Rozdział 11

6.1K 398 152
                                    




- No to jak sobie odpocząłeś to możesz mnie wypuścić i zróbmy to co mieliśmy od początku. Czyli moje zajęcia. - Spojrzałem na niego na co on westchnął przeciągliwe.

- Dobrze. - Mruknął. Zacząłem się podnosić do siadu po czym miałem wstać, ale przeszkodziła mi ręka Zack'a. - Co ty robisz? - Posłałem mu pytające spojrzenie.

- Wstaje? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. (XD)

- Po co niby? - Spojrzał na moją twarz, a ja posłałem mu pytające spojrzenie. Nadal trzymał moją rękę, pociągnął ją do siebie. Leżałem na nim.

- C-co?! - Krzyknąłem. Co on robi?

- Sam tego chciałeś. - Fuknął, znów bez wyrazu na twarzy.

- Ja?! Kiedy niby?! - Podniosłem brwi podnosząc swój głos. Nie krzyczałem, mówiłem po prostu głośniej niż zwykle.

- Powiedziałeś że chcesz zajęcia to masz. - Powiedział łapiąc mnie za ramiona i obracając mnie tak bym teraz był pod nim... Znowu. Patrzałem na niego z niezrozumieniem. Nie mam pojęcia o co mu w tym momencie chodzi, przecież chciałem ,, zajęcia " a nie TO co teraz robi. - Widzę że Left ci nic nie wyjaśnił, Ehhh - Westchnął, Złapał się jedną ręką za czoło a drugą popierał się o kanapę przy mojej głowie. - Mam ci tłumaczyć, czy po prostu będziesz robił co będę mówił?

- Mógłbyś mi wyjaśnić? - Spytałem pewnie, jasna sprawa że chciałbym wiedzieć co się dzieje. Co niby Leftan mi miał powiedzieć i dlaczego mi tego nie powiedział. Szarooki spojrzał się a mnie. Tymi swoimi oczami... Są takie puste... Nic w nich nie widać, żądnych emocji... On też ich nie okazuję zbyt często.

- W skrócie musisz jak najczęściej przebywać z demonami, a najlepiej by mieć kontakt fizyczny. - Powiedział po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji, czyli opieraniu się rękoma obok moich barków. Debil! A dlaczego on, a nie kto inny? Np. Leftan czy Dylan, lub ktokolwiek inny? - Poprzedzając twoje pytania, nie nie mógł być inny demon. Szybciej i bezpieczniej będzie jeśli twoim demonem pędzie szlachetny demon czystej krwi, taki jak ja - No rzesz kurwa! Nie mógł być nikt inny? Ale czekaj... Skąd on niby wiedział o co chciałem zapytać? I dlaczego powiedział dokładnie to o czym myślałem?

Spojrzałem na niego w jego twarz, a mój wzrok zawędrował na jego oczy. Szarooki zerknął na mnie i nasze spojrzenia się skrzyżowały kolejny raz dzisiaj. Patrzeliśmy sobie w oczy jeszcze przez jakiś czas bez ruchu, a ja w końcu mogłem się bliżej przyjrzeć jego twarzy. Dzieliły nas z dwadzieścia centymetrów, ale odległość się cały czas zmniejszała sam już nie wiem czy to on czy ja to powodował, ale się tym nie przejąłem. W tym momencie jego oczy były takie śliczne, nawet bez wyrazu jakichkolwiek uczuć. Moja ręka powędrowała na jego głowę wplatając palce w jego włosy. Były naprawdę miękkie, takie śliczne. Ten kolor affff był naturalny czy farbowany, ale gdyby farbował to by nie były takie mięciutkie tylko suche. Bawiłem się jego włosami, były naprawdę przyjemne w dotyku.

- Takie mięciutkie... - I palnąłem. Oderwałem rękę z jego włosów i złapałem się szybko za usta. - J-ja P-przepraszam!! -Wymamrotałem, lekko krzycząc ze zdziwienia co właśnie zrobiłem. I odwróciłem wzrok gdzieś w bok by na niego nie patrzeć. Byłem cały czerwony, Dlaczego to zrobiłem?!

- Ostatnio zrobiłeś prawie to samo. - I spojrzałem się na niego zaczerwieniony. Pamięta tamto? To był przypadek, i teraz też. Ja nie robię tego celowo. Naprawdę samo tak wychodzi. Strzeliłem taką cegłę po czym się odezwałem.

- Masz rację. Co ja robię? - Przykryłem oczy ręką. I zacząłem się śmiać, sam nie wiem dla czego tak po prostu. - Haha Jestem beznadziejny. - Po tych słowach w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wytrzymałem i zacząłem płakać dalej się śmiejąc.

Gdy ja płakałem on się nie odzywał, nie dziwię mu się. Widząc taką żałosną osobę jak ja nie chce się nawet patrzeć, a co dopiero cokolwiek mówić... Już nie wytrzymałem i się tylko rozpłakałem. Dlaczego mi się to przytrafiło?  Czemu ja? Co ja ci zrobiłem Boże? Dlaczego aż tak mnie nienawidzisz? DLACZEGO?! NAJPIERW RODZICE, POTEM TA IMPREZA, PORWANIE A TERAZ TE CHOLERNE LEKI ZNISZCZYŁY CAŁE MOJE ŻYCIE! NIE CHCE ŻYĆ. Chce wrócić do normalności, do mojej kochanej rzeczywistości! Nadal miałem przykrytą ręką oczy szlochając przy tym. Po czym poczułem coś miękkiego na moich ustach, ale tylko przez chwilę. T-to, t-to był Zack?! On mnie POCAŁOWAŁ?! C-co dlaczego? Złapał mnie za nadgarstki i je przyciskając do kanapy. Spojrzałem na niego zapłakany. On szybkim ruchem przyszpilił mnie i wbił się w moje usta. Byłem Zdezorientowany.

Nic nie robiłem, nie odwzajemniłem pocałunku, nic nawet się nie ruszyłem. On mocno zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach Dość mocno bo aż pisnąłem z bólu w jego usta i to był błąd on to zaplanował i włożył swój język do mojej buzi. Zaczął penetrować moją jamę ustną. Nie wiedziałem co zrobić, jeździł swoim językiem po moim podniebieniu. Zacząłem delikatnie odwzajemniać pocałunek, on się ode mnie oderwał spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął. Po czym znów się wbił w moje wargi, Tym razem od razu odwzajemniłem pocałunek był powolny, delikatny a zarazem taki namiętny. Nasze języki zaczęły namiętny taniec. Sam nie wiem dlaczego od razu go od siebie nie odepchnąłem tylko odwzajemniałem pocałunki. Może dlatego że było mi tak przyjemnie? Co ? przyjemnie ? no chyba nie. Dopiero teraz zorientowałem się że całuje się z facetem! Szybko go od siebie odepchnąłem go zrzucając go przy tym na ziemię. I zakryłem usta ręka.

Należysz do mnie! (Yaoi)Where stories live. Discover now