23

162 20 0
                                    

Pov Bella


-To było dziwne...
-Bardzo dziwne...
-Może pomyślimy o tym podczas kolacji? Mój brzuch domaga się jedzenia.
-Lee!-krzyknęła nasza trójka.
-No co? Jestem głodny. Dużo lepiej mi się myśli z pełnym żołądkiem.
-Ehh... Dobrze, chodźmy-powiedziałam.


Na kolacji siedzimy już dość  długo, a ja nadal nigdzie nie widzę Cass. Jest już może trochę po 21, zaraz będziemy musieli wracać do dormitorium.
-Zauważyliście, że Snape ma gorszy humor niż rano?-zapytał Fred.
-To znaczy, że Cass albo nie przyszła na szlaban...
-Albo przyszła i się znowu pokłócili.
-Jak to ZNOWU pokłócili?-zapytałam.
-Co ty? Najnowszych plotek nie znasz?-tym razem odezwał się Lee na co pokręciłam głową.
-Podobno ktoś wczoraj po ciszy nocnej widział, jak się kłócili. Końcówka wyglądała, jakby ona coś mu wygarnęła...-zaczął Fred.
-A on po prostu odwrócił się i odszedł wściekły jak osa-dokończył George.
-O co poszło?-dopytywałam.
-Nie wiadomo. Nasz informator ich tylko widział. Niestety musieli rzucić zaklęcie wyciszające bo niczego nie udało mu się podsłuchać-zakończył Lee.
-Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej?
-Sami dowiedzieliśmy się niedawno-George.
-Kiedy?
-Chwilę po tym jak tu usiedliśmy. Tu byłaś zbyt zajęta dręczeniem swojej jajecznicy, żeby cokolwiek usłyszeć lub zobaczyć-Fred.
-Możliwe-wszyscy się zaśmialiśmy. Nie zauważyliśmy nawet, że podszedł do nas Snape.
-Czy widzieli państwo może panienkę Knight?
-Jak to? To pan też jej nie widział?-zaraz naprawdę zacznę się martwić.
-Zjawiła się u mnie jedynie na chwilę na szlabanie, ale zaraz uciekła i od tamtej pory nikt jej nie widział. Zachowywała się dość nietypowo.
-My widzieliśmy ją zanim poszła na szlaban, ale rzeczywiście zachowywała się bardzo dziwnie-zmarszczył brwi George.
-Mówiła od rzeczy-odezwałam się.
-Mnie powiedziała, żebym się tobą opiekował-spojrzał na mnie Fred.
-Dla mnie to wyglądało jak pożegnanie-zakończył Lee. Wszyscy na niego spojrzeliśmy.-Nie zauważyliście? Od rana spacerowała po Hogwarcie razem z Draco i jego świtą, potem na obiedzie usiadła przy stole Gryffindoru i nawet coś zjadła co się nie zdarza. Później przychodzi do nas, wszystkich przytula, choć wiemy, że Georga by nie tknęła. Potem poszła na szlaban i słuch o niej zaginął. Zupełnie jakby chciała się pożegnać-Snape drgnął ledwo zauważalnie. Lee od dzisiaj nie uważam cię za totalnego idiotę.
-Macie coś dzięki czemu można by ją łatwo i szybko znaleźć?-bliźniacy spojrzeli po sobie i powiedzieli razem:
-Da się załatwić.


Ja, Lee i Snape zaczęliśmy poszukiwania Cassidy, podczas gdy bliźniacy poszli pożyczyć od Harrego Mapę Huncwotów, którą mu oddali. Było już dobrze po 22. Nagle zauważyłam Freda biegnącego w naszą stronę.
-Jest na wieży Astronomicznej!-wykrzyczał. Nauczyciel eliksirów kazał nam wracać do dormitorium twierdząc, że się tym zajmie. Poprosił również byśmy powiadomili o zaistniałej sytuacji dyrektora. Tak, POPROSIŁ. Wierząc, że Snape da sobie radę odeszliśmy.



Pov Cassidy

Stoję i obserwuję gwiazdy oraz księżyc wchodzący na niebo. Niesamowite jak wiele nas omija podczas snu. Siedziałam na barierce, przez co moje nogi zwisały w powietrzu. Wystarczy jeden ruch i spadnę. Jeden ruch i będę wolna. Ale jeszcze nie teraz. Dopiero o północy. Jeszcze tylko półtorej godziny.
Usłyszałam za sobą cichy szelest. Gdyby nie wszechogarniająca cisza, nie udało by mi się go wychwycić.
-Niebo wygląda niesamowicie o tej prze roku, nie sądzisz?-zapytałam przybysza.
-Wracaj do środka. Jest zimno-znam ten głos. Lekko się uśmiechnęłam.
-Tu mi dobrze, ale dziękuję za troskę. Przyzwyczaiłam się do zimna-chyba dopiero teraz zauważył jak siedzę.
-Zejdź z barierki-powiedział ostrożnie.
-Po co? Żeby wrócić do miejsca, które powinno być moim domem, ale tak nie jest? By znów mordować? By ojciec mógł mnie gwałcić, a matka poniewierać? By siostra znów mogła wykrzyczeć mi w twarz jak bardzo mnie nienawidzi i jak bardzo niszczę jej życie? Po co Sev? 
-Dla mnie. Zejdź choćby dla mnie. Jesteś moją przyjaciółką tak? Powiedziałaś, że mnie nie zostawisz. Albo dla Draco. Z nim się nawet nie pożegnałaś. Nie tak jak ze mną czy gryfonami. Draco tego nie wytrzyma. Tak samo Blaise. Nawet Potter się załamie. O Hagridzie pomyślałaś? Masz przy sobie więcej ludzi niż myślisz. Porozmawiamy o czym tylko zechcesz, tylko zejdź z barierki.
-Nie chce rozmawiać Sev-powiedziałam ciepło, nawet nie wiedziałam, że tak potrafię.
-Więc czego chcesz? Powiedz mi.
-Chce być w końcu wolna. Nie bać się o każdy kolejny dzień. Przestać udawać. Chce w końcu choć spróbować okazywać uczucia, bo duszenie ich już nie wystarcza. Ja już jestem zniszczona Sev.
-Więc daj sobie pomóc.
-Mnie się nie da pomóc.
-Więc wolisz nas zranić?-obrał inną taktykę. Skubany, dobry jest.-Jeśli ty to zrobisz, to ja też.I jestem pewien, że Draco po paru dniach również, bo w końcu nie wytrzyma. Tak samo twoja siostra i wiele innych osób.
-Sev, proszę.
-Nie Cassie. To ja cię proszę. Zejdź z barierki. Zejdź albo cię z niej ściągnę-powiedział stanowczo.
-Sev...-wykorzystał moją chwilę zastanowienia, podszedł do mnie i objął w pasie wciągając z powrotem na podłogę.-Dlaczego to zrobiłeś?
-Już jednej ważnej mi osobie pozwoliłem zginąć. Tobie nie pozwolę.



~~~~~~~~~~~~~
Nie podoba mi się to. Dlaczego zawsze wychodzą mi takie depresyjne rozdziały??? Mam nadzieję, że wam się spodobało, choć wątpię.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz