33

98 9 0
                                    

Pov Bella

Jest już połowa sierpnia, jutro idziemy na Mistrzostwa Świata w Quidditchu. Nie mogę się doczekać. 
Od ponad miesiąca mieszkam w jednym pokoju z bliźniakami, ponieważ Hermiona przyjechała wcześniej i zajęła moje miejsce w pokoju Ginny. Mogę powiedzieć na to tylko jedno. Pomocy. Na początku było fajnie, ale potem... Im dłużej z nimi mieszkam, mam ich coraz bardziej dosyć. Jeden wymyśli jakiś kawał, drugi to podchwyci, a ja kończę jako królik doświadczalny. Co chwilę chodzę z nowymi siniakami albo wysypką, tylko dlatego, że nie mają na kim testować swoich wymyślnych produktów. Jak to kiedyś mi powiedzieli: "Jesteś jedyną osobą, która nie chce za to nic w zamian, a jednocześnie nic nie powie mamie." Ustalmy sobie jedno. Na nic się nie zgadzałam. Zostałam postawiona przed faktem dokonanym, w chwili kiedy przestąpiłam próg ich pokoju, a nie powiedziałam nic Molly tylko dlatego, że wiem, że to ich marzenie. Posiadanie własnego sklepu z rzeczami do kawałów. Wiem również jaka jest Molly. Zaraz by im wszystko zabrała, każąc sobie to wybić z głowy, przez co ich miesiące pracy poszłyby na marne.

Ale wracając. Jutro, a właściwie za parę godzin, bo właśnie kładę się spać, ruszamy wczesnym rankiem na Mistrzostwa. Pewnie mnie przypadnie ten zaszczyt budzenia bliźniaków. Muszę się na to psychicznie przygotować, także wracam za parę godzin.

Wstałam równo z pianiem koguta. Korzystając z faktu, iż znaczna większość jeszcze spała, ruszyłam do łazienki. Postanowiłam wziąć szybki prysznic na dodatkowe rozbudzenie. Podczas niego oczywiście nie obyło się bez śpiewania. Nie byłabym w tedy sobą. Kocham śpiewać, a na całe szczęście nie wychodzi mi to jakoś strasznie. Po prysznicu i ubraniu się, ogólnie ogarnięciu, wyszłam z łazienki, pod którą warowała już Hermiona, nie to że jej nie lubię, po prostu czasem odrobinkę mnie irytuje, i ruszyłam do pokoju bliźniaków rozważając sposoby ich pobudki. Postanowiłam być ten jeden jedyny raz miła i po prostu szturchnęłam Georga modląc się by sam się rozbudził, a następnie podeszłam do Freda i pocałowałam go lekko pochylając się nad nim. Ten niemal natychmiast oddał pocałunek i przyciągnął mnie do siebie. Kiedy skończyliśmy Fred się odezwał:
- Takie pobudki to ja mogę mieć codziennie.
- Byle beze mnie - wycharczał George.
- Chciałbyś rudzielcu. A teraz macie natychmiast wstać i się ubrać. Wasza mama pewnie już czeka ze śniadaniem, a za niedługo wychodzimy, więc albo ruszycie leniwe zadki albo potraktuję was upiorogackiem - uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopcy wiedząc na co mnie stać, od razu wstali i rzucili się do szafy. Ja jedynie z dumnym wyrazem twarzy wstałam i ruszyłam do drzwi, po czym wyszłam i podążyłam do kuchni. Tam przywitała mnie Molly z uśmiechem na ustach.
- Witaj kochaneczko. Jak spałaś?
- Bardzo dobrze, dziękuję.
- Głodna?
- Jak wilk -  zanim się obejrzałam, na moim talerzu leżało mnóstwo tostów z dżemem.
- Jedz, jedz. Zaraz pewnie zejdzie reszta.

Pół godziny później wszyscy już byli gotowi do wyjścia. Tuż przed wyjściem z Nory, Georgowi rozsypały się cukierki ich produkcji, co niestety zauważyła Molly.
- Fred! George! Co to ma znaczyć? Wyraźnie wam powiedziałam, że macie z tym skończyć!
- Ale mamo...
- Nie! Macie to natychmiast wyrzucić! Wszystko!
- Molly...
- Nawet nie próbuj ich bronić Bella.
- Ale to jest moje...
- Jak to?
- Zrobiłam ich kilka i dałam na przechowanie Georgowi, ale kompletnie o nich zapomniałam. 
- Kochaniutka, przecież wiem, że ich bronisz.
- Ale naprawdę to ja je zrobiłam. Ginny może potwierdzić. Widziała jak je robię.
- Ginny! Skarbie! Podejdź tu na chwilkę.
- Tak mamo?
- Podobno widziałaś jak Bella robi te cukierki. To prawda?
- Tak. Widziałam jak je przygotowuje.
- Och... No dobrze - westchnęła Molly i podała mi cukierki. - Idźcie już, bo się spóźnicie.
Nie czekając dłużej, ruszyliśmy, by dogonić resztę.
Po drodze, aż do świstoklika, nasłuchałam się jak to bliźniacy nie kochają mnie i Ginny.

Ślady ŚmierciożercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz