48

59 6 1
                                    

Pov Cassidy


- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?
- Nie chciałam żebyś się dowiedział. Nie planowałam tego.
- Przecież bym ci pomógł.
- Mnie się nie da pomóc. W niczym. Jak bardzo byś nie próbował, to jest po prostu niemożliwe.


Time skip
Po trzecim zadaniu


- Cedrik zginął przez ciebie Dumbledore. Ostrzegałam cię. Mówiłam, że ktoś podszywa się pod Moody'ego. Dlaczego nie mogłeś mnie posłuchać?
- Zaraz, skąd wiedziałaś, że to nie on? - zapytała McGonagall.
- Doskonale pani wie - spojrzałam na nią znacząco. - Co teraz zrobisz Dumbledore? Co powiesz jego rodzicom? Co powiesz uczniom? A może strzelisz pogadankę o tym jak piękna jest miłość, a życie jest darem i trzeba z niego korzystać bo jest piękne - widząc, że chce coś powiedzieć, nie pozwoliłam mu na to. - Życie tak nie działa. Nie jest piękne ani nie jest darem. Życie to jeden wielki stek kłamstw, więc choć raz, powiesz prawdę. Wyjdziesz do nich i powiesz co się stało. Powiesz, że byłeś zbyt dumny by przyznać, że w twojej szkole znajduje się szpieg, a ty tego nie zauważyłeś. Powiesz co tak naprawdę się stało z Cedrikiem. Powiesz, że to wcale nie był nieszczęśliwy wypadek, jak mówiłeś. Powiesz, że go zamordowano. Pod twoim nosem. Bo taka jest prawda!
- Chciałeś mnie widzieć dyrektorze?
- Tak Severusie. Zabierz pannę Knight do jej komnat i wprowadź w działania zakonu.
- Ale przecież..
- To nie była prośba Severusie - przerwał mu, po czym zwrócił się do mnie. - Mam nadzieję, że przyjmiesz moje zaproszenie i wstąpisz do Zakonu Feniksa, który reaktywujemy? Jeśli się nie zgodzisz, przewiduję dla ciebie inne atrakcje. Dementorzy z pewnością stęsknili się za nowymi nabytkami.
- Oczywiście profesorze Dumbledore - wysyczałam wrogo.


Pov Bella


- Uspokój się Harry. To nie twoja wina.
- Więc czyja? To ja tam byłem. To ja nic nie zrobiłem. To ja patrzyłem jak Voldemort go zabija.
- To wina tego, kto zgłosił cię do turnieju. Jeszcze nie zrozumiałeś? Ktoś chciał żebyś się tam znalazł, bo chciał by on się odrodził. Śmierć Cedrica była tylko nieprzewidzianym skutkiem. Nie ma w tym ani grama twojej winy.
- Szkoda, że nie wszyscy myślą tak jak ty.
- Jeśli masz na myśli Draco, to jestem pewna, że się ze mną zgodzi.
- Dlaczego miałoby mi chodzić o Draco? - zarumienił się lekko.
- Och, no nie wiem. Może dlatego, że ostatnio coraz częściej można was zobaczyć razem i to bez kłótni. Uwaga, dobra rada: jeśli nie chcecie być na językach wszystkich uczniów powinniście się trochę lepiej ukrywać, ale jeśli nie chcecie się ukrywać, co byłoby dla was lepszą opcją, powinniście się spotykać bardziej na widoku. Zaczynam mówić bez sensu, czy mi się wydaje? Włączył mi się słowotok. Pomocy. O cześć Draco. Właśnie o tobie mówiliśmy - mówiłam już bez tchu.
- Witaj Bella, Harry. Powinnaś się uspokoić. Jeszcze ktoś was usłyszy, ale to miłe, że o mnie rozmawiacie.
- Nie szczyć się tak, nie wiesz czy nie mówiliśmy czegoś złego - zaczepił go Harry.
- I tak wiem, że mnie uwielbiasz - nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
- Wiedziałam! - krzyknęłam wyrzucając ręce w górę. - Czyli wybieracie opcję drugą. Jak cudownie.
- Ale wiesz, że jego rodzice nie  mogą się o niczym dowiedzieć?
- Jakoś mało mnie to obchodzi. Pamiętajcie, że Cassidy ma z nimi  dobry kontakt, więc jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, ona nam pomoże.
- Nie wyglądasz jakbyś właśnie straciła przyjaciela - wtrącił Draco.
- Chcesz, żebym się przy tobie popłakała? Nie możemy już nic na to poradzić, poza tym Cassie była z nim bliżej niż ja.
- Wychodzi z ciebie rasowy ślizgon Malfoy.
- Przecież to lubisz Potter.
- Może trochę - uśmiechnął się lekko.


