9

276 23 0
                                    

Pov Bella

Noc duchów


A więc tak, moja siostra cały czas gdzieś znika, ale wychodzi jej to na dobre, bo ma dzięki temu dużo lepszy humor. Obie zaprzyjaźniłyśmy się z bliźniakami już na dobre. Do tego bardzo polubiłyśmy naszą współlokatorkę Hermionę, a zwłaszcza Cass (w końcu ma się z kim uczyć). Dzisiaj jest noc duchów. Nie mogę się doczekać. Razem z bliźniakami wymyśliłam małą niespodziankę dla naszego ulubionego nauczyciela. Uczta rozpoczyna się już za dwie godziny. Idę właśnie z Cassidy do biblioteki, jednak ona na kogoś wpada i oczywiście wszystkie książki, które niosła rozsypały się po posadzce.
-Strasznie przepraszam, nie chciałam- mówiła zbierając książki.
-Nic się nie stało. Pomogę ci-zaoferował i również zaczął zbierać książki. Kiedy została ostatnia razem po nią sięgnęli co spowodowało zetknięcie ich dłoni. Oboje natychmiast na siebie spojrzeli i przez dłuższy czas patrzyli sobie w oczy. Aż przypomniała mi się sytuacja z Fredem w Esach i Floresach. Nie chciałam przerywać im tej uroczej chwili, jednak przed kolacją chciałyśmy jeszcze spotkać się z bliźniakami, więc odchrząknęłam. Na usłyszany dźwięk oboje się obudzili. Cass od niego odskoczyła, a on wziął książkę w dłoń i się podniósł. Oddając tom mojej siostrze powiedział.
-Tak w ogóle to jestem Oliwer Wood.
-Cassidy Knight-rzekła odbierając książkę.- A to moja siostra Bella-wskazała na mnie. Chyba pierwszy raz widziałam jak się rumieni.
-Do twarzy ci z rumieńcami-powiedział szczerząc się. Za to Cass jeszcze bardziej się zawstydziła.
-Nie chcę wam przerywać tej uroczej chwili, ale Cass musimy już iść-powiedziałam ciągnąc siostrę za rękaw szaty.-Do zobaczenia Oliwer.
-Narazie-wymruczała Cassidy.
-Do zobaczenia.
Kiedy odeszłyśmy na tyle, że nie mógł nas usłyszeć ani zobaczyć zapytałam.
-Co to miało być?
-Co?
-Jak to co? Te spojrzenia. Widziałam jak na siebie patrzycie. To było takie słodkie.
-Bella uspokój się. On tylko pomógł mi pozbierać książki. I tyle.
-Naprawdę? To jak wytłumaczysz swoją czerwoną buźkę?
-...

-No właśnie. Coś jest na rzeczy.
-Bella, błagam cię. Nawet go nie znam.
-Ale możesz poznać. Nikt nie stoi na przeszkodzie.
- A co jeśli ja nie chcę go poznawać? Pomyślałaś o tym? Bo ja tak! Nie chcę poznawać ani jego ani nikogo innego! I nigdy nie chciałam. Dlatego bardzo cię proszę, zacznij w końcu żyć własnym życiem, a nie zajmuj się moim przez cały czas-powiedziała i odeszła w stronę biblioteki. 
Wow. Serio musiałam ją wkurzyć. Ale ile można udawać? Czy to takie straszne, że chcę by w końcu zaczęła normalnie żyć?
Wróciłam do Pokoju Wspólnego i usiadłam na oparciu fotela, na którym siedział Fred.
-Co się stało?-zapytali oboje. Opowiedziałam im całe zajście, po czym spytałam.
-To naprawdę takie złe, że chcę tylko, żeby zaczęła normalnie żyć?
-Oczywiście, że nie, ale przecież ją znasz. Wiesz jaka jest.
-No tak, ale co się musiało wydarzyć, że nie potrafi zaufać nawet mi? Fred ona nawet sobie nie ufa. Czego ona się tak boi?
-Pytałaś ją o to?
-Masz mnie za idiotkę George?! Oczywiście, że pytałam! I za każdym razem odprawia mnie z kwitkiem!


Na uczcie nie było Cass. A po całej aferze z Trolem, trochę się o nią martwiłam. Jedyny plus dzisiejszego dnia to udany kawał na nietoperzu. 


Pov Cassidy

Po wyjściu z biblioteki nie chciałam iść do wieży Gryffindoru, więc wybrałam się do jedynego miejsca, w którym mogę odpocząć i pomyśleć. Na szczęście Severusa nie było w gabinecie. Pewnie idzie już na kolację, jak wszyscy inni. 
Przydałby mi się eliksir spokoju. Po godzinie był już gotowy. Tuż po tym jak wypiłam jedną porcję do gabinetu wszedł Severus. Kiedy go zobaczyłam cicho zachichotałam.
-Co ci się stało?-zapytałam rozbawiona.
-Nie twoja sprawa-warknął.
-Niech zgadnę. Moja siostra i bliźniacy zrobili ci kawał?
-Jestem naprawdę pod wrażeniem twoich umiejętności detektywistycznych.
-Ale czemu się na mnie wyżywasz?
-Bo cię to śmieszy.
-Absolutnie. Dlaczego tak uważasz?
-Masz roześmiane oczy.
-Co?-zatkało mnie.
-Nieważne. Próbowałem to z siebie zdjąć, ale nie mam pojęcia jakiego zaklęcia użyli.
-Bo nie użyli zaklęcia. To proszek przemiany stroju. Produkcji Belli. I zupełnie przypadkiem znam przepis na antidotum.
-A gdybym go nie zażył to przez ile utrzymywał by się efekt?
-Co najmniej tydzień. Zależy ile go dali. Będą trochę zaskoczeni gdy zobaczą cię jutro w normalnym stroju-mówiłam zaczynając warzyć eliksir.
-Jak długo warzy się to antidotum?
-Dziesięć minut. Nie jest jakoś skomplikowany.
Po około siedmiu minutach milczenia Severus odezwała się ponownie.
-Dlaczego taka jesteś?
-Jaka?
-Inna niż wszystkie jedenastolatki. Jesteś dużo dojrzalsza, mądrzejsza i przed wszystkimi udajesz obojętną. Dlaczego?
-Co to wszystkich tak obchodzi? Nie możecie dać mi już spokoju?-zapytałam kończąc eliksir.-Najpierw moja siostra, a teraz ty. Ludzie zajmijcie się w końcu własnym życiem.
-Przy mnie łatwiej ci okazać jakąkolwiek emocję. Dlaczego? Myślisz, że nie zauważyłem jak tylko przy mnie się śmiejesz? Że nie zauważyłem, jak przy mnie przestajesz być taka ostrożna i nieufna?-postawiłam przed nim antidotum i przyciszonym głosem powiedziałam.
-Nie mam zamiaru mieszać kogokolwiek w moje problemy ani uczucia. Nikomu nie powiem co robiłam ani co robiono mi. Nikomu nie powiem czego się boję ani czemu nikomu nie ufam. Pytasz czemu robię to wszystko? Chcę chronić Bellę. Choć jako moja siostra i tak nie jest bezpieczna. Chcę ją trzymać od tego wszystkiego jak najdalej. Ciebie także. Nie proś mnie więcej, abym cokolwiek ci powiedziała, bo jedyne co usłyszysz w odpowiedzi to głucha cisza-powiedziałam i wyszłam. Tak po prostu wyszłam zostawiając go sam na sam ze swoimi myślami. Poszłam na wieżę astronomiczną i stamtąd obserwowałam gwiazdy. Oparłam się o barierkę i myślałam. Myślałam jak to wszystko zakończyć nie krzywdząc nikogo na kim mi zależy.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz