzaniem otwierając przy tym szerzej usta, przyglądałem się mu jak wryty w podłogę.  On na to lekko Prychnął śmiechem. I śmiać się bez pogardy potrafi? Jeszcze bardziej jestem zdziwiony ma naprawdę ładny uśmiech wyglada naprawdę przyjemnie z tą mimiką twarzy.

- Ty się uśmiechasz. - On na to znowu prychnął śmiechem. - I się śmiejesz. - Nie wiem o co tu chodzi. Ale zaraz która jest godzina ? Ile ja już tu leżę ?  Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu by zorientować się dokładnie gdzie ja jestem i co tu robię. Leżę wtulony w syna władcy demonów. Spojrzałem znów na niego. - Która godzina ?

- Hmmm coś około piętnastej. - Nie no okey. Zaraz której ? Już jest ta godzina? Ale przecież ja tu byłem o dziewiątej.

-  Czemu mnie nie obudziłeś wcześniej  ? 

- Spałeś tak słodko że nie moglem cię obudzić. Tak słodko marszczysz mostek gdy ci dmuchałem w twarz.  - Powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy

- I tak mogłeś mnie obudzić - wymamrotałem i Opuściłem  głowę by jej nie zauważył bo poczułem jak policzki mnie pieką. Co ja dziewczyna  że od takich słów się czerwienie ? Co się ze mną dzieje najpierw ryczę potem się przytulam a teraz czerwienie.  Noż Kurwa!

- Tak mocno byłeś we mnie wtulony że nie mogłem się jakkolwiek ruszyć. - Powiedział z wyraźnym zadowoleniem. Strzeliłem cegłę, teraz to byłem cały czerwony.

- Jeśli ci się to nie podobało mogłeś mnie po prostu odepchnąć i po sprawie. - Powiedziałem doprowadzając  swoją twarz do normalnego koloru.

- Nie no mi się bardzo podobało. - Zrobił chwile  przerwy po czyn dodał. -  Z tego powodu że siedziałem dzisiaj z tobą nie musiałem nic dziś robić a że spałeś to tez mogłem odpocząć. A nie siedzieć w papierach całym dniem.

- No to jak sobie odpocząłeś to możesz mnie wypuścić  i zrobić to co mieliśmy od początku. Czyli moje zajęcia.

Należysz do mnie! (Yaoi)Where stories live. Discover now