Pov Cassidy


- Masz zamiar się do mnie odezwać czy będziesz milczeć w nieskończoność? - brak odpowiedzi. - Miałeś mnie wprowadzić w  działania Zakonu. - znów cisza. - To chociaż na mnie nakrzycz. - znów nic. - No powiedz coś!
- Co chcesz usłyszeć?! Okłamałaś mnie. Cały czas mnie okłamujesz.
- A co miałam zrobić? Nie mogłam nic nikomu powiedzieć dopóki Crouch był w pobliżu.
- Mogłaś wymyślić coś innego. Podobno jesteś inteligentna. 
- Nie mogłam! - przerwałam mu. - Nie rozumiesz, że każde moje działanie niesie za sobą jakieś skutki? Jest zbyt wiele osób, które mógłby tu skrzywdzić. Nie mogłam nic powiedzieć, bo ktoś skończyłby martwy.
- Nic nie powiedziałaś, a i tak ktoś skończył martwy. Cedric Diggory nie żyje i to twoja wina. - jak bardzo chciałabym się z nim kłócić, to nie mogłam. Miał rację. - Lily by coś wymyśliła.
- Ja nie jestem Lily! Myślałam, że już się z tym pogodziłeś - wymamrotałam i odwróciłam wzrok. Nie chciałam by widział, że mnie to zraniło.
- Najwidoczniej jesteś tak głupia jak sądziłem.
- Najwidoczniej jesteś dupkiem za jakiego wszyscy cię mają.
- Jutro na swoim biurku znajdziesz kartkę z datą i miejscem następnego spotkania zakonu. Jeśli cię tam nie będzie, Dumbledore stwierdzi, że zdradziłaś jasną stronę, więc lepiej się zjaw.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zapytałam zszokowana. Widziałam, że przez chwilę się zawahał przed odpowiedzią.
- Tak. To ty powinnaś się tłumaczyć. Nie ja  - nie dodając nic więcej wyszedł z moich komnat.

Opadłam na kanapę z westchnieniem frustracji. Głowę schowałam w dłonie i siedziałam otępiała przez nie wiadomo ile czasu. Tego było już dla mnie za dużo. Przed zdjęciem ze mnie zaklęcia, moje życie ograniczało się do ciągłych tortur w domu, kłamstw i uczenia się w szkole. Teraz do tego doszły jeszcze intrygi, strach o życie bliskich i ciągła zmiana strony w zależności z kim mam do czynienia. Miałam dość. Znów jedynym wyjściem z tej sytuacji wydawało się samobójstwo, ale nie mogłam tego zrobić po raz kolejny. O ile wcześniej nie miałoby to żadnych konsekwencji to teraz zbyt wiele ode mnie zależało. Voldemort mi ufa. A przynajmniej na tyle na ile może ufać komukolwiek Czarny Pan. Teraz muszę to tylko dobrze wykorzystać. Przecież nie powinnam mieć z tym żadnych problemów.  Zawsze byłam dobra w ukrywaniu emocji, oszukiwaniu wszystkich i manipulowaniu ludźmi. Tylko nikt nie może się o tym dowiedzieć. Czas na kolejną porcję samych kłamstw. Tylko tym razem mogą być gorsze konsekwencje niż zwykła kłótnia z bliską mi osobą. Jeśli teraz ktoś się dowie... Stracę wszystkich. Bezpowrornie.

Ślady ŚmierciożercyWhere stories live. Discover now