17

197 16 0
                                    

Pov Cassidy


Szłam tak przez chwilę z Draco, który mnie obejmował, kiedy sobie o czymś przypomniałam.
-Bella idziesz?-krzyknęłam odwracając się.
-Jasne-odkrzyknęła i po chwili ruszyła za nami.
Podeszliśmy do pewnej grupki osób.
-Cass, Bella to jest Pansy Parkinson-wskazał ręką na brązowowłosą dziewczynę o twarzy , nie oszukujmy się, przypominającej mopsa.
-Miło poznać-odezwała się dziewczyna.
-Teodor Nott-tym razem wskazał na wysokiego i całkiem przystojnego chłopaka o czarnych włosach i tego samego koloru oczach. Ten nic nie powiedział, jedynie skinął uprzejmie głową.- Blaise Zabini -przystojny czarnoskóry chłopak o brązowych oczach. Słysząc swoje nazwisko uśmiechnął się do nas i puścił oczko.- Crabbe i Goyle - wskazał na swoich ochroniarzy, którzy oczywiście objadali się ciastkami i nawet nas nie zauważyli.- Dafne Greengrass-wskazał niebieskooką blondynkę, która uśmiechnęła się miło.-I w końcu Terence Higgs (u mnie jest na tym samym roku co Draco i reszta~dop. autorka)-pokazał ręką na ostatnią osobę w tym gronie. Był to przystojny zielonooki chłopak, którego włosy były bardzo jasnego brązu podchodzącego już pod blond.
-Miło mi-powiedział i chwycił moją dłoń by następnie musnąć ją ustami.
-Mi również-odpowiedziałam.-Ja jestem Cassidy, a to jest moja siostra Bella.
-Wiemy-odpowiedzieli chórkiem.
-Cudem byłoby was nie znać-powiedział Zabini.
-Jak nie Draco o was opowiadał to nasi rodzice-zawtórował mu Nott.
-Jak to? Rodzice wam o nas opowiadali?-zapytała Bella.
-Częściej o Cass niż o tobie, ale wiemy dużo na wasz temat. Swoją drogą, Cass nie musisz się martwić. Nikomu nie powiemy-Pansy.
-Nie powiecie o czym?-zapytała Bella nic nie rozumiejąc. Nie mogę dopuścić by dowiedziała się w taki sposób. Nie mogę dopuścić by kiedykolwiek się dowiedziała.
-Ona nie wie?-zapytał z niedowierzaniem Higgs, na co pokręciłam lekko głową.
-O czym nie wiem?-Bella była już nieźle rozdrażniona. Draco widząc mój błagalny wzrok zorientował się, że nie chcę by się dowiedziała, więc powiedział.
-Nie wiesz, że wasza mama w tajemnicy zabierała Cass do niektórych rodzin by spróbować zaplanować zaręczyny-nie było to do końca kłamstwo, ponieważ rzeczywiście nasza matka tak robiła, jednak próbowała zaręczyć mnie tylko z Malfoyem i Nottem. Ważne jednak było, że Bella uwierzyła.
-Naprawdę? Dlaczego mi nie powiedziałaś?-zapytała.
-Uznałam, że nie jest to nic istotnego co musiałabyś wiedzieć.
-No dobrze-westchnęła.-Ja już zmykam. Umówiłam się z Fredem. Miło było was poznać.
-Cześć-odpowiedzieliśmy chórkiem.
-Ona naprawdę spotyka się z tym zdrajcą krwi?-zapytała Dafne.
-Są razem. I proszę nie mów tak o moich przy... znajomych-Draco zmarszczył brwi słysząc to zająknięcie.
-Dobra. Ja i Cass mamy jeszcze do pogadania, więc my też już pójdziemy. Jeśli możecie to nie przychodźcie do naszego dormitorium przez następne trzy godziny-powiedział do chłopaków.
-Jasne-odpowiedział Higgs za wszystkich.
-Chodź-powiedział Draco i pociągnął mnie za sobą.


Pov Bella


Idę właśnie na błonia gdzie umówiłam się z Fredem. Po chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu.
-Witam moją księżniczkę.
-Witam mojego księcia-odpowiedziałam odwracając się przodem do chłopaka.-Co zaplanowałeś?
-Najpierw pójdziemy do pokoju życzeń, by tam w spokoju się trochę poprzytulać-zaśmiał się.-Następnie skierujemy się do kuchni na przepyszną kolację przygotowaną przez skrzaty, by później wrócić do pokoju życzeń. I od razu cię informuję, że tej nocy nie wrócisz do dormitorium.
-Yhm, a co mnie zatrzyma w pokoju życzeń, że jesteś taki pewien, że ci nie  ucieknę?
-Ja-powiedział schylając się do mnie, by po chwili mnie pocałować.
-Jeśli tak ma wyglądać zatrzymanie mnie to chyba rzeczywiście nie ucieknę-powiedziałam i ponowiłam pocałunek.
-W takim razie chodźmy-powiedział i wziął mnie jak pannę młodą na ręce. 

Szedł tak ze mną w ramionach przez całą drogę i nawet nie wyglądał na zmęczonego. Kiedy dotarliśmy na siódme piętro Fred postawił mnie na ziemi, a sam poszedł pod odpowiednią ścianę i przeszedł przed nią trzy razy. Chwilę potem widoczne już drzwi otworzył i zachęcił mnie ruchem głowy bym weszła do środka.
-Wygląda jak Pokój Wspólny Gryffindoru. O czym pomyślałeś?
-O miejscu, w którym czujesz się jak w domu, ale myślałem, że wyglądem raczej będzie przypominał twój pokój.
-Taa powiedzmy, że nie jestem zbyt związana z moim domem.
-Dlaczego?
-Nigdy nie było tam miłości. Rodzice to zagorzali arystokraci, więc jedyne co robili to uczenie nas manier i wpajanie do głów tej chorej manii czystości krwi. Jedyna miłość jakiej doświadczyłam to siostrzana. Ona się mną zawsze opiekowała, stawała w mojej obronie. Mimo, że sama za  to obrywała. I choć zawsze odczuwałam, że mnie kocha, to kiedy miałyśmy chyba siedem lat ona się zmieniła. Zaczęła mnie odpychać od siebie i odnosiła się do wszystkich chłodno. Próbowałam dowiedzieć się co się stało, ale nadal niczego nie wiem. Przestała okazywać uczucia, już się nie uśmiechała... I  jest taka do dzisiaj. Jeszcze do tego koszmary. Dręczą ją od tamtego czasu. Nie ma nocy, którą przespałaby całkiem spokojnie.
-Jak to? Przecież czasem się  uśmiecha.
-To wszystko wymuszone. Nie pamiętam kiedy ostatnio śmiała się całkiem szczerze. Ona już chyba nawet nie wierzy, że kiedyś może być szczęśliwa.
-W takim razie trzeba ją jakoś rozweselić.
-Myślisz, że nie próbowałam? Gdybym chociaż wiedziała dlaczego stała się taka bezuczuciowa to miałabym jakiś punkt zaczepienia, ale bez tego to nie mogę nic Fred. To najgorsze uczucie bezsilności. Nie potrafię nawet pomóc własnej siostrze.
-A wiesz może dlaczego ci nie powiedziała?
-Mówi, że to dla mojego dobra. Mówi, że im mniej wiem, tym bezpieczniejsza jestem.
-Ona cię chroni?
-Na to wygląda-westchnęłam.-Ale nie rozmawiajmy już o tym bo obojgu nam to zniszczy cały dzień-powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-Jak sobie księżniczka życzy-zaczął mnie łaskotać. Kiedy skończył pocałował mnie i położył się obok. Nie wiem ile tak leżeliśmy, ale rzeczywiście tego dnia już nie wróciłam do dormitorium.


Pov Cassidy


-O co ci chodzi Draco?-westchnęłam siedząc na łóżku blondyna.
-O co mi chodzi? Nie powiedziałaś swojej siostrze o tak istotnej rzeczy w swoim życiu?
-Chronię ją.
-Chronisz? Odciągasz od prawdy na swój temat. Przyznaj się, że po prostu boisz się co by sobie pomyślała na twój temat gdyby się dowiedziała.
-To też Draco. Ale im mniej ona wie, tym bezpieczniejsza jest. Nie chcę by musiała robić to co ja. Nie mówiąc  jej nie wciągam jej w ten świat. Poza tym-westchnęłam.- Nie zniosłabym, gdyby jedna z dwóch osób, które kocham, by mnie znienawidziła.
-A kto jest tą drugą?-zapytał chłopak siadając obok mnie.
-Oczywiście, że ty idioto-powiedziałam i go przytuliłam.
-Oooo to najsłodsza rzecz jaką od ciebie usłyszałem. Pomijając tego idiotę-na jego słowa cicho się zaśmiałam.-Niemożliwe. Ty potrafisz się śmiać. Ludzie trzeba to zapisać w jakimś kalendarzu. Albo nie, stworzymy święto narodowe-wraz z jego słowami śmiałam się coraz głośniej. Uwielbiam jak robi z siebie idiotę.
-Brakowało mi tego wiesz?
-Czego?
-Ciebie mi brakowało Draco-ponownie się w niego wtuliłam.
-Mi ciebie też Cassie. Zdążyłem zauważyć, że tylko przy mnie się śmiejesz. Dlaczego?
-Ciebie znam bardzo długo. Właściwie od urodzenia. Co prawda Bella jest moją siostrą, ale mam przy niej blokadę. To ty wiesz o mnie dosłownie wszystko. Wiesz co zrobiłam, a mimo to nadal przy mnie jesteś. Dziękuję ci za to.
-Nie ma za co dziękować. Wiesz, że zawsze będę przy tobie. A teraz idź spać. Nie patrz tak na mnie. Wiem, że źle sypiasz o ile w ogóle to robisz. Przecież wielokrotnie spaliśmy już w jednym łóżku.
-Draco przecież wiesz, że nie zasnę.
-Spróbuj. Proszę. Będę odganiać od ciebie koszmary jak tylko się da. Obiecuję.
-A opowiesz mi coś?
-Dawno tego nie robiłem. Wyszedłem z wprawy-uśmiechnął się do mnie głupio.-Ale kiedyś ci to pomagało, więc...-odchrząknął i zaczął mówić.- Pewnego razu...

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz