Pov Cassidy
Pierwszy raz od bardzo dawana porządnie się wyspałam. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego jest mi tak gorąco. Próbowałam się przekręcić, jednak niezbyt mi to wychodziło. Po chwili uświadomiłam sobie, że Severus został na noc i to on nie pozwala mi się ruszyć. Próbowałam kilka razy wyplątać się z jego uścisku, ale za każdym razem, gdy tylko się ruszyłam, jego łapy trzymały mnie coraz mocniej.
- Dokąd się wybierasz? - mruknął zaspanym głosem.
- Mam za dwie godziny zajęcia.
- Ale przecież nie jesteś już uczennicą - wyszeptał, wciąż zbyt śpiący, by swobodnie łączyć fakty.
- Ale mam swoich uczniów i klasy, które przydzieliła mi McGonagall, zapomniałeś? Swoją drogą, ty też masz dzisiaj jakieś zajęcia - mówiłam, wciąż próbując się wydostać
- Tak, tak, za jakieś cztery godziny. Poza tym możesz przecież wziąć sobie wolne.
- Nie, nie mogę. Ty też nie możesz, więc wstawaj i spróbuj się ogarnąć, a ja przyniosę kawę.
- Nie ma mowy. Nigdzie cię nie puszczę - zaczął całować mnie po szyi. Nagle poczułam lekkie uszczypnięcie.
- Miałeś mnie nie gryźć - pisnęłam.
- Mówiłem, że niczego nie obiecuję - wyszeptał mi w szyję i ponownie ją całował, jednak tym razem zaczął ją również gryźć i lizać.
- Sev... Merlinie... Czy ty właśnie... - nie zwracając już na niego uwagi wyrwałam się z jego ramion i podbiegłam do lustra w łazience. - Sev! Zamorduję cię - wróciłam do niego i patrzyłam oburzona na jego zadowoloną z siebie twarz. - Pomyślałeś może jak ją ukryję przed uczniami?
- Nie dramatyzuj, to tylko malinka. Przynajmniej każdy będzie wiedział, że jesteś moja.
- Nie sądziłam, że kręcą cię takie rzeczy.
- Ty mnie kręcisz i przynajmniej takie osobniki jak Wood w końcu się od ciebie odczepią.
- Jesteś zazdrosny? - zapytałam z niedowierzaniem odwracając się w jego stronę.
- A mam o co?
- Sama nie wiem. Masz?
- Raczej nie.
- Więc po co ją zrobiłeś?
- Sam nie wiem - powtórzył po mnie z cwaniackim uśmiechem.
- Ogarnij się przed zajęciami - odwróciłam się i wyszłam z pokoju.
- No nie obrażaj się - usłyszałam jeszcze jego głos, na który pokręciłam głową.
- Idiota - wymamrotałam pod nosem. Po czym powiedziałam głośniej. - Wychodzę.Ruszyłam do sali, która była przeznaczona na moje zajęcia. Gdy dotarłam na miejsce, usiadłam za biurkiem i zaczęłam sprawdzać znajdujące się na nim eseje.
Kiedy skończyłam, akurat zadzwonił dzwonek na moją lekcję. Przez drzwi weszła piąta klasa ze Slytherinu i Ravenclawu.
- Zajmijcie miejsca - jak powiedziałam, tak zrobili. - Dobrze, na początek proste pytanie : jakie znacie zaklęcia obronne? Tak?
- Jest Salvio hexia.
- Brawo, pięć punktów dla krukonów. No dalej ludzie. Możecie łatwo zarobić punkty.
- Fianto Duri.
- Tak, a możesz opisać jak ono działa?
- Tworzy trudną do przebicia magiczną barierę. Wymaga ogromnego skupienia, ale plusem jest to, że jeśli uda się ją wytworzyć, będzie działać podczas wykonywania innych czynności lub rzucania innych zaklęć
- Cudownie. Dziesięć punktów dla ślizgonów.
- To niesprawiedliwe. Mnie nie zapytałaś o działanie.
- Masz rację, nie zapytałam. A wiesz dlaczego? - krukon pokręcił głową. - Nie zapytałam cię, ponieważ podałeś jedno z najpopularniejszych zaklęć obronnych, którego działanie zna każda osoba w tej klasie. Williams za to podał zaklęcie, które jest bardzo rzadko używane. Ty poszedłeś na łatwiznę, a on trochę dłużej pomyślał. To też jest swego rodzaju lekcja. Na moich zajęciach musicie zacząć myśleć nieszablonowo, ale zarazem logicznie. Na początku może się to wydawać trudne, ale z czasem zaczniecie się do tego przyzwyczajać. Teraz rozumiesz? - krukon pokiwał nieśmiało głową. - Cudownie. Otwórzcie zeszyty. Dzisiaj porozmawiamy trochę o teorii, natomiast na następnych zajęciach zajmiemy się praktyką - odpowiedziały mi jedynie jęki zawiedzionych uczniów. - Również uważam, że to świetny pomysł. Otwórzcie podręczniki na 254 stronie.Następne lekcje minęły bardzo spokojnie, nie miałam do czego się przyczepić oprócz incydentu z Oliwerem po mojej ostatniej lekcji.
Kiedy robiłam porządek na biurku, on podszedł do mnie prosząc o rozmowę.
- Możemy porozmawiać?
- Oliwer, musisz wiedzieć tylko tyle, że nie byłam sobą. Powinieneś o tym zapomnieć.
- Słucham? Zapomnieć o czymś takim?
- Wiedz, że gdybym była sobą, do niczego takiego nigdy by nie doszło. Proszę Oliwer, nie wracajmy już do tego tematu.
-Nie. Zobaczysz, jeszcze będziesz moja. Będziesz błagać, bym cię dotykał.
- Wyjdź stąd Oliwer.
- Nie dam ci odejść.
- Wynoś się.
- Będziesz moja.
Wyszedł z klasy. A myślałam, że chociaż ten jeden dzień będzie normalny.
Kończąc sprzątanie biurka, postanowiłam przejść się do Severusa. Po tym co usłyszałam, musiałam odreagować. Na szczęście mój przywilej do korzystania z jego magazynu i biura, wciąż obowiązywał. Dużo mi to ułatwiało. Tym bardziej, że muszę w końcu uzupełnić własne zapasy składników. Była akurat dłuższa przerwa, więc większość uczniów siedziała w swoich pokojach wspólnych, by choć na chwilę odetchnąć, a ja dzięki temu mogłam się szybko przemieszczać.
Już po chwili dotarłam do klasy eliksirów. Nie przejmując się pukaniem i innymi uprzejmościami, po prostu weszłam do środka. W klasie nie było nikogo, co właściwie mnie nie zaskoczyło. Od razu skierowałam się do biura znajdującego się za drzwiami w końcu sali. Wchodząc do środka rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podeszłam do biurka i na nim usiadłam, mówiąc.
- Jak minęła ci lekcja?
- Tak jak zwykle. Kompletnie nieodpowiedzialni idioci, niezdający sobie sprawy, że jeden błąd może pozbawić ich życia.
- Czyli wszystko w normie - wstał z fotela przy kominku i usiadł przy biurku, podczas gdy ja go obserwowałam.
- A tobie jak minęły lekcje?
- Pominę fakt, że wcale cię to nie obchodzi i powiem ci, że nie było tak źle. Te parę godzin minęło mi zaskakująco szybko - zeszłam z biurka i stanęłam za nim, nachylając się do jego ucha. - I możliwe, że zdążyłam się za tobą stęsknić.
Skończyło się na tym, że ponownie siedziałam na biurku, a nade mną stał Severus i mnie całował. Nie wiem już nawet jak długo u niego siedziałam, ale postanowiliśmy w końcu przejść do jego komnaty, co wiązało się z wyjściem z biura, a następnie klasy. Jednak kiedy już stałam, zostałam popchnięta przez mężczyznę na ścianę. Sev postanowił nam obojgu ułatwić aktualną sytuację i podniósł mnie, łapiąc za tyłek, przez co nie musiał się już do mnie tak nachylać. Ja by nie spaść, objęłam go nogami w pasie. On przeszedł kawałek w bok do drzwi za mną w ramionach i oparł mnie o nie. Okazało się jednak, że nie były zamknięte. Pod moim naciskiem się otwarły, przez co wpadliśmy do klasy z hukiem, lądując na ziemi. Najgorsze jednak było to, że w klasie siedzieli uczniowie...Cholera.

YOU ARE READING
Ślady Śmierciożercy
FanfictionSiostry Knight trafiają do najgorszego, według ich rodziców, z możliwych domów w Hogwarcie. Niby bliźniaczki, a jednak tak różne. Zobacz jak sobie poradzą